..Ale jak to?![5]

247 16 3
                                    



-Hej!-Powiedziałam widząc chłopaka.-Co tam?
-Cześć, jest nawet dobrze a u ciebie co? Widzę szczęście w twoich oczach?!-Powiedział Anthony z uniesionymi brwiami. Złapałam go za rękę i pociągłam do mojego „lasu". Usiedliśmy pod drzewem i zaczęłam mu opowiadać historie jak się poznałam z Leviem.
-To twój przyjaciel tak?-Zapytał gdy skończyłam opowiadać.
-Właśnie chce ci wyznać że jest kimś więcej..-Jego oczy szerzej się otworzyły a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Odrazu mnie przytulił.
-Kiedy go poznam?
-Mam nadzieje że jak najszybciej!-I lekko się uśmiechnęłam.

-Pamiętasz to, gdy siedzieliśmy pod tym drzewem i mówiłam o tym że ja i on jesteśmy razem?
-Oczywiście że tak! Pamiętam jak się cieszyłem z tego powodu. Byłaś taka szczęśliwa przy nim..Co się z tobą stało [y/n]?-W jego oczach szło zobaczyć widoczny smutek.
-Czy ja naprawdę się jakoś zmieniłam?-Mój głos był lekko oburzony.
-Uwierz że tak! Gdy byłaś z nim..byłaś jakaś szczęśliwsza,pełna energii i no chyba rozumiesz. A teraz niby wszystko okay ale jednak widać twój smutek lub tęsknotę w oczach gdy na niego patrzysz. Przyznaj że kochasz go nadal..-Ostatnie słowa sprawiły że momentalnie mnie zatkało. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Kocham go?Czy może nie? Ja sama tego nie wiem, wierze nadal że to on jest moją miłością ale on ma kogoś innego więc nie powinnam się wtrącać. Zrobiłabym wszystko by był znowu mój. Tylko i wyłącznie mój. Żeby to był ten Levi który martwi się o mnie i nazywa mnie swoją księżniczką. Boję się tylko..Że on już nie istnieje. Po śmierci Isabel i Farlana zrobił się o wiele bardziej zimny. Nigdy nie uśmiechał się za bardzo, ale teraz to już chyba w ogóle tego nie robi. Czasem jedynie da się wyłapać lekki uśmiech, ale to jest tylko uniesienie jednego kącika ust w górę. Co jeśli kocham osobę która już nie istnieje?
-Ja..Ja nie wiem Anthony..-Wzięłam głęboki oddech.-To jest bardzo skomplikowane, bo ja wierze że to on jest moją pierwszą i ostatnią miłością, ale czy to jest ten sam Levi co był kiedyś?-Na jego twarzy szło zobaczyć zdziwienie lecz ja po tych słowach ruszyłam w stronę korpusu.

Jak na złość zauważyłam „go". Przywitałam się i ruszyłam do środka. Zauważyłam bruneta z zielonymi oczami który siedział na ławce, która znajdowała się na korytarzu. Wyglądał na zestresowanego.
-Hej Eren! Coś się stało?-W moim głosie dało się usłyszeć troskę a jego oczy skierowały się na mnie,wstał oraz zasalutował.
-Hej [y/n]! Tak..znaczy nie, wszystko jest okay. Ale..-Wziął głęboki oddech patrząc na swoje buty a kolejnie zwrócił swój wzrok na mnie.-..może chciałbyś wyjść dziś na dach pooglądać gwiazdy? Jak nie chcesz rozumiem, jest okay..W sensie trochę mi będzie przykro ale przeżyje..
-Eren spokojnie..-Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.-Możemy wyjść wieczorem pooglądać. Może być o 21?
-Tak, super! Dziekuje..-Powiedział oraz odwrócił się i ruszył prawdopodobnie do swojego pokoju a ja w stronę swojego gabinetu. Za 3 dni wyprawa za mury, mam nadzieje że ważne mi osoby przeżyją..Nie chce stracić mojego oddziału,Anthonyego,Hanji,Erwina oraz...Levia. Nie chce psuć mu związku, ale ja tak bardzo go chce. Chce mówić że jest mój i tylko mój. Chce mu mówić że go kocham i całować każdy milimetr jego ciała..Czy to tak wiele? Nikt nie zrozumie ile on dla mnie znaczy. Inni mi mówili że powinnam znaleźć kogoś w końcu, oczywiście nie wiedzieli że to akurat on jest osobą którą pragnę. Mówiłam im zawsze coś w stylu „jestem w zwiadowcach, nie powinnam być w związkach"..

Było już trochę przed 21, więc stwierdziłam że ruszę w kierunku wyjścia na dach, na którym powinien już być Eren. Gdy tylko otworzyłam drzwi zobaczyłam koc,jakieś ciastka i dwie filiżanki. Po chwili zauważyłam go.
-Oo hej Eren!-Moje oczy się otworzyły szerzej.
-Hej [y/n]! Myślałem że się nie zjawisz..
-Czemu miałabym nie przyjść?-Po chwili usiadłam na kocu i zaczęliśmy rozmawiać. Chwila czy to była randka?
-Od kiedy chciałeś być w zwiadowcach?
-Tak naprawdę to odkąd byłem mały. Gdy w Shinganshimie zawalił się mur byłem pewien swojej decyzji..Przez tych cholernych tytanów, zginęła moja mama..
-Przykro mi..-Przytuliłam go.-Wierze że kiedyś zabijemy ich wszystkich!-Uśmiechnęłam się a on odwzajemnił to. Po krótkiej chwili powiedział.
-Słuchaj..-Popatrzyłam na niego pytająco.-Będę żałować tego co powiem ale..
-Ale?
-Ale podobasz mi się.-Zatkało mnie. Nie chce nikogo ranić..-Wiem że nikogo nie chcesz i nie mam ci to za złe ale gdybys kiedykolwiek odwzajemniła moje uczucia to powiedz mi to..
-Ahh Eren..-Popatrzyłam się na dół.-Nie wiem jak to powiedzieć..-Wzięłam głęboki oddech.-Kocham kogoś..
-I dobrze. Spodziewałem się takiej odpowiedzi, zakochałaś się w Kapitanie Leviu?
-Co?-Skąd on wiedział? Przecież musi wiedzieć że on jest z Petrą..A może wie że kiedyś byliśmy razem?
-Widzimy jak na niego patrzysz. Pasujecie do siebie.
-To jakieś nieporozumienie..
-Kto pasuje do kogo?
-Levi?!-Brunet zasalutował na widok mężczyzny.
-Co tu robicie?
-Zaprosiłem [y/n] na wspólne oglądanie gwiazd.-On nic więcej nie odpowiedział, tylko usiadł obok mnie i powtórzył swoje pytanie.
-Kto pasuje do kogo?
-Nie ważne.-Odpowiedziałam szybko nie dając nic do powiedzenia zielonookiemu. Pomiędzy naszą trójką nastała kilkuminutowa cisza lecz później Eren wstał.
-Pamiętaj o tym co mówiłem..Dobranoc!-Gdy chłopak zniknął za zamkniętymi drzwiami kobaltowooki odrazu zapytał.
-Co ci mówił?
-Tak jakby..wyznał mi miłość.
-Co?!-Jego wzrok skupił się na mnie a jego brwi były uniesione.
-Lecz powiedziałam że nie czuje nic do niego. Dobra zmieńmy temat, co pomiędzy tobą i..Petrą?
-Jest okay..-Czemu on nigdy tego nie rozwinie? Chce wiedzieć co u niego w życiu.-Ostatnio przypomniałem sobie coś.
-Co?
-Jak się poznaliśmy.-To mnie zdziwiło, myślałam że on o tym nie myśli.-W mojej głowie powiedziałem sobie „Ale z niej idiotka".
-Miło.-Lekko się zaśmiałam.
-Później już tylko myślałem „Chce by była moją idiotką"..-Chwila stop! Co on ma na myśli mówiąc to? Mam wrażenie jakby chciał wyznać mi to, że nadal coś do mnie czuje chociaż dobrze wiem że tak nie jest. Nie mogę sobie robić nadzieji..-Naprawdę dobrze wspominam czasy gdy się kochaliśmy i wierzyliśmy że nigdy nie rozejdziemy się.
-Ostatnio na murze.-Popatrzył pytająco.-Wtedy gdy zaczęłam płakać, przypomniało mi się jak prosiłam cię by Farlan mógł mnie nauczyć waki wręcz.
-Pamiętam to. Stałem cały czas w drzwiach i patrzyłam czy nic Ci nie zrobił.-Przerwał mi.
-Też to pamiętam.-Pojawił się uśmiech na mojej twarzy ale po chwili zszedł..-Przepraszam za mojego „ojca"-Ostatnio słowo zaznaczyłam tak by wiedział że nie sądzę że on jest moim ojcem.
-To nie twoja wina [y/n].-O mój Boże..Moje imię z jego ust brzmi tak cudownie. Pomiędzy nami nastała cisza a później zebraliśmy się i każdy ruszył do własnego pokoju. Całą noc myślałam o tym „Później już tylko myślałem „Chcę by była moją idiotką""..Co on miał na myśli mówiąc mi to właśnie teraz? Nie umiem tego kompletnie zrozumieć, choć bardzo bym chciała. Co chwile się budziłam ale gdy była już 5, stwierdziłam że wyjdę się przewietrzyć na dach. Ruszyłam w stronę dachu a swój wzrok skierowałam na buty dopóki na kogoś nie weszłam.
-Przepraszam...-Popatrzyłam do góry.-..Oo hej Levi.-I skierowałam się w stronę dachu. Gdy znajdowałam się już na nim, usiadłam oraz czekałam na wschód słońca. Rozmyślałam dalej nad jego słowami. Co mogły oznaczać.
-Będziesz chora.-Powiedział i położył swoją marynarkę na mnie by mnie ogrzać.
-Ah nie przesadzaj. Lepiej daj ją Petrze.
-Skończ już o niej.-Powiedział o wiele głośniej. Czemu on nigdy nie chce o niej rozmawiać. Pomiędzy nami nastała cisza. Siedzieliśmy blisko siebie ale był jakiś odstęp pomiędzy nami, po chwili dodałam.
-Nie spałam dziś za dużo.
-Czemu?
-Jakoś zasnąć nie umiałam..-I wtedy poczułam ze moja głowa poleciała na jego ramię przez co szybko się przebudziłam.-O jezu Levi przepra..
-Nic się nie stało, możesz tak spać.-Przerwał mi. Położyłam głowę na jego ramieniu i poczułam że „odpływam"...

Czy ty dalej mnie nienawidzisz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz