23.

119 7 1
                                    

Tego dnia Harry obudził się zupełnie niewyspany. Spojrzał na zegarek, który wskazywał aktualnie godzinę dziesiątą, a później powrócił wzrokiem do ostatniego listu, który dostał od Louisa. 

-Szósta po południu. - szepnął do siebie zielonooki. - Zostało jeszcze osiem godzin. 

Brunet odetchnął z ulgą. To oznacza jeszcze całe osiem godzin, niepodejmowania żadnych decyzji. Chłopak rzucił się z powrotem na łóżko i spróbował ponownie zamknąć oczy, lecz sen nie przychodził. W końcu zrezygnowany podniósł się z wyrka i ruszył pod prysznic. Z uwagi na to, że jeszcze nie zdecydował się co dziś będzie robił, po prostu zarzucił na siebie luźną bluzę i krótkie spodenki. Pomimo bowiem, że nadal byli w Hiszpanii dzień był zaskakująco chłodny, jakby chmury wyczuły emocje Harrego i wspólnie postanowiły wesprzeć go zbierając się tego dnia nad miastem. Oporządzony już piosenkarz musiał znaleźć dla siebie jakieś zajęcie. Po chwili zastanowienia chłopak chwycił, za ostatnio czytaną książkę. Przesuwał wzrokiem po literach, lecz nie mógł się dostatecznie skupić i wciąż zapominał co właśnie przeczytał. Odłożył więc książkę z powrotem, a w zamian włączył telewizor i zalogował się na Netflixa. Ten pomysł jednak również nie wypalił bowiem przeglądając propozycje filmów Harry nie potrafił znaleźć nic wystarczająco interesującego. Zrezygnowany wyłączył telewizor i  doszedł do wniosku, że pora sięgnąć po ostatnie źródło ratunku. 

Nadszedł bowiem w końcu czas zadzwonić do Liama. Naturalnie był to również czas zatelefonować do Nialla, lecz brunet nie miał tego dnia wystarczająco energii, aby użerać się z tym wiecznie nabuzowanym Irlandczykiem. Harry już wystarczająco długo unikał tej rozmowy. Z westchnieniem znalazł w telefonie kontakt zapisany jako Leeyum i z przeciąganiem, skutecznie ignorując liczbę nieodebranych połączeń obok numeru, przycisnął zieloną słuchawkę. Nie musiał długo czekać na odpowiedź i już po paru sekundach usłyszał głos przyjaciela. 

-Harry? 

+Cześć Liam. Zastanawiałem się, czy masz może jakieś plany na dziś? 

-Właściwie, to miałem właśnie zbierać się na siłownie, ale może chciałbyś się wybrać ze mną? 

+Czemu nie, daj mi parę minut muszę tylko się przebrać. 

-Świetnie, po treningu możemy skoczyć na obiad. Stoję przy windach, nie każ mi za długo na siebie czekać. 

Harry zakończył połączenie i szybko zmienił ubrania na stosowne do sytuacji. Zabrał też ze sobą telefon wraz ze słuchawkami i wyszedł z pokoju. Liam czekał na niego w umówionym miejscu i w pierwszej kolejności zgarnął go w objęcia. 

-Jak się czujesz? - szepnął w loczki Harrego. 

- Jest w porządku. - odpowiedział. 

- A tak na prawdę? - dociekał Liam. 

-Jest ciężko, ale dam sobie radę. 

Dopiero po tym stwierdzeniu brunet pozwolił mu się odsunąć. 

- Ok, a więc chodźmy wypocić trochę tego niezdrowego żarcia, które nieustannie wpycha w nas Nini. 

Harry się uśmiechnął i już wtedy wiedział, że wybranie numeru Liama tego poranka było dobrym posunięciem. 

*  *   * 

Liam mocno dał mu w kość na siłowni, ale kręcono - włosy nie narzekał. Czuł, że paliły go wszystkie mięśnie, nawet te o których istnieniu nie miał pojęcia, ale wiedział, iż tego właśnie potrzebował. Po treningu Harry wrócił na moment do pokoju, aby szybko się opłukać i zmyć z siebie pot, a na jego łóżku czekała na niego piękna czerwona róża wraz z maluteńką karteczką. 

Na kartce było napisane jedynie jedno słowo. 

Proszę. 

Brunet jednak z uwagi na to, iż miał mało czasu, bowiem wybierali się z Liamem na miasto, nie miał nawet chwili aby dogłębniej zastanowić się nad przekazem bileciku. Wstawił jedynie różę do jednego z wielu wazonów znajdujących się w jego pokoju i zgarnął karteczkę do kieszeni. Nie widząc przyjaciela na korytarzu, zapukał do jego pokoju i po usłyszeniu zaproszenia wszedł do środka. Leeyum był w trakcie wybierania stroju w czym młody Harold chętnie mu pomógł. Trzeba było mu to przyznać, koszula którą wybrał idealnie podkreślała muskulaturę bruneta. W końcu oboje wystrojeni udali się, by złapać taksówkę. Liam podał panu, który prowadził auto adres. Restaurację do której się wybierali wybrał Niall, oboje bowiem nie znali, żadnego miejsca w Madrycie a wiedzieli, że blondynowi można ufać, jeżeli chodzi o jedzenie. 

Gdy dotarli do restauracji i usiedli już w ustronnym miejscu nastała krępująca cisza. Od rana chłopcy dobrze się dogadywali. Harry miał już nawet lepszy humor, a to wszystko dzięki nieustającym żartom brązowookiego. Teraz jednak nikt nie wiedział jak zacząć rozmowę.  

W końcu ciszę postanowił przerwać Harry. Zebrał w sobie wystarczającą ilość odwagi i zaczął mówić wszystko co mu leży na sercu. Liam nie przerywał mu, tylko słuchał uważnie i starał się zrozumieć. Kiedy Harry dotarł do opowieści o kwiatach i bilecikach brunet jedynie się uśmiechnął. Zielonooki zdradził mu co Louis napisał o spotkaniu, a nawet powiedział o wszelkich swoich obawach, ostatecznie także wyciągnął z kieszeni ostatnią karteczkę. Liam z ostrożnością i nadal w milczeniu dokładnie jej się przyjrzał i z powrotem przysunął ją po stole w stronę loczka. 

- Nie wiem co zrobić Lee. - Wyrzucił z siebie Harry. - Kocham go, ale on mnie rani, jak uważasz, czy powinienem pójść na to spotkanie?

Przyjaciel zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią i w końcu orzekł:

-Nie mogę ci powiedzieć co masz zrobić. - powiedział z pewnością i spokojem w głosie. - To musi być w pełni twoja decyzja. 

Kręcono - włosy westchnął. 

- A co ty byś zrobił na moim miejscu? - próbował dalej loczek. 

-Nie wiem Harry. Nie jestem tobą. 

-Nie powiesz mi co mam zrobić prawda? - zapytał smutno zielonooki. 

-Nie, nie powiem. - zgodził się brunet. - Ale wiesz, że mam rację. To ty musisz zadecydować. 

Kiedy o piątej po południu, dokładnie godzinę przed terminem spotkania z Louisem, Harry wlókł się do pokoju, decyzja nadal nie była podjęta. Brunet nie wiedział zwyczajnie jak się za to zabrać, a wszystkie ZA i PRZECIW, kotłowały się w jego głowie nie dając jednak żadnych odpowiedzi. Ostatni bilecik tak krótki, ale tak ważny spoczywał bezpiecznie w kieszeni jego spodni. 

Prawda była taka, że Harry był wykończony i przerażony. Nie wiedział co go czeka na tym spotkaniu, a sama jego wizja była przerażająca. Ułożył się więc na łóżku i postanowił uciąć sobie krótką drzemkę, która pozwoli mu oczyścić myśli. A w tym samym czasie, gdzieś nad nim Hypnos i Fortuna, wspólnie śmiali się z zaistniałej sytuacji. 

Harry zamknął oczy. 






My way back to you/LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz