I look to you

101 8 0
                                    

Na trawie leżał kocyk, na nim papierowe kubeczki oraz butelka wina a po bokach były porozstawiane świeczki.

- I jak?

- Pięknie, jeju, dziękuję- przytuliłam blondyna. Nie za bardzo byłam w stanie mówić bo byłam mile zaskoczona.

- Może nie jest tak bardzo romantycznie jak pezwidywałem - pokazał na kilka paczek chipsów oraz popcornu, jakieś orzeszki...

- Jest idealnie, naprawdę- może nie było to wszystko profesjonalnie ale bylo nasze.

Wolałam taka spontaniczną randkę niż w jakiejś mega drogiej restauracji.

Usiedliśmy na kocu. Na początku było niezręcznie lecz potem trochę się  rozładowało się dziwnę napięcie i zaczęliśmy rozmawiać jak zawsze śmiejąc się, żartując.

Słońce chyliło się ku zachodowi. Oparta o ramię Luke popijałam wino z kubeczka. W tym momencie czułam się w odpowiednim miejscu z odpowiednią osobą. Każdy ma na świecie, gdzieś tam tą drugą połówkę lecz nie spodziewałam się ze moją spotkam podczas huraganu na opuszczonym lotnisku.

- To wszystko jest dziwne

- Co masz na myśli ?

- To- pokazałam ręka na lotnisko- jeszcze kilka dni temu wszystko było zupełnie inaczej. Nawet nie wiedzieliśmy o sobie, o swoim isnieniu. Gdybym wtedy poszła z tłumem a nie w drugą stronę...

- Wtedy nie dał bym rady zacząć od nowa. Od początku czułem się przy tobie dobrze, ale odpychałem cię od siebie bo bałem się. Bałem się porażki. Teraz wiem że jesteś moim światłem

- To było piękne- w oczach miałam łzy, łzy wzruszenia

Potem złączyliśmy nasze usta w namietnym pocałunku. Pocałunek zmieniał się w kolejny, z coraz większą pasją zmieniając się w pożądanie.

Obydwoje padliśmy koc wpadając na jedzenie śmiejąc się przy tym. Luke szybko odgarnął cały bałagan, zdjął swoją kurtkę rzucając gdzieś obok. Podniosłam się na łokcjach dodając przed nim. Moje ręce powedrowały na jego koszulkę i powoli zaczęłam rozpinac jego koszule, ostatecznie pozbywajac się jej. Luke skorzystał z okazji i odpioł mi suwak sukienki wraz z stanikiem potem delikatnie zsunął materiał który potem już leżał gdzies na trawię.

- Teraz twoja kolej- pokazałam na jego spodnie bo jako jedyna miałam najmniej na sobie

- Już napalona kobieto- na te słowa cała się zarumieniłam. Chłopak wstał i jednym ruchem, nie cackając się zdjął spodnie z bokserkami stojąc przede mną w całej okazałości. Potem klęknął całując brzuch zjezajac niżej zębami zejmujac moje majtki, muszę przyznać było to naprawdę podniecajace.

- Moge?- spytał podparty rękami nade mną patrząc mi prosto w oczy

- Tak- ufałam mu jak nikomu od dawna...

Potem wsunął się we mnie delikatnie a potem wysuwał rytmicznie. Nie był to sex a raczej coś wyjątkowego, coś czego chyba obydwoje z nas nie czuliśmy. Tak jakby dwa elementy układanki, dwa pasujące puzzle złączyły się w idealną jedność.

Po tym jak obydwoje doszliśmy w tym samym momencie po prostu padliśmy spoceni wtuleni w siebie na koc okrywajac się dodatkowym kocem. Leżąc na klatce Luke z uśmiechem powoli opuszczałam powieki zasypiając zmęczona

-------

Uff wreszcie napisałam

Sceny 18+ serio mi nie wychodzą i dlatego tak późno dodaję

Został jeszcze tylko jeden rozdział + epilog 

Pretend It's Ok »L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz