Rozdział 12

700 52 25
                                    


~Magnus~

Idąc do kuchni, czułem się, jakbym unosił się na chmurze. Alec Lightwood przyjął zaproszenie na kolację. Jak coś tak prostego mogło sprawić, że poczuję się tak ciepło w środku?

Może dlatego, że ten akt byłby prawie niewyobrażalny sto lat temu. Gdybym wtedy zaprosił Nocnego Łowcę na obiad, cofnęliby się z obrzydzeniem i przerażeniem.

Ale nie Alexander. Żartował ze mną i powiedział, że chciałby zjeść ze mną kolację. Chyba nikt nigdy nie powiedział, że chciałby zjeść ze mną kolację. Nawet Podziemni, z którymi spotykałem się w przeszłości. Alec był zupełnie nowym stworzeniem.

– Dlaczego masz ten głupi wyraz twarzy? – zapytał Raphael, kiedy wszedłem do kuchni. Wszyscy byli tutaj, więc dobrze, że nie musiałam się powtarzać w kółko.

– Mam ten wyraz twarzy, drogi Raphaelu, ponieważ mam dzisiaj randkę z Alexandrem.

Wszyscy sapnęli, szeroko otwierając oczy i usta.

– Zgodził się pójść z tobą na randkę? – zapytał podekscytowany Simon.

– Cóż... zgodził się zjeść ze mną kolację. Nigdy nie określiliśmy tego jako randkę. To krok we właściwym kierunku, prawda?

Tessa przytaknęła, ponieważ była jedyną osobą w kuchni, poza mną, która wciąż się uśmiechała.

– To postęp. Zadbamy o to, aby ugotować najlepszą kolację, jaką kiedykolwiek przyrządzono, i perfekcyjnie przygotować jadalnię. Przygotujemy również salę balową. Elegancka muzyka do tańca.

Zmarszczyłem brwi.

– Może bez tańca. Nie chcę odstraszyć Aleca. Nie wygląda na kogoś kto lubi taniec.

– Jeśli zobaczy, jak tańczysz, na pewno się wystraszy.

– To nonsens Magnus. – uspokajała Tessa, obejmując mnie ramieniem. – Uwielbiasz tańczyć. Może Alec doceni naukę kilku ruchów.

– Alec powinien odpoczywać w łóżku, a nie tańczyć. – westchnęła Catarina.

– Nie martw się tak bardzo, Cat. Uzdrowiłaś go świetnie i wyglądał, jakby dobrze sobie radził. Odrobina aktywności fizycznej może mu pomóc.

– Dlaczego wszyscy są w kuchni? –głos Aleca dobiegł zza nas, sprawiając, że podskoczyliśmy z zaskoczenia.

– Aleksandrze, jak długo tam stoisz? – zapytałem, mając nadzieję, że nie słyszał, jak rozmawiamy o randkach i tańcach.

– Właśnie tu dotarłem. Nie mogłem znaleźć nikogo w pobliżu zamku, więc zacząłem szukać.

Tessa uśmiechnęła się, chwytając Aleca za ręce.

– Będziemy ciężko pracować, aby dzisiejsza kolacja była doskonała. Do tego czasu, co powiesz na to, że ty i Magnus zaczerpniecie trochę świeżego powietrza? Niedawno zaczął padać śnieg.

Alec spojrzał na mnie pełnymi nadziei oczami.

– Czy możemy wyjść na zewnątrz? Obiecuję, że nie opuszczę ogrodu.

Skinąłem głową z uśmiechem, nie mogąc odmówić Alec'owi niczego, o co prosi. Zwłaszcza, kiedy wygląda tak uroczo, prosząc o to.

– Oczywiście Alexander. Musisz jednak założyć płaszcz, inaczej Catarina dostanie ataku paniki. –powiedziałem, pstrykając palcami i sprawiając, że pojawił się na nim czarny wełniany płaszcz.

Beauty and the BeastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz