13

1.2K 36 3
                                    

Dzisiaj Blaise robi grilla, a jutro niestety wracamy do domu. Spodobało mi się. Za dwa tygodnie ja Ron i Miona idziemy do nowej szkoły. W sumie to się trochę steruje, ale nie będę tam przecież sam, będę miał Rona i Mionkę więc nie będę sam. Założyłem na siebie koszulkę tatusia i jeansowe spodnie, które są na mnie nieco za duże. Tatuś założył na siebie zieloną koszulę w kratkę i czarne jeansowe spodnie. O godzinie szesnastej udaliśmy się do domku Blaise'a i Rona, a zastaliśmy widok dwóch tymczasowych gospodarzy tego domku, którzy byli zajęci wymianą śliny.

- e ty murzyn - odezwał się tatuś, a Blaise oderwał się od Rona.

- czego chcesz blond mendo? - spytał czarnoskóry.

- jak chcesz się ruchać ze swoim Ronusiem, to zapierdalaj do środka, a nie się kurwa prawie pieprzycie przed domem.

- od kiedy to ty tak demoralizujesz Harry'ego?

- czekaj cooo.

- nie przeklinaj, bo to nie ładnie - powiedziałem i usiadłem obok Rona.

- ale Harryyyyy

- nie

-no Harry no

- nie i koniec kropka - założyłem nogę na nogę.

- ughh - zrezygnowany tatuś usiadł obok mnie.

- ochocho ktoś wpadł pod pantofel - zaśmiał się Blaise.

- zamknij się.

- oj weź się Dracuś, nie obrażaj.

- po pierwsze nie mów tak do mnie, a po drugie zastanowię się, a teraz idź, mi zrób steka, bo głodny jestem.

Czarnoskóry zaśmiał się i zabrał się za smażenie mięsa. W międzyczasie przyszły Pansy i Miona.

- kochanie, może byś się pobawił z przyjaciółmi - zaproponował tatuś, widząc, że się nudzę.

- no dobra - odparłem i wstałem - idziecie? - zwróciłem się do Rona i Hermi.

- jasne - odpowiedział rudy.

- tylko macie nie odchodzić daleko - upomniała nas Pansy.

- dobrze mamusiu - Miona mówiąc to, przytuliła się do czarnowłosej.

- a może byśmy zrobili mały piknik przed domkiem? - zaproponowałem.

- świetny pomysł! - ucieszyła się szatynka.

- no okej - rzekł rudzielec - to ja idę po koc i zaraz wracam - mówiąc to, wszedł do domku.

Ron wyszedł chwilkę później, rozłożyliśmy kocyk na trawie przed domkiem. Przynieśliśmy butelki z piciem i tatuś powiedział, że jak Blaise skończy smażyć kiełbaski, to nam je da do zjedzenia. Leżeliśmy we trójkę (ja, Miona i Ron) na kocyku i przyglądaliśmy się chmurą, próbując określić, co nam przypominają ich kształty.

- zobaczcie! Ona wygląda jak kaczka! - szatynka wskazała na pierzasty obłok i zaczęła się śmiać.

- a ta mi przypomina serduszko - wskazałem na chmurkę, która wyglądała jak serduszko i pewnie była strasznie mięciutka.

- ta wygląda jak samolot! - rudzielec wskazał na prawdziwą, latającą machnę, unoszącą się bardzo wysoko, tak jak by żeglowała po niebie.

- Ron, głuptasie to jest zwykły samolot, a nie chmura! - poprawiła go dziewczyna.

- dla mnie to chmura

- ale to samolot

- chmura

tak malutki? || niemagiczne drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz