Be like this forever

151 16 0
                                    

Obudził mnie ciężar ręki Luke który przekrecajac się w drugą stronę ułożył ją na moim brzuchu.

Leniwie otworzyłam oczy mimo że mój mózg już dawno nie spał i delikatnie zdjelam rękę blondyna z siebie opuszczając też posłanie. Założyłam buty które leżały pod łóżkiem.

Hemmo w tym czasie przekrecil się na drugi bok wydając z siebie jakieś niezidentyfikowane pomruki. Nie budząc śpiącego królewicza udałam się korytarzem w stronę wyjścia.

Pogoda już drugi dzień z rzędu dopisywala co powodowało dobry poranek z dobrym humorem. Radość rozpierala mnie od środka, dawno nie czułam się tak jak teraz.

Z rękami w kieszeniach szłam z uśmiechem w stronę halli. Ta samą ścieżką co wczoraj bez problemu dostałam się do stoiska a raczej naszej prowizorycznej kuchni.

- Dobra automacie tylko zadziałaj - cicho odezwałam się do urządzenia Nie lubiłam takich urządzeń ponieważ miałam od zawsze wielki talent do psucia elektroniki.

Tak jak Luke ponaciskałam guziki i w końcu udało mi się zaparzyć dwa kubki kawy.

Z gorocymi napojami udałam się na dwór i zajelam miejsce na trawie. Ułożyłam nogi po turecku i wpatrywałam się w niebo gdzie słońce miło grzało w twarz.

- Piękna pogoda dzisiaj prawda?- usłyszałam dobrze znany jeszcze trochę zaspany głos chłopaka który położył się obok mnie

- Tak,to prawda. To twoja kawa,proszę - podałam mu drugi kubek. Nastała cisza, obydwoje czerpaliśmy satysfakcję z tego danego momentu, gdzie wszystko jest takie jak powinno. Jednak życie to nie bajka, więc wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć.

- Też czujesz ze to już koniec?- spojrzałam w jego stronę

- Tak, niestety tak

Od dwóch dni utrzymywała się taka piękna pogoda, co oznaczało że niedługo zapewne zaczną organizować poszukiwania. Ciekawe ile ludzi jest takiej sytuacji jak my, samotni w zawalonych ruinach lub na odludziu gdzie udało im się wyczołgać aut przygniecionych spadającymi jak domino drzewami.

-  Nie chcę opuszczać tego miejsca, wszystko jest tu takie proste, normalne - Racja, dopiero tu czuje trochę normalności, dzięki tobie odkryłem zagubionego gdzieś w ciemnościach wspomnień własnego JA

- A ja poczułam wreszcie coś co naprawdę czułam bardzo dawno, bezpieczeństwo. Tyle razy mnie ratowałeś, bez ciebie bym zginęła

- To ja to samo mogę powiedzieć

- Mamy na siebie chyba jakieś dobre oddziaływanie

- No - uśmiechnął się popijając kawę

- Nie chce stąd wychodzić, mogłabym tu zostać ,zamieszkać ,cokolwiek - łzy zaczęły mi lecieć na sama myśl o powrocie

- Nie płacz, proszę nie płacz- Luke przytulil się do mnie wycierając mi mokre policzki - nie do twarzy ci w takim humorze- nagle zaczął mnie łaskotać a ja zwijałam się ze śmiechu- Teraz wyglądasz pięknie, jak zawsze tylko teraz hm...lepiej

- hahaha ....błagam już przestań...już nie będę ....haha- zwijałam się ze śmiechu  

- Hahahah twój śmiech jest zaraźliwy wiesz- Luke zaczol się śmiać

- A twój zabawny

- Wcale nie

- Tak

- Nie

- Tak

- pfff

- pfffffff

- pffff pffff pfff

- Dobra bo się zaraz oplujemy

- Hahaha tak

- Ale ty bardziej ,jestem pewna

- Ej! Wcale że nie bo ty

- Ja mam zawsze rację więc wiesz) potarmosiłam mu grzywnę która teraz padała mu na włosy - Wybacz Hemmo

- Jesteś potworem Skyler! Radzę ci uciekać bo jak tylko cię złapie to nie ręczę za siebie- poderwaliśmy się do biegu

Jak dzieci z przedszkola goniliśmy się po pasach, po trawie. Było przy tym wiele śmiechu, docinek kierowanych do siebie nawzajem.

Całą gonitwe zakończył Luke wpadając na mnie wywalając nas oboje na trawę

- Zejdź ze mnie! Jesteś ciężki! Luke! Debilu!- zaczęłam na niego wrzeszczeć

- Nie, najpierw musisz przyznać że kochasz mój śmiech, i że nie naruszysz już świętości mojej grzywki

- Yhhhhhhh

- No czekam

- Kocham twój śmiech ! -to była prawda ,był taki rozbrajający - Już nie rusza twojej świętej grzywki ! A teraz przesuń się bo nie mogę oddychać! Luke przekręcił się w bok nadal trzymając mnie w uścisku. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas.

- Dziękuję

- Za co ?

- Za to że jesteś

- Chciałabym by to trwało wiecznie- wtuliłam się automatycznie bardziej w jego ramiona

- Chciałbym cię pocałować- podniosłam głowę by na niego popatrzeć, w jego oczach płonęły dwie jasnoniebieskie iskierki które jeszcze kilka dni były przygaszane przez demony przeszłości

- To pocałuj  

______________________

tumdumdumdum 
I kolejny rodział, jeden z ostatnich ale waznych

ALE UWAGA ! : planuje pisac kontynuacje pt ....Dollhouse

Ostatnie rodziały sa naprawde ważne dla kontynuacji

Nie mam narazie netu w telefonie wieccccc nastepny pojawi sie za tydzien

Pretend It's Ok »L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz