4

97 1 0
                                    

   Spakowałam podręcznik do matematyki i poszłam pod prysznic. Miałam rożne zwyczaje, niektóre głupie a niektóre wręcz przeciwnie, jednym z tych bardziej pożytecznych jest chociażby pakowanie się do szkoły dzień wcześniej. Wielu uważało mnie za osobę zorganizowaną bardziej niż to było konieczne, jednak nikt nie mógł zajrzeć do mojej głowy. To właśnie tam był największy bałagan jaki widział ten świat. Każde najmniej ważne wspomnienie odbijało się na mnie setkami niepotrzebnych myśli i pytań. Ostatnimi czasy najgłupsza ze wszystkich była rozmowa z Peterem na imprezie i Mj kilka godzin wcześniej. Może i sprawiam wrażenie pewnej siebie, otwartej czy nie wiem jakiej jeszcze, ale taka nie jestem. Moje zamknięcie w sobie przekracza granice możliwości. Wystąpienie przed publicznością na scenie i wyrecytowanie kilku wykutych na pamięć linijek tekstu było dla mnie niesamowitym osiągnięciem. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę wstanie mówić do obcych ludzi, bez najmniejszego zająknięcia. Rodzice byli ze mnie dumni to mało powiedziane. Najważniejsze, że ja byłam z siebie dumna. Że byłam w stanie powiedzieć samej sobie symboliczne gratulacje. Zresztą tak jak przewidywałam, po ceremonii zaczęło nas odwiedzać więcej gości, jak i dziennikarzy. Przeprowadzali najróżniejsze wywiady z pracownikami i rodzicami. Mnie złapali tylko raz, zadając pytanie, którego spodziewałam się najmniej, dotyczyło ono Starka, który po kolacji uświadomił mi, że wszystko było puszczane na żywo w telewizji. Każdy zastanawiał się, co łączy mnie z miliarderem, odpowiedź jaką im dawałam była zgodna z prawdą i zawsze taka sama czyli nic. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, to właśnie on wybrał naszą restaurację, ale pozostaje mi się cieszyć, bo tylko na tym zyskaliśmy.

***

   Przekroczyłam próg budynku szkoły o dziwo szczęśliwa. Przez całe dwa miesiące nawet nie przechodziłam obok. Jednak moja radość nie mogła trwać za długo, bo już po kilku minutach naskoczył na mnie Peter Parker w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela Neda Leeds'a

- Hej - zaczął nieśmiało brunet

- Cześć - odpowiedziałam nie zaszczycając go spojrzeniem, czyżby jakiś rzadko spotykany przepływ odwagi?

- Ch... chciałem cię przeprosić za tamtą imprezę. Nasza rozmowa miała się potoczyć trochę... trochę inaczej. Wybaczysz mi?

- Nie ma sprawy, ale lepiej by było gdybyś trzymał się ode mnie z daleka. Tak jak przed imprezą, okej? - trochę mi go żal, ale tylko trochę. Nie wiem czy ma jakieś problemy, czy po prostu boi się, że znów na niego nakrzyczę (to by było dziwne), ale nie chcę go mieć w swoim otoczeniu, jeśli tylko to możliwe.

- Dzie...dzięki - Ned złapał za rękaw bluzy chłopaka i zniknęli za rogiem a ja ruszyłam do swojej szafki

   Mój spokój nie trwał zbyt długo bo chwilę później Flash pojawił się koło mnie , opierając o najbliższą ścianę. 

- Co chcesz Thompson? - przy tym człowieku nie można owijać w bawełnę, bo nigdy się nie dowiesz co od ciebie chce, po za tym ewidentnie coś jest na rzeczy, bo ustaliliśmy taką zasadę, że w szkole ograniczamy kontakt do minimum

- Cześć, mi również miło cię widzieć - mruknął - nie potrzebujesz może jakiegoś asystenta czy coś, bo wiesz...

- Nie powiedziałam ci o ostatniej "imprezie" w restauracji, nie bez powodu. Po pierwsze wstęp miał tylko personel specjalnie do tego wybrany, a po drugie i tak nie mógłbyś rozmawiać z gośćmi, ponieważ było to surowo zakazane.

- No właśnie! Sama to powiedziałaś, gdybym był częścią personelu mógłbym tam być i robić im potajemne zdjęcia.

- Nie mógłbyś, ponieważ nasz personel nie może korzystać z komórek chyba, że coś się dzieje, a dodatkowo wszędzie plątali się ochroniarze, których kamery skutecznie omijały, dlatego nie było ich widać.

- Czyli nie?

- Przepraszam, ale jak chcesz robotę to musisz mieć konkretne kwalifikacje i wysłać CV na firmowego maila.

- A idź - burknął i poszedł w swoją stronę

- Pa! - krzyknęłam za nim, ale już się nie obrócił

   Dzwonek zadzwonił, więc czym prędzej pobiegłam na lekcje. Nie chciałam się spóźnić, co i tak mi nie wyszło. Wchodząc do sali przeprosiłam za spóźnienie i dosiadłam się do Michelle, która trzymała dla mnie miejsce.

- Kto mi powie? Jak policzymy przyśpieszenie liniowe między punktami A i B? - zapytała nauczycielka kilkanaście minut później

  Oczywiście Flash się zgłosił myśląc, że wyjdzie na geniusza, jednak standardowo jego odpowiedź była błędna.

- Peter? Zara? Jesteście tu jeszcze?

- Tak, przepraszam - podniosłam głowę, żeby spojrzeć na tablicę i szybko przypomniałam sobie polecenie - To będzie sinus razy grawitacja, ponieważ masę można skrócić

- Dobrze, widzisz Flash czasami lepiej mieć rację niż być szybkim, a ty - zwróciła się do chłopaka leżącego na ławce i nie zorientowanego w rzeczywistości - Peter nie śpij na lekcji

***

   Liz - przewodnicząca kółka geniuszy (nie ja to wymyśliłam) zadawała pytania na które musieliśmy odpowiedzieć w jak najszybszym tempie. Korzystaliśmy z dzwoneczków, które ułatwiały życie, bo nie musieliśmy podnosić ręki co dziesięć sekund. Nie skromnie mówiąc byłam w to naprawdę dobra i sprawiało mi to przyjemność. Oczywiście nie zależało mi na tym tak bardzo jak np. Abrahamowi. Przychodziłam tu, bo chciałam spędzić czas w gronie fajnych osób i nie musieć się bać, że wyjdę na kujona. Szczerze? W większości przypadków nie uczę się do sprawdzianów. Wystarczy mi prowadzenie starannego zeszytu i powtórka materiału raz na jakiś czas. Jednak są takie przedmioty jak fizyka, których nie lubię i sprawiają mi problem. 

- Nigdy nawet nie byłeś w jednym pokoju z Tonym Starkiem - przerwał quiz Flash

- Zaraz o co chodzi? - zapytała przewodnicząca, na pewno domyślając się odpowiedzi

- Peter nie jedzie do Waszyngtonu - odpowiedziała dziewczyna, której nigdy wcześniej nie widziałam, a chyba powinnam skoro tu jest. 

   Milion "pytań do" zostało skierowanych w stronę Parkera. Dziwny jest ten gość.

- Rzucił też orkiestrę i robotykę - spojrzałam na przyjaciółkę co najmniej zdziwiona i zaskoczona. Skąd ona wie takie rzeczy? Najwyraźniej nie tylko ja chciałam poznać prawdę, bo reszta też obróciła się w jej stronę. - Nie żebym miała obsesje na jego punkcie - uśmiechnęła się do mnie cwanie co mogło oznaczać tylko jedno - znów coś kombinuje za moimi plecami

Billionaire also has a heart // AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz