Po długich negocjacjach pary królewskiej, próby ucieczce Lucy i moim ignorowaniu Charlesa, zapadła decyzja. Rebeliantka została wyprowadzona i mimo, że popełniła tak straszne czyny, współczułam jej. Pamiętam zapach, zimno, wygląd i warunki panujące w lochach. Nikomu nie życzyłam takiego cierpienia - nawet wrogu. Ale to właśnie tam zabierano Lucy. Wydaje mi się, że nikt poza mną nie przejmował się stanem celi, która zostanie przydzielona dziewczynie. Ona już ich nie obchodziła. Nie była dla nich nikim więcej, jak śmieciem, zdrajczynią, szpiegiem. Niestety ja również nie umiałam spojrzeć na nią inaczej. Zawsze byłam tą osobą, która dostrzega dobro w każdym, ale w tym wypadku nie umiałam.
W końcu pozwolono nam iść do swoich komnat, a ja po raz pierwszy czułam się tam bezpieczna. Otworzyłam okno i wyszłam na balkon. Otuliło mnie lodowate, listopadowe powietrze, które wbrew pozorom przyjęłam z wyjątkową ulgą. Ostudziło moje emocje - gniew, zdenerwowanie czy zmęczenie, które pojawiło się jakieś dwie godziny temu. Przez wszystkie te wydarzenia nawet nie zauważyłam, kiedy te miesiące tak szybko minęły. Skończył się wrzesień, przeleciał październik i nagle listopad. Nie mogę uwierzyć, że wszystkie te wydarzenia zajęły mi ponad półtorej miesiąca czasu. Tego się tak nie odczuwa - szczególnie kiedy ktoś bierze w tym udział, a nie przygląda się z boku.
Przy takim zimnie nie było możliwości, aby chodzić na spacery w ogrodzie, dlatego musiałam zadowalać się balkonem (nie żeby mi to przeszkadzało). Niedługo też powinien spaść śnieg. Byliśmy całkiem blisko Alp, a na dodatek było zimniej niż zazwyczaj. Szczerze mówiąc nie pamiętam, jak wygląda śnieg. Nie znam uczucia łapania jego płatków na język, robienia aniołów czy rzucania się śnieżkami. Nie pamiętam dotyku zimna na skórze i jego lekkości w dłoniach. Ostatni śnieg spadł jeszcze za życia mego, nie biologicznego, ojca i wiem to od pewnego drwala z wioski. To on opiekował się mną, przez jakiś czas, kiedy byłam sama. Kiedy nie miałam żadnego opiekuna. Wziął mnie pod swoje skrzydła i to właśnie dzięki niemu poznałam Anę i chłopaków. Żona mężczyzny prowadziła lokalny sierociniec, do którego trafiłam na krótki okres czasu. Do momentu aż stałam się samodzielna, mieszkałam tam. Mimo iż słowo „sierociniec" zawsze kojarzy się nam źle, dla mnie było jedną z najlepszych rzeczy, jakie mnie spotkały w życiu. W budynku było ciepło, miałam wygodne łóżko, gorące oraz pożywne posiłki - nigdy nie chodziłam głodna. Owszem miałam także obowiązki - sprzątanie pokoju, mycie podłóg, dyżur w kuchni, ale było to przyjemne - pracować i zając czymś myśli. Dodatkowo każde z nas dostawało pieniądze za dobrze wykonane obowiązki. To było bardzo motywujące i przyjemne - mieć własne pieniądze, zarobione przez siebie, a nie z darowizny. No i po dwóch miesiącach wróciłam do mojego starego domu. Wtedy poznałam zielarkę z wioski i Raphaela. Potem rozwinęła się cała historia z Coreyem. Ach, stare dzieje. Aczkolwiek miło jest powspominać.Do rzeczywistości przywołało mnie miłe uczycie ciepłego swetra na ramionach i ręce oplatające mnie w talii.
- Dziękuje - wyszeptałam do osoby za mną, a z moich ust wydostał się obłoczek pary.
- Nie ma za co - odezwał się dobrze mi znany głos.
Odskoczyłam od Charlesa jak oparzona.
- Co ty tu robisz? - zapytałam drżącym głosem.
Charels spojrzał na mnie nieprzytomnie. Zupełnie jakby był oderwany od rzeczywistości, albo był na innej planecie. Jego twarz była jak wyciosana z kamienia - nie można było wyczytać z niej żadnych emocji. Po chwili męczącej ciszy chłopak zaczął się do mnie powoli zbliżać. Jak zahipnotyzowany szedł w moją stronę, a ja spanikowana gorączkowo zastanawiałam się co robić? Wpadłam na jedyny, w tym momencie, pomysł. Przebiegłam szybko obok Charlesa i kiedy znalazłam się w pokoju, chciałam zamknąć drzwi balkonowe. Pozwoliłoby mi to na jakąś namiastkę spokoju. Chłopak zostałby na dworze, a ja byłabym bezpieczna w komnacie. Były jednak utrudnienia. Na dworze panował mróz - temperatura mogła spaść poniżej zera. Poza tym i tak w końcu musiałabym otworzyć balkon, a wtedy Charles wszedłby do pomieszczenia. Na moje szczęście w nieszczęściu, nie zamknęłam okien balkonowych do końca, bo w szparze pomiędzy nimi a ścianą pojawił się but, uniemożliwiający zamknięcie balkonu. Oczywiście był to Charles. Z przebiegłym uśmiechem wszedł do komnaty, i po zatrzymaniu zimnego powietrza za oknem, ponownie zaczął się zbliżać. Przerażona tym co może się wydarzyć, zaczęłam „uciekać" przed nim po komnacie. Krążyliśmy wokół siebie, jak lwy szykujące się do walki. Ostatecznie sprowadziło się to do tego, że chłopak zagonił mnie w kozi róg - dosłownie. Nie miałam, gdzie uciec, wiec jedynie mogłam się cofać. Niestety moje plecy w końcu trafiły na ścianę, a Charles już pewnie i szybko do mnie podszedł. Mnóstwo myśli krążyło mi po głowie, ale najbardziej zastanawiało mnie, co teraz nastąpi? Chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, pochylił się i zaczął całować po szyi. Na początku poczułam na skórze jego ciepły oddech, a potem jego delikatne wargi. Stałam jak sparaliżowana, nie wiedząc co robić, podczas gdy on znaczył sobie ustami ścieżkę od mojej szyi, poprzez żuchwę, aż do moich warg, które z niewiadomych przyczyn otworzyły się, zapraszając go do dalszych czynów. Zrozumiał przekaz i uznał go za zachętę. Chwilę później jego dłoń zacisnęła się na mojej talii, a druga przytrzymywała twarz. Charles całując mnie, gładził kciukiem mój policzek, a pomiędzy pocałunkami słyszałam jego szept:
- Wybacz mi. Proszę, wybacz mi.
W kółko to powtarzał, a ja rozpływałam się pod jego dotykiem i brzmieniem tych słów w jego ustach. Moja dłoń momentalnie zatopiła się w jego miękkich włosach, ciągnąc lekko za końcówki. Chłopak wymruczał coś w moje usta. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić i że to nie przyniesie niczego dobrego, ale nie potrafiłam przestać. Nie byłam w stanie odepchnąć go ponownie i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a teraz perfidnie to wykorzystywał. Zaczął się nawet posuwać do czegoś więcej. Odszedł od ściany i popchnął mnie na łóżko. Nie otwierałam oczu, bo bałam się tego co mogę zobaczyć, ale czułam, że chłopak zawisł nade mną i kontynuując swoją czynność. Kiedy ponownie zjechał pocałunkami na moją szyję, napięcie między nami wzrosło. Temperatura również stała się wyższa, ja czułam, że moje policzki natychmiast poczerwieniały. Nie było to spowodowane panującym gorącem, ale skrępowaniem, które zaczęłam czuć przy tym nowym doznaniu. Nigdy nie byłam tak blisko z chłopakiem, jak w tym momencie. Moje „doświadczenie" kończyło się na pocałunkach, które przeżyłam, po praz pierwszy z Coreyem. Jednak te pocałunki były inne. Bardziej namiętne i żarliwe. Obiecywały więcej. I na obietnicach się nie kończyło. Charles przeniósł się pocałunkami na moje ramiona, obojczyki i dekolt, przy okazji ściągając ramiączka mojej sukienki. Wtedy mój zamroczony umysł oprzytomniał. Z przerażeniem i złością odepchnęłam chłopaka. On zaskoczony moją reakcją, spadł na podłogę, z głuchym jękiem. Spojrzał na mnie z wyrzutem rozmasowując ramię, na które upadł całym ciężarem ciała. Kiedy chciał ponowić swoją czynność, ponownie go odepchnęłam.
- Wynoś się! - wrzasnęłam.
- Ale... - zaczął chłopak.
- Wynoś się! - powtórzyłam. - Miałeś mnie nie całować! Więc nie rób tego!
- Jakoś się nie opierałaś - stwierdził smutno.
Miał rację. Podobało mi się to co robił. Przyjemne ciepło, jakiego przy nim doświadczałam, zawsze czyniło mnie bezbronną. I to także mi się podobało. Czułam się przy nim bezpieczna. Był moim rycerzem i księciem, ja królewną, którą trzeba uratować z wieży. To uczucie towarzyszyło mi tylko przy nim, bo poza tym byłam dość silna. Mimo tego nie mogłam mu ulec. Nie powtórzę swojego błędu.
- Wyjdź!
On nic więcej nie mówiąc, wyszedł, trzaskając drzwiami. Ja- zła i wykończona tą wymianą zdań, oparłam się o nie i ukrywając twarz w dłoniach, osunęłam się na podłogę.
No i proszę - kolejny rodział! Przepraszam za tak długi czas nieobecności i życzę miłego czytania. Do następnego!
CZYTASZ
Ciemność Tom 2 "Gdyby wszystko potoczyło się inaczej "
Teen FictionKatherina dowiedziała się kim naprawdę jest. Ale czy wie już wszystko? Ile rzeczy jeszcze skrywają przed nią inni? Nowe intrygi. Nowe kłamstwa. Nowe przygody. Co ją czeka? Jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki? Druga część trylogii "Ciemnoś...