*Zara*
Weszliśmy przez przejście dla personelu. Czułam się okropnie. Wchodziłam do własnej restauracji, w której panowała cisza jakiej jeszcze nie spotkałam. W kuchni przywitały się ze mną cztery osoby, skinięciem głowy. W głównej sali całkowita pustka. Miałam wrażenie, że zaraz przeleci mi pod nogami kula patyków, jak w filmach westernowych.
- Gdzie jest pan Stark? - Zapytałam Marthę
- Nie ma go jeszcze - odpowiedziała. - Co prawda miał tu być już jakiś czas temu, ale najwyraźniej bogatych czas nie ogranicza.
- Nieważne... Możemy odsłonić okna? Nikogo nie było na zewnątrz. - oznajmiłam
Podeszłam do panelu sterowania wmontowanego do ściany i wybrałam pierwszą roletę. Kiedy zaczęła się podnosić zobaczyliśmy błyskające aparaty i tłumy ludzi otaczające czarny, sportowy samochód.
- Zasłoń to! Już! - Wrzasnęła kobieta, zasłaniając okno swoim ciałem.
Skinęłam głową, kombinując przy guzikach. Nic to nie dawało, a roleta ciągle szła w górę. Zdenerwowana zaczęłam naciskać wszystkie możliwe ikony. Zasłoniłam pierwsze okno, ale odsłoniłam inne w drugiej sali. Wściekła Martha podbiegła do mnie i przejęła kontrolę.
- Dobry wieczór - oznajmił pan Stark, wchodząc do pomieszczenia niczym pan i władca całego świata.
Burknęłam coś nie zrozumiałego, Martha zniknęła, a policjant uprzejmie podał rękę miliarderowi.
- Coś nie tak? - Zapytał, patrząc w moją stronę
- Skądże znowu. Może usiądziemy do kolacji? - Zaproponowałam zaskoczona obrotem spraw
- Tak, oczywiście - mruknął policjant i poleciał w stronę najbliższego stołu
- Tony, tak w ogóle - powiedział miliarder wystawiając dłoń najpierw w moją a później sierżanta stronę
- Zara - szepnęłam.
- David Miller - wybałuszyłam oczy, patrząc na swojego "sojusznika"
- A mnie się pan nie przedstawił - prychnęłam na co objął mnie ramieniem
Mężczyźni w ciszy przejrzeli menu, co jakiś czas pytając mnie o opinię na temat dania. Ja na szczęście nie miałam tego problemu, bo już przed wejściem wiedziałam co zjem. Kilka (naście) minut później złożyliśmy zamówienie, które było bardziej obszerne niż mogłam się tego spodziewać.
- Przepraszam panów na chwilę
Wstałam do stołu i skierowałam się do kuchni. Pięć par oczy wlepionych we mnie doprowadzało mnie do szału. Martha musiała dalej kombinować z roletami, bo jej tu nie było, a zwykle pilnowała kuchni.
- Kate?! - Wrzasnęłam najciszej jak to było możliwe. - Kto zezwolił na rezerwację całej restauracji, bez kontaktu ze mną? - Zapytałam asystentki kiedy tylko się pojawiła
- Ja - odparła zadowolona
- Dlaczego?! Wiesz ile na tym stracimy? Wszystko miało być kontaktowane ze mną! Wystarczyło zamknąć część dla VIPów! - Zauważyłam, że kobieta cicho się chichra i doprowadzało mnie to do szału - Przestań się ze mnie śmiać!
- Z, posłuchaj mnie. Wiem co ci obiecałam i pamiętam każde słowo z mojej umowy, ale po pierwsze pan Stark zapłacił za zamknięcie restauracji tyle pieniędzy, że wyszliśmy bardzo na plus, a po drugie miałaś ważniejsze sprawy na głowie niż negocjacje na temat rezerwowanych stolików.
- Co za dzień - szepnęłam i odwróciłam się na pięcie. - Pospieszcie się swoją drogą. Przystawka powinna być podana... - spojrzałam na zegarek - dwie minuty temu!
CZYTASZ
Billionaire also has a heart // Avengers
FanfictionŻycie jest za krótkie, żeby martwić się błędami przeszłości. Jest za krótkie, żeby zadawać pytanie: Co by było gdyby... Życie trzeba przeżyć. Szczęśliwie czy nie, ale trzeba. Wszystko co najważniejsze, to: tu i teraz, a nie kiedyś i za ileś. Gdyby...