14

1.2K 37 13
                                    

Okej, a wienc witam was w ostatnim rozdziale maratonu. To tyle, miłego czytania







Dzisiaj niestety musimy wracać do naszego domku, bo tatuś musi jutro iść do pracy. Właśnie mijała trzecia godzina drogi, a ja jestem na skraju całkowitego zanudzenia.

- daleko jeszcze? - spytałem.

- nie

- daleko jeszcze?

- nie

- daleko jeszcze?

- nie

- daleko jeszcze?

- tak, daleko - odpowiedział już trochę podirytowany tatuś.

Reszta drogi minęła jeszcze nudniej, niż się tego spodziewałem. W końcu po czterech godzinach drogi weszliśmy do naszego domu. Od razu rzuciłem się na kanapę.

- oj widze, że ktoś tu się zmęczył.

- a żebyś wiedział.

- to lepiej pomyśl, że JA musiałem przez te cztery godziny siedzieć za kierownicą.

- oj weź przestań.

- a dostane jakąś nagrodę?

- co masz na myśli?

- chyba wiesz co - tatuś wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni.

Kiedy zostałem położony na łóżko, pocałowałem starszego, który odwzajemnił tą jak że cudowną pieszczotę. Tatuś zdjął moją koszulkę i swoje pocałunki przeniósł na moją szyję. Rozpiąłem rozporek w jego spodniach, zdjąłem jego koszulkę. Tatuś już sam zdjął spodnie, a później uczynił to samo z tymi moimi. Wyjął z szuflady żel do ruchania, rozsmarował go sobie na ręku i wsadził we mnie od razu dwa palce. Troszeczkę zabolało. Zaczął ruszać palcami, wydobywając tym samym z moich ust ciche westchnienia. Dołożył trzeci palec i powrócił do ruszania nimi. Z moich ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki. Tatuś wyciągnął ze mnie palce, wylał na swoją rękę trochę żelu do ruchania i rozsmarował go na swoim kutasie, którego chwile później już we mnie wkładał. Wszedł do końca, z moich ust wydobył się głośny, przeciągły jęk. Starszy pocałował mnie, co oczywiście odwzajemniłem. Uchyliłem nieco usta, wpuszczając tym samym język tatusia do moich ust. Szarooki dokładnie badał mojego usta swoim językiem, pogłębił nasz pocałunek. Na sam koniec naszej wymiany śliny, blondyn liznął moje usta. Najpiękniejszy mężczyzna świata, który należy tylko do mnie, poruszył się nieco. Przymknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Tatuś zaczął się we mnie ruszać, cały czas pogłębiając i przyśpieszając swoje ruchy. Jęczałem coraz głośniej. Jedna z rąk starszego owinęła się wokół mojego kutasa i poruszała się w rytm ruchów tatusia. Doszedłem po paru minutach. Chwile później ruchy szarookiego stały się bardziej chaotyczne, czułem, że jest blisko i nie myliłem się. Doszedł głęboko we mnie i bezwładnie na mnie opadł. W pomieszczeniu było słychać jedynie nasze przyśpieszone oddechy. Odpoczęliśmy z jakieś półtorej minuty, tyle już nam wystarczy. Pora na drugi numerek. Przewróciłem nas tak, że to teraz ja byłem na górze, a tatuś leżał pode mną. Zacząłem powoli skakać na jego kutasie, który cały czas był we mnie. Dłonie starszego zacisnęły się na moich biodrach. Skakałem na nim coraz szybciej, a z ust starszego co chwila wydobywały się sapnięcia i czasami nawet jęki spowodowane przyjemnością, jaką mu dawałem. Zacząłem skakać jeszcze szybciej. Nie powiem, trochę męczące zajęcie, ale za to jakie przyjemne... Podczas skakania trafiłem w ten taki fajny punkt, teraz ciągle nabijałem się na niego pod takim kątem, żeby zawsze trafić to fajne miejsce. Doszedłem po raz drugi w dniu dzisiejszym, nieświadomie zaciskając się na tatusiu. Chwilę później wznowiłem moje skakanie, parę minut później doszedł i szarooki. Wyciągnąłem z siebie jego kutasa i położyłem się obok tatusia, przytulając się do jego torsu. Starszy objął mnie ramieniem i tak oto zasnęliśmy wtuleni w siebie.

*kolejny dzień rano*

- Harry - tatuś lekko potrząsnął moim ramieniem, w jego głosie można było usłyszeć nutkę strachu.

- hm? - mruknąłem, nadal nie otwierając oczu.

- wszystko ok? Boli cię coś?

- tak wszystko jest dobrze, nic mi nie jest, spokojnie.

- to, czemu masz krew między nogami?

- czekaj co?! - szybko zerwałem się do siadu i spojrzałem pod kołdrę. Rzeczywiście miałem uda uwalone krwią, a co gorsza pościel również była nią usyfiona - kurwa - mruknąłem pod nosem i zerwałem się z łóżka jak poparzony, biegnąc do łazienki i zamykając się w niej.

- słyszałem to! I bądź pewien, że dostaniesz kare.

Wszedłem pod prysznic i zacząłem się myć. Czemu ja jestem taki głupi? Przez ten wyjazd zapomniałem sprawdzić, kiedy mi się to cholerstwo zacznie... Ehh. A co zrobi tatuś jak sie o tym dowie? Wyrzuci mnie z domu? W najlepszym przypadku pobije... Ale przecież nie jestem w ciąży... No na razie w niej nie jestem... Przecież od półtora roku codziennie żrę antykoncepcje więc jak na razie to dzieci nie będzie. Starannie się umyłem i szybko wytarłem. Wyciągnąłem z kosmetyczki majtki na czarną godzinę i przykleiłem do nich podpaskę, podszedłem do drzwi.

- tatusiu...

- tak słonko?

- jesteś w pokoju?

- tak

- to z niego wyjdź.

- czemu?

- nie mogę ci powiedzieć.

- no Harry, przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.

- wiem, ale proszę cię wyjdź, nie chce, żebyś mnie widział w takim stanie.

- ale nic ci nie jest?

- spokojnie jestem cały i zdrowy.

- a ta krew?

- później ci wyjaśnię a teraz wyjazd z pokoju.

- ehh - usłszałem kroki oddalające się od drzwi łazienkowych, a następnie odgłos zamykanych drzwi najprawdopodobniej tych od sypialni.

Wyszedłem z łazienki, szybko wyciągnąłem z szafy pierwsze lepsze czarne spodnie i ubrałem je w błyskawicznym tempie. Zastanowiłem się chwilę nad wyborem koszulki i padło na te moją ulubioną, którą swoją drogą ukradłem tatusiowi. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni, w której zastałem tatusia jedzącego jajecznicę, na szczęście był ubrany, bo Sandra sprzątała po przygotowywaniu posiłku. Usiadłem na krześle obok tatusia.

- no więc... Co się stało? - spytał szarooki.

- muszę ci mówić?

- musisz.

- ale nie wyrzucisz mnie z domu za to co ci powiem?

- nie

- obiecujesz?

- obiecuje?

- no dobra... Ale masz mi nie przerywać jak będę mówił, jasne?

- tak

- no to... Tak jak by mam okres - zdziwiona mina tatusia, której w stu procentach się spodziewałem - zaczęło się jak miałem dwanaście lat. Tak, teoretycznie mogę zajść w ciąże. Jak miałem prawie piętnaście lat, to jeden ze starszych chłopaków z mojej starej szkoły... No... Próbował mnie zgwałcić, ale finalnie mu uciekłem. Od tego czasu biorę leki antykoncepcujne więc jak na razie nie zostaniesz ojcem. Dostane za to jakąś kare? Wyrzucisz mnie z domu?

- nigdy cię nie wyrzucę, a kary jednak nie dostaniesz - przytulił mnie - i to masz tak jak kobieta? Co miesiąc?

- tak

- to, czemu wcześniej tego nie zauważyłem?

- no bo wtedy jeszcze tego nie robiliśmy i po prostu dałem rade to ukryć.

- ale czemu to przede mną ukrywałeś?

- bo bałem się twojej reakcji.

- niepotrzebnie słonko

Wtuliłem się w niego.

- masz jakieś te wszystkie rzeczy? No na okres? - kontynuował szarooki.

- tak

- uff, to dobrze, bo już się bałem, że będę musiał lecieć do sklepu po podpaski.

Obaj zaczęliśmy się śmiać. Kiedy się już uspokoiliśmy tatuś zapytał.

- co byś chciał zjeść?

- jajecznica mi wystarczy - wziąłem talerz z moją porcją i zacząłem jeść.

- a nie chciałbyś czegoś słodkiego?

- może i chce.

- żelki będą git?

- tak, a jest czekolada?

- jest.

- to jak zjem śniadanie to mogę zjeść czekoladę?

- możesz.

- dziękuje - mocno go przytuliłem i wróciłem do jedzenia śniadania.

Leżałem na kanapie oglądając maraton Świnki Peppy i zajadając czekoladę. Byłem przykryty czarnym puchatym kocykiem, który swoją drogą był bardzo cieplutki, moja głowa znajdowała się na kolanach tatusia, który coś przeglądał na telefonie.

- kruszynko

- tak tatusiu?

- bo ja muszę za trzy godzinki iść do pracy i wrócę dopiero o dwudziestej.

- musisz mnie zostawiać samego?

- niestety kochanie

- ehh

- i będziesz musiał zjeść jeszcze obiadek i kolacje. Sandra dopilnuje tego żebyś wszstko zjadł, po obiedzie dostaniesz deserek. No i będziesz musiał się sam umyć i przebrać w piżamę, dasz rade sam?

- tak

- na pewno?

- tak

- to dobrze. Jak wrócę masz już grzecznie leżeć w łóżku, a jak nie będziesz mógł zasnąć to możesz posiedzieć w salonie i pooglądać bajki.

- dobrze tatusiu

- no i jest jeszcze jedna sprawa.

- jaka?

- bo Sandra kończy prace o dziewiętnastej i będziesz przez troszeczkę ponad godzinę sam w domu.

- poradzę sobie.

- na pewno?

- tak

- jak by coś się stało albo byś się za mną tęsknił to dzwoń, dobrze?

- tak

- jak nie będę odbierał to pewnie będę miał wtedy jakieś spotkanie, więc nie musisz się martwić tym, że nie odbieram, postaram się oddzwonić jak najszybciej.

- okej

tak malutki? || niemagiczne drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz