Rozdział 1

869 58 18
                                    

~Alec~

Wszedłem do Alicante, ciesząc się miłą ciszą poranka. Poranki w Idrisie zawsze były spokojne o wschodzie słońca, przedporannym szczytem. Oczywiście nie mogło to trwać wiecznie. W chwili, gdy wszedłem do Alicante, otworzyły się drzwi do sklepów i wszyscy zaczęli się w pośpiechu poruszać.

Szkoda, że Nocni Łowcy nie mogli znaleźć czasu na relaks. Są zawsze w ruchu, przygotowując się do możliwych wojen i chroniąc przyziemnych. Wydaje się, że nawet moja rodzina zawsze coś robi. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byliśmy razem.

– Zobacz, kto zdecydował się przyjechać do miasta. –zawołał mnie mój najlepszy przyjaciel Jace. Jego rodzina posiadała sklep z bronią i zamiatał ulicę przed nim. Uśmiechnąłem się podchodząc do niego.

– Sprawiasz, że brzmi to tak, jakbym ukrywał się w moim domu od zawsze. Byłem tu dwa dni temu.

Przewrócił oczami, opierając się o budynek sklepu, krzyżując ramiona.

– Wyszedłeś z domu i udałeś się do biblioteki. To jedyne miejsce, do którego kiedykolwiek chodzisz.

Skrzyżowałem ramiona.

– To wcale nie jest prawda. Zatrzymałem się w twoim sklepie rodzinnym, żeby kupić więcej strzał. Byłem zajęty treningiem, którego powinieneś czasami spróbować.

Jace przewrócił oczami.

– Och, proszę, wszyscy wiedzą, że więcej czytasz niż trenujesz. Gdyby można było wystrzelić strzałę podczas czytania, na pewno byś to zrobił. Zawsze masz nos w książce.

– Co też należy czasami spróbować. Nie zabiłoby cię wzięcie książki do ręki. – powiedziałem odchodząc. Oparł miotłę o budynek, zanim podążył za mną drogą.

– Nie byłoby źle, gdybyś czytał coś pożytecznego. Z tym, ile przeczytasz, możesz zostać uczonym, zamiast być na polu bitwy. Nie czytasz kodeksu ani szarej księgi. Czytasz fikcyjne historie, które nawet nie są prawdziwe.

– Wszystkie historie są prawdziwe. – przypomniałem, zatrzymując się przed biblioteką. Potrząsnął głową.

– Nie te, Alec. Historie o aniołach, Jonathanie Nocnym Łowcach i historia naszej historii są prawdziwe. Historie o wampirach, wilkołakach i czarownikach są po prostu śmieszne. Nie ma czegoś takiego jak magia lub stworzenia, które są pół demonami, ale mają dusze.

Westchnąłem, potrząsając głową.

– Dlaczego byłyby o nich historie, gdyby nie istniały?

Wzruszył ramionami,

– Nie wiem Alec. Może przyziemni je napisali i jakoś trafili do naszej biblioteki. Chodzi o to, że powinieneś przestać marnować czas na fikcję i zacząć bardziej skupiać się na treningu. Jesteś moim parabatai i musimy być najlepsi.

Westchnęłam, kładąc głowę na ścianie, zanim spojrzałam na niego.

– W porządku, obiecuję, że będę trzymać się z dala od sekcji „fantastyki" w bibliotece. Naprawdę potrzebuję materiału badawczego na następną misję, na którą zostaniemy wysłani. Czy to w porządku z tobą?

Spojrzał na mnie sceptycznie, po czym skinął głową, odwrócił się i wrócił do sklepu. Obserwowałem go, upewniając się, że wyszedł, zanim udałem się do biblioteki. Lucian Graymark stał przy biurku i uśmiechał się, kiedy wszedłem.

– Zastanawiałem się, kiedy wrócisz, Aleksandrze.

Uśmiechnąłem się do tego,

– Byłem tu dwa dni temu, Luke.

Beauty and the BeastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz