24.

194 13 3
                                    

- Uważaj jak chodzisz, łamago. - warknął Louis. Przepychając z bara Liama i schodząc ze sceny. 

Atmosferę w ostatnich dniach można było ująć jedynie jednym słowem: napięta. Chłopcy zakończyli właśnie kolejny koncert trasy w Berlinie. Na scenie zachowywali się jak zawsze, jednak to za kulisami wszystko się sypało. Louis cały czas chodził zdenerwowany, Harremu za to było przykro. Obwiniał siebie za tą sytuację. Gdyby tylko nie zaspał tego dnia. Gdyby ustawił głupi budzik, wszystko byłoby teraz inaczej. Ale nie jest. Brunet zawalił sprawę i zadawał sobie z tego sprawę. Nie wyjaśnił jednak nigdy co się stało tego dnia szatynowi. Kiedy obudził się niemal dwie godziny po ustalonym terminie, bał się zejść do restauracji. Przesiedział więc jeszcze pół godziny debatując co zrobić, a kiedy w końcu się ruszył i dotarł na miejsce, Louisa już nie było. Powrócił więc zrezygnowany do pokoju i ponownie pogrążył się w rozpaczy. Od tego momentu Louis zaprzestał starań. Do pokoju zielonookiego nie trafił już ani jeden bukiet i ani jedna karteczka. Harry nie wymienił też ani jednego słowa, czy też SMSa z szatynem. Mimo, iż wiele razy pisał już do niego wiadomość nigdy nie zdobył się aby przycisnąć wyślij

Konsekwencją tego wszystkiego był obecny stan rzeczy. 

Wiecznie niezadowolony Louis, Harry którego zżerało poczucie winy, a także Liam i Niall, którzy nie bardzo wiedzieli co z sytuacją powinni począć. Harry westchnął, bowiem wraz z zejściem ze sceny, mógł wreszcie pozbyć się swojego sztucznego, scenicznego uśmiechu. Spojrzał na Louisa, lecz ten nie obejrzał się za siebie. Loczek opuścił wzrok i pomaszerował na backstage. 

*  *  *  

Brunet wyskoczył do góry i połączył ręce nad głową, by już po chwili poczuć jak swoim ciałem przebija powierzchnię wody. Wypuścił powietrze. Otworzył oczy i dał sobie moment, aby przyzwyczaić się do temperatury wody. Nie była ona bardzo zimna, lecz przyjemnie chłodziła jego ciało, a także koiła nerwy. Kręcono - włosy odchylił głowę do tyłu, w celu zaczerpnięcia powietrza i rozpoczął poruszać rękoma i nogami. Poczuł jak cząsteczki wody przyjemnie opływają jego ciało z każdej strony. Kilka ruchów rękami i już był przy krawędzi basenu, nie zatrzymywał się jednak, tylko zwinnie wykonał przewrót i odpłynął w drugą stronę. Pozwolił sobie na odpoczynek dopiero po przepłynięciu sześciu długości. Postawił wtedy stopy na dnie zbiornika i odgarnął włosy z twarzy. Wyrównał oddech i rozpoczął proces ponownie. Wykonał kolejne sześć basenów, potem jeszcze sześć, i jeszcze sześć, aż w końcu musiał zrobić sobie dłużą przerwę. Stanął więc na końcu toru i oparł się o murek dysząc ze zmęczenia. Wtedy usłyszał brawa dochodzące z jego lewej strony. Czym prędzej obrócił głowę w tym kierunku i ku jego zaskoczeniu spostrzegł, że nie jest w pomieszczeniu sam. W rogu bowiem stał młodzieniec, który nie mógł mieć więcej niż trzydzieści lat. Jego ciemne kręcone włosy były przycięte w stylu lat osiemdziesiątych, w fryzurę zwaną: mullet. Grzywka przysłaniała trochę jego czekoladowe oczy, które mimo tego Harry spostrzegł niemal od razu. ZIelonooki zaskoczony jego obecnością nie wiedział co powiedzieć. Chłopak ten bowiem, zaczął podchodzić do skołowanego loczka nadal klaszcząc. 

-Imponujące jest to co robisz. - odrzekł przybysz zbliżając się do brzegu basenu. - Sześć basenów, bez żadnych przerw, do tego tyle razy. Masz niezłą kondycję, jestem pod wrażeniem. 

-Huh, dzięki. - odpowiedział zakłopotany piosenkarz. 

-Jestem Zack tak w ogóle. - chłopak schylił się i wyciągnął rękę w stronę bruneta. - Miło mi cię poznać. 

Harry uścisnął rękę mężczyzny i również się przedstawił. 

-Przyszedłem popływać, mam nadzieję, że nie będę ci bardzo przeszkadzać. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 22, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My way back to you/LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz