„Miałeś przeżyć idioto!"
Biegam i bronię się przed każdym zaklęciem. Znalazłam Harrego i pomagam mu walczyć z Voldemortem.
- Głupia dziewucho! - krzyknął i uderzył mnie w twarz. - Mój syn zaczyna czuć przez ciebie!
- On już dawno coś czuł! - cisnęłam w niego zaklęciem - On mnie kocha! Jak możesz mu to odbierać! Miłość to najlepsze co może być w życiu! Odbierasz mu to! Ty potworze!
Chciałam kolejnym zaklęciem w niego rzucić ale zostałam odepchnięta jego zaklęciem i upadłam. Upadłam na schody i zaczęłam z nich spadać. Później nastała ciemność.
Obudziłam się na brudnej podłodze. Koło mnie kucał Blaise. Wziął mnie w ramiona i pomógł mi wstać Otrzepał mnie i złapał za rękę. Zaczelismy uciekać przed zaklęciami. Wybiegliśmy na zewnątrz. To co zobaczyłam to zmroziło mi krew w żyłach. Harry walczący z Voldemortem oraz Nathaniel walczący z jakimś gościem.
- Nie! - krzyknęłam zrozpaczona gdy zobaczyłam upadającego Nathaniela.
Zaczęłam biec cała obolała w jego stronę. Nim dobiegłam to on zniknął. Jego cialo znikło. Co się właśnie stało? Czy on umarł? Upadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć z rozpaczy. Będę sama wychowywać dziecko.
- Miałeś przeżyć idioto! - krzyczałam - Kto będzie teraz tata naszego dziecka?
Płakałam i płakałam nad pustym miejscem. Nagle wszyscy zaczęli wiwatować. Voldemort zginął. Wygraliśmy. Przeżyliśmy poza mną. Ja umarłam od środka. Straciłam swojego ukochanego. Straciłam część mnie. Straciłam moje życie dla którego żyłam.
- Meggy? - poczułam uścisk na ramieniu.
- On odszedł Harry. - spojrzałam zaczerwienienie od płaczu oczami na brata - Nathaniel odszedł.
- Co ty mówisz? - kucnął przy mnie.
- On tu był. - wskazałam na miejsce - Tu upadł. Ale zniknął.
- Jak to zniknął?
- Właśnie nie wiem. Ale wiem że odszedł. Już go nie zobaczę.
Znowu się rozpłakałam. Brat wziął mnie w ramiona. Podeszli do nas Hermiona i Ron. Hermiona pomogła mi wstać i złapała mnie za rękę. Kocham ją jak siostrę. Wiem ze mam w niej wsparcie. Razem poszliśmy na most.
- Co zamierzasz zrobić z Czarna Różdżka? - spytałam brata.
- Różdżka należała do Dumbledora. Później do Dracona jak rozbroił Dumbledora na wieży astronomicznej. Voldemort myślał że należy ona do Snape'a. Dlatego go zabil. - na wspomnienie o Severusie posmutniałam bardziej - Do czasu jak rozbroiłem Dracona w Dworze Malfoy'ów.
- Ci masz. - szepnęłam.
- Jest moja. - uśmiechnął się.
- Byłbyś potężny Harry. - złapałam brata za rękę.
Harry podszedł do końca mostu i złamał różdżkę. Patrzyłam ze zdziwieniem na brata. Byłby potężny mając taką różdżkę. Zielonooki objął mnie ramieniem i zaczął iść przed siebie. Nie wieże w niego. Zasmialam się i szliśmy. Ciekawe gdzie się zatrzymamy jak Dursleyowie nas nie chcą.
- Harry? - spytałam.
- Tak? - spojrzał na mnie.
- Gdzie będziemy mieszkać?
- Mamy w skarbcu pełno galeonow. Coś znajdziemy.
Szliśmy przed siebie. Każdy zadowolony poza mną i Ronem. My straciliśmy ważne dla nas osoby. Ron brata, a ja Nathaniela, Remusa i Severusa. Samotna łza mi spłynęła po twarzy. Muszę teraz skupić się na sobie. Na tym aby nic dziecku nie było. Muszę być dzielna.
5 lat później
- Tak. Tak miało być. - mówiłam Draconowi, który wypełniał za mnie dokumenty o zmianie mieszkania.
- Na pewno? Wiesz. Astoria nie będzie zadowolona. - zaśmiał się.
- A czy to ma się podobać Scorpiusowi? Czy Astori? - zasmialam się i kończyłam dekorować tort dla Scorpiusa.
- Tu musisz się podpisać. - wskazał miejsce.
Odłożyłam lukier i wzięłam pióro do ręki. Podpisałam czytelnym podpisem i wróciłam do dekorowania. Tort ma dwa piętra. Jest w barwach Slytherinu i ma małe miotły i różdżki. Podoba mi się. Scorbius dziś kończy trzy lata. Moja córeczka ma już pięć. Tak mam córkę. Jasmine Riddle.
CZYTASZ
Pokochać syna wroga
FantasyCzy kochanie kogoś złego jest grzechem? Jeśli tak, to zgrzeszyłam. Cholernie zgrzeszyłam! Pokochałam osobę której nie miałam pokochać. Pokochałam kogoś złego. Pokochałam syna wroga.