I won !

222 17 1
                                    

#Luke

Siedziałem na posadzce delikatnie glaszczac rude włosy Sky.

Robiło się chłodno, zimno ciągnęło od podłogi. Sprawnym ruchem wlozylem jedna rękę pod jej kolana a druga pod kark i najostrozniej jak tylko mi się udało wstałem niosąc jej bezwaldne ciało na rękach.

W czasie szukania czegoś do otwarcia drzwi trafiłem na niewielki solidny budynek. Był to mały budynek gdzie zapewne piloci lub stewardesi nocowali. Konstrukcja z betonowych i metalowych ścian, okien prawie nie było.

Gdy tylko wyszliśmy na dwór Sky mocniej się wtulila ,ranek był zimny. Robiło się coraz jaśniej lecz nasz zegar biologiczny na chwilę się zatrzymał i straciliśmy rachubę dnia i nocy.

Dziarskim krokiem podszedłem do środka moteliku, przemierzalem korytarz w poszukiwaniu pokoju. W końcu znazlem wcześniej przygotowany pokój, ulozylem Sky na łóżko i przykrykem kocem.

Dziewczyna wtulila się w posłanie, była taka bezbronna.

Wpatrywalem się w nią z krzesła stojącego pod ścianą.

- Dlaczego przy tobie nawet jak bym cholernie chcial nie mogę mieć dystansu? - cicho powiedziałem w jej stronę

Martwilem się o nią, chciałem ja chronić. Nie mogłem patrzeć jak cierpi, bo ja cierpialem razem z nią. Czy można do kogoś się przywiazac po tak krótkim czasie ? Po jednym dniu? Nasze spotkanie było totalnym przypadkiem ale może i nie.

Myślałem tak przez dłuższy czas jeszcze raz wszystko analizując aż zasnolem na fotelu.

#Sky

Mój zepsuty zegar biologiczny nie pozwolił mi już spać. Przekrecanie się na drugą stronę nic nie dawało.

Westchelam ciężko i otworzyłam oczy. Po raz kolejny budzilam się w nieznanym mi miejscu, po raz kolejny Luke mnie przeniósł, po raz kolejny mnie uratował.

Pokój wyglądał jak motel. Byłam lekko zkolowana i od wczorajszego napięcia bolała mnie głowa.

Byłam sama w pokoju, zastanawiałam się gdzie jest Luke, czy może znalazł sposób na ucieczkę a ja tu sama zostałam. Leżałam wpatrując się smutna w sufit.

W końcu postanowiłam zwlec z łóżka ciało stawiają nogi na podłogę.

Nagle na drzwiach łazienki znalazłam przuczepiona kartkę :

"Jest woda, nie wiem jak bojler przeżył ten huragan ale jest :p

(Wcale nie sprawdziłem ze filtruje deszczówkę )

Lukexx"

Po przeczytaniu zaczęłam się śmiać, sama nie wiem czemu ale nie mogłam przestać.

Jednak mnie nie zostawił, ta świadomość poprawiła mi humor od nowa.

Ruszyłam do mojego plecalka który leżał na fotelu a obok niego miś. Wyjęłam zwierzę ubrania i poszłam się wykompac.

Kąpiel była tym czego potrzebowałam ,czułam się jakby razem ze strumieniami wody spłynęły wszystkie smutki i wątpliwości.

Założyłam na siebie jasnoszare zwezane dresy, białą bokserke oraz granatowa bluzę a włoży w zwiazalam w gumkę. Miałam dosych obcislych ubrań.

Z rękami w kieszeniach opuscilam pokuj udając się korytarzem do wyjścia.

Gdy otworzyłam wielkie metalowe drzwi na dwór pomarańczowe światło dnia oslepilo mnie lekko lecz po chwili mogłam już normalnie widzieć.

Pretend It's Ok »L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz