7.

224 13 1
                                    

Jeżeli Harry myślał, że wczoraj miał zły dzień to był w błędzie. Dziś było sto razy gorzej. Nie dość, że obudził się z bólem głowy,  przez tego Johna i jego przeklęte drinki to jeszcze była już dziesiąta. Od kiedy on wstaje tak późno? Kiedy zebrał się na śniadanie wszyscy byli już na nogach. Nawet Louis. Pierwszy raz wybrali się wszyscy razem na śniadanie.
-Dzień dobry, młody Haroldzie - powitał go Louis, bardzo zadowolony Louis. Widocznie on miał dobrą noc, ze swoim  "przyjacielem". Na szczęście nie miał dziś żadnych komplikacji żołądkowych, tak jak ostatniego razu po alkoholu. Tyle dobrego. 
-Dzień dobry - odburknął brunet - Masz może aspirynę? - zapytał Liama - łeb mi pęka - skrzywił się zielonooki jednocześnie masując sobie skronie.
-Jasne - odpowiedział chłopak- chodź to ci od razu dam.
Poszli więc  razem do pokoju brązowookiego.
- Ciężka noc? - zaśmiał się Liam
- Nie denerwuj mnie człowieku. Po prostu daj mi tą tabletkę.
Chłopak roześmiał się serdecznie, lecz spełnił jego życzenie.
Udali się na stołówkę i odnaleźli idealny pięcioosobowy stolik. Harry wyłączył się z konwersacji zajmując się jedzeniem i jak najszybszym pominięciem tabletki. Jego czynności przerwał jednak widelec z kawałkiem ciasta przystawiony do jego ust.
-Spróbuj. - powiedział Liam. - To jest niebiańskie.
I faktycznie wypiek smakował cudownie. Więc po połknięciu kawałka brunet spojrzał w stronę kolegi z cichą prośbą w oczach, lecz ten zareagował zupełnie inaczej, niż można by się tego spodziewać.
-Nie ma takiej opcji Harry. - pokiwał  przecząco głową -Idź sobie po własny kawałek i to najlepiej jak najszybciej bo została końcówka.
- Ej gdzie z łapami!- Wykrzyknął oburzony Liam, gdyż w trakcie jego krótkiego wywodu Louis zdążył mu podkraść trochę niebianskiego ciasta.
- Mmmmm, to faktycznie dobre. - Rozmarzył się złodziejaszek. - Chyba też załatwię sobie kawałek. Idziesz Harry?
-Ugh, tak jasne. - odpowiedział kręcono włosy.
Chłopcy wspólnie odnaleźli pyszne ciasto. I tak jak zauważył Liam, zostało go już bardzo mało. Szczęśliwie złapali się na kilka ostatnich kawałków, więc zadowoleni wrócili do stolika. Harry powrócił do spożywania jego sałatki a Louis do rozmowy z resztą ich towarzyszy. Humor bruneta się trochę poprawił, ponieważ aspiryna zaczęła działać I głowa przestała go boleć. Niestety jego dobry humor nie trwał długo, bo kiedy zamierzał sięgnąć po sól, która stała na środku stolika, niechcący ręką strącił swoje niebiańskie ciasto na podłogę. Smutny pozbierał resztki jedzenia z kafelek i wytarł podłogę na ile mógł serwetkami. Postanowił ponowić swoją wędrówkę po ciasto, lecz kiedy już dotarł na miejsce okazało się, że smakołyku już nie ma. Zawiedziony wrócił, więc do stolika. Może faktycznie głupio przejmować się tak jednym kawałkiem jakiegoś ciasta, kiedy masz dość pieniędzy, żeby kupić sobie miliony tortów i to kiedy tylko chcesz. Jednak to było najlepsze ciasto jakie Harry kiedykolwiek jadł. No trudno, pomyślał chłopak, trzeba z tym żyć. Usiadł, więc z powrotem przy ich stole wspominając jedynie kilka słów o niedostępności ciasta. Chwycił smutno za swoją szklankę z kawą zmuszając się do nie patrzenia na Louisa, któremu został jeszcze kawałek niebiańskiego ciasta. Kiedy siedział tak zamyślony z ciepłą kawą w obu dłoniach, poczuł stukanie w lewe ramię. Obejrzał się i zobaczył tam szatyna, który przestawił talerzyk z smakołykiem bliżej niego i teraz wyciąga w jego stronę widelczyk.
- Chciałbyś mi może pomóc w zjedzeniu tej słodkości? - zapytał z uśmiechem Louis
- Oczywiście. - odpowiedział z widocznym entuzjazmem zielonooki.
Szatyn narysował więc widelczykiem cienką kreskę w polewie ciasta wyznaczając połowę i obaj zabrali się do jedzenia. Harry połknął swoją część z zastraszającym tempie. Postanowił więc, że podbierze kawałek Louisowi. Ukroił więc część ciasta i jak najszybciej włożył ją do buzi.
- Ej!- krzyknął błękitnooki. -Skończyłeś już swoją porcję.
-Wiem Lou, ale ty jesteś mniejszy potrzebujesz mniej jedzenia. - Zaśmiał się Harry. Mimo to odpuścił i ponownie zajął swoje ręce kawą. Nie minęła jednak chwila, a ponownie ujrzał przed nosem rękę, która trzymała widelczyk z kawałkiem ciasta. Spojrzał na właściciela ręki i perwersyjnie patrząc mu w oczy zjadł zawartość sztućca. Nie był to chyba taki dobry pomysł, bo Louis zakrztusił się jedzeniem na ten widok. Harry zachichotał słodko, lecz kolejnego kawałka słodkości nie dostał.  

My way back to you/LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz