1.

352 18 4
                                    

Harry nie wiedział czemu się stresuje, przecież miał tyle lat żeby się na to przygotować. I to wcale nie tak, że tego nie robił, przecież myśl o ich planowanym powrocie gościła w jego głowie częściej niż wszystkie inne, więc czemu teraz był niepewny? Nie miał pojęcia, a jednak tak się czuł i nic nie mógł z tym zrobić. Chłopcy ogłosili już światu powrót. Co więcej ustalili już terasę koncertową. Bilety wyprzedały się w rekordowym tempie, co nikogo w zasadzie nie zaskoczyło. Więc dlaczego on czuł się zaskoczony? Zaskoczony i wyprowadzony z równowagi na dodatek. Dziś mieli mieć pierwsze oficjalne spotkanie. Bez fanów, bez kamer i bez innych ludzi, tylko oni w czwórkę, i nie wiedzieć czemu to wydawało się mu jeszcze gorsze.  Na ten jakże wspaniały pomysł wpadł Niall. Ten irlandzki chłopiec zawsze miał w sobie za dużo niespożytkowanej energii i Harry wiedział to od dawna. Do tej pory Harry nie spotkał żadnego z nich, to znaczy nie specjalnie. Widział Liama i Nialla parę razy na galach i rozdaniach nagród. Nic osobistego. Parę grzecznych uśmiechów i uścisków rąk, ewentualnie szybki przytulas kilka pytań: Jak się czujesz? Ok. A ty ? Ja też, co u ciebie? Dobrze. U mnie tak samo, i tyle, nic ponadto. W zasadzie to ciężko było nawet zauważyć ich wieloletnią przyjaźń. Takie same wymiany zdań Harry przeprowadzał z: reporterami, jego stylistką czy nawet fanami. To nie było wiele. Ciężko jednak było rozmawiać dłużej w takich miejscach, gdzie wszystko jest dokładnie wyliczone i każdy ma swoje miejsce, a przecież nie spotykali się nigdzie indziej. Mimo to Harry ani razu nie zobaczył Louisa. Unikał go i zdawało mu się że tamten robi to samo. Nie widzieli się już parę lat ale jednak dziś nastał ten dzień. Pierwsze spotkanie po tak długim czasie.  Pierwsze odkąd Harry praktycznie napisał całą płytę o błękitnookim. To nie tak, że Harry nie miał inspiracji. Albo, że nigdy nie był w innym związku i nie ma o czym pisać. Harry spotykał się z wieloma osobami. Przez jego dom przetoczyło się paręnaście dziewczyn i nawet kilku chłopców. Nikt jednak nie zostawał na dłużej. On nigdy nie kochał, ani nie nienawidził nikogo bardziej niż tego szatyna. Można by pomyśleć, że te uczucia się wykluczają, cóż nie w tym przypadku.Harry żywił do szatyna wiele różnych emocji na przestrzeni lat.  A przy ich olśniewającym uczuciu reszta jego związków wydawała się blada, niewarta uwagi, więc Harry, kiedy zabierał się do pisania nigdy nie musiał myśleć czym się zainspirować. 

W zasadzie to żeby zdążyć, Harry powinien już się zbierać. Spojrzał na zegarek pomyślał o czasie przejazdu doliczył parę minut na korki i w pośpiechu założył buty. Wziął ze sobą jedynie portfel i telefon, i tak nie planował tam spędzić wiele czasu. Przy wybieraniu lokalu chłopcy kierowali się głownie ich wygodą i obecnością paparazzi, to spotkanie bowiem miało należeć jedynie do nich. Mieli się spotkać porozmawiać może powspominać dawne czasy omówić co się u nich dzieje porozmawiać o trasie i fanach, nic nadzwyczajnego. Z braku pomysłów Niall zaproponował swoje mieszkanie wszyscy byli teraz w Londynie a on miał sporą posiadłość i żadnych lokatorów. Harry nie był zadowolony z tego pomysłu wydawało mu się to lekkim nagięciem granic ale gdy reszta szybko przystała na propozycję blondyna Harry nie miał serca się z nimi sprzeczać, to tylko budynek, prawda? Nic strasznego. Cóż, może wtedy tak myślał, bo teraz jadąc swoim autem w stronę innej dzielnicy Londynu był bardziej zdenerwowany niż przed jakimkolwiek koncertem. 

Stało się Harry dotarł, podjechał do dużej bramy prowadzącej na posesję a ta od razu się otworzyła. W progu powitał bruneta sam właściciel, zamknął go w silnym uścisku i poklepał po plecach.
-dobrze Cię widzieć. - szepnął mu do ucha Niall i przeszedł do pokazywania domu. Zaprowadził  zielonookiego do salonu, gdzie Harry z ulgą stwierdził, że jest pierwszy. Ułożył się na jednej z kanap i grzecznie podziękował za proponowaną mu przez gospodarza herbatę. Nie sądził żeby dał radę coś przełknąć. Niall zostawił go samego rzucając coś o przebraniu się w wygodniejsze ciuchy. Harry nie czekał długo gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Na jego nieszczęście właściciel krzyknął do niego by otworzył drzwi. W tym momencie Harry myślał już tylko o jednym. Błagał aby to nie był Louis. Niestety jego prośby nie zostały wysłuchane. Brunet otworzył drzwi i ujrzał za nimi Louisa. Zrobiło się nieco niezręcznie, szatyn bowiem też nie spodziewał się go zobaczyć. Loczek wymamrotał:
-Hej, Ni się przebiera, powiedział żebyśmy poczekali na Liama w salonie.- I odszedł.
Wiedział, że mają sobie wiele do wyjaśnienia, ale jeszcze nie teraz. Nie był na to gotowy. Zaprowadził chłopaka do pokoju, gdzie w ciszy siedzieli do puki nie pojawił się Niall A zaraz za nim ostatni oczekiwany gość. O dziwo rozmowa się kleiła, pewnie to za sprawą radosnego irlandczyka. W rezultacie było już grubo po północy, a Harry nadal tu był, do tego byl już po paru piwach I dobrze się bawił. Mimo to postanowił się już zbierać.
-Milo było was zobaczyć. - Zaczął lekko niepewnie brunet. - Ale powinienem już wracać, trochę się zasiedziałem. I kiedy był już w trakcie wstawania Niall go powstrzymał.
- Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci wrócić o tej porze do domu? - zadeklarował właściciel - mam dwie gościnne sypialnie. Jakoś się zmieścimy.
Harry poczuł się trochę niepewnie. Nie miał nic przeciwko spaniu w jednym łóżku z chłopcami, kiedyś bardzo często tak robili. Tu chodziło o Louisa. Czuł by się bardzo niezręcznie gdyby musiała spać z nim. Na szczęście jego rozmyślania przerwał głos Liama:
-Zajmuję Harrego! - krzyknął po czym zwrócił się do Nialla - Sory blondi, Ale Ty za bardzo się wiercisz w nocy.
Irladnczyk na to tylko się zaśmiał. W zasadzie to loczek zastanawial się czemu nadal nazywaja Nialla blondynem, ale po chwili namysłu stwierdził, że pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Brunet był wielce wdzięczny Liamowi ze szybkie zarzegnanie kryzysu. Później nie działo się nic emocjonujacego. Wszyscy z powrotem zagłębili się w niezobowiazującej rozmowie.

*  *  *

Kilka piw później zielonooki był już naprawdę zmęczony tym dniem. O dziwo reszta towarzystwa myślała podobnie, więc ruszyli do swoich sypialni. Harry, tak a zaplanowali, udał się do jednej z Liamem. Nie mieli że sobą piżam, więc obaj jedynie rozebrali się do bokserek i wskoczyli do łóżka.
- Dobranoc Leeyum. - szepnal brunet i już miał się odwrócić do niego plecami gdy usłyszał cichutkie:
- No chodź tutaj - Liam rozłożył ręce w oczekiwaniu - Przecież wiem, że lubisz się tulić.
To w zasadzie była prawda, uwielbiał to robić, kiedyś nie potrafił zasnąć nikogo nie przytulając. Po szybkim rozwarzenu w głowie wszystkich za i przeciw delikatnie wtulił się w przyjaciela.
-Słodkich snów - powiedział Liam we włosy Harrego, jednocześnie oplatajac go ramionami i przyciągając bardziej do siebie. I w takiej pozycji obaj odpłynęli w krainę snów.

My way back to you/LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz