Wracaliśmy do pokoju, trzymając się za ręce. W tym momencie mam banana na twarzy. Nadal nie wierze w to co się wydarzyło i co dzieje się teraz. Zupełnie się nie spodziewałam takiego finału rozmowy. Jednakże serce nie sługa. Wystarczyło jego pierwsze spojrzenie i moje serce już biło dla niego. Choćbym nieważne jak próbowała, nie byłam w stanie przestać go kochać. Nie byłam w stanie zostawić go, uwolnić się i żyć własnym życiem – bez niego. Po prostu nie było to możliwe. Moja istota człowieczeństwa nie wyobrażała sobie żywota na tym świecie bez niego obok.
Mimo, iż trzymałam go za rękę i stykaliśmy się ramionami, był dla mnie za daleko. Czułam jakby był po drugiej stronie kosmosu. Tak właśnie działa na mnie miłość do niego. Wariuję i to dowodzi, że nie potrafię bez niego żyć. Jest dla mnie, jak życiodajne powietrze, tlen. Jest moim słońcem, które wstaje rano przynosząc nowe wrażenia i księżycem, który świeci w nocy, zsyłając sny. Jest całym moim światem. A najważniejsze, że jest mój. Uśmiechnęłam się na tą myśl jeszcze szerzej.
Myślałam o tym, aż nie stanęliśmy pod moimi drzwiami. Wtedy Charles odwrócił się w moją stronę i musnął swoimi wargami moje usta. Oddałam pocałunek. Za każdym razem, gdy się z nim całowałam, miałam motyle w brzuchu, a nogi się pode mną uginały. Nie miałam pojęcia dlaczego tak na mnie oddziałuje. To tak jakby w trakcie tego pocałunku zawładnął moim ciałem, albo ja straciłabym nad nim kontrolę i robiłoby ono co mu się żywnie podoba.
Po tej niezwykle krótkiej, za krótkiej, chwili oderwaliśmy się od siebie. Z trudem oddychałam. Ciężko było mi złapać oddech. Z Charlesem było podobnie. Żałowałam, iż ta chwila nie może potrwać dłużej (aczkolwiek ile czasu byśmy razem nie spędzili, to zawsze będzie za mało). Po prostu nie mogłam się nim nasycić. Ale nie możemy ryzykować, że ktoś nas przyłapie na całowaniu się. I tak chłopak podjął ryzyko, robiąc to na widoku, pod drzwiami mojej komnaty. A ja też zachowałam się lekkomyślnie, oddając pocałunek. W każdej chwili ktoś mógł nas zauważyć i jestem pewna, że nie skończyłoby się to dla nas dobrze. Kiedy ochłonęliśmy ja odwróciłam się wchodząc do mojego pokoju, a Charles ruszył korytarzem do swojej komnaty. Na koniec pomachał mi. Odwzajemniłam gest, wchodząc do pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i idąc w stronę toaletki, rozpuściłam włosy, które opadły miękkimi falami na moje ramiona. Nie zdążyłam przejść połowy drogi do lusterka, gdy do drzwi rozległo się pukanie. Westchnęłam ciężko. Nawet teraz nie mogę odpocząć w spokoju. Zaraz jednak na moją twarz wpłynął uśmiech, gdy zorientowałam się, że to pewnie mój braciszek. Otworzyłam drzwi i wpadłam w objęcia chłopaka.
- O… Jakież piękne przywitanie. Ostatnio byłaś do mnie bardziej wrogo nastawiona – powiedział Christopher, śmiejąc się.
Odskoczyłam od niego, jak oparzona. Na moje policzki natychmiast wpłynął rumieniec. Jak mogłam go przytulać?! Ale skąd miałoby mi przyjść do głowy, że to właśnie on będzie stał dziś przed moimi drzwiami? Jak widać moje myśli zapełniał tylko Charles i cokolwiek by się nie działo, w mojej głowie, było powiązane z nim. Odrobine to przerażające. Jednocześnie skarciłam się w duchu za głupotę, że otwierając drzwi, nie zwróciłam nawet uwagi kto za nimi stoi. A gdyby to był gwardzista? Albo król? Albo, co gorsza, jakiś rebeliant, czy bandyta chcący mnie zabić? Tym razem miałam szczęście był to tylko Christopher. Hm… Tylko? Może aż? Nie mam pojęcia, jak mam go traktować. Jest księciem, który gościnnie przebywa w pałacu. Ale ja też jestem księżniczką, wiec chyba mamy tą samą pozycję społeczną. Nie wiem, jak wygląda hierarchia w rodach królewskich. Jeśli wygląda tak, jak u zwykłych ludzi, gdzie kobiety nie mają żadnych praw to będzie ciężko mi się z nim porozumieć. Dodatkowo ten chłopak przyprawia mnie o ból głowy. Jego styl bycia, poczucie humoru – jednym słowem – wszystko, absolutnie mi nie odpowiada.
- Po co przyszedłeś? – zapytałam od razu. Nie bardzo chciało mi się bawić w uprzejmości.
- Ach, Katherino. Przyszedłem z wielu powodów. Ale najważniejszy – chciałem się pożegnać.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Jak to pożegnać?
- Normalnie. Dziś wieczorem ja i moja rodzina wracamy do Hiszpanii.
- Dziś? Charlotta będzie załamana – powiedziałam do siebie i pobiegłam korytarzem, zostawiając zdezorientowanego księcia pod moimi drzwiami.
***
Biegłam ile sił w nogach. Na szczęście wiem, gdzie Charlotta ma komnatę. Będąc pod jej drzwiami usłyszałam stłumione, ale podniesione głosy. Cicho weszłam do pokoju i zobaczyłam coś co mnie kompletnie zaskoczyło. Miriam i Charlotta kłóciły się, a wokół nich, na podłodze, leżało pełno książek, zbitych wazonów, biżuterii, diademów, sukienek, butów, poduszek i innych akcesoriów znajdujących się w damskich pomieszczeniach. Jedyne czego nie rozumiałam, to powodu kłótni księżniczek. Przecież one tak dobrze się dogadywały. Mieszkały w swoim świecie, ignorując pozostałych, ale widać było, że są szczęśliwe. Z odrętwienia wyrwał mnie krzyk Charlotty:
- Nic nie wspominałaś, że wyjeżdżasz!
- Dzisiaj rano się o tym dowiedziałam.
- To czemu od razu mi tego nie powiedziałaś, co?!
- Lotta, nie wiedziałam jak – powiedziała cicho Miriam.
Charlotta na chwilę się zacięła, mierząc przyjaciółkę nienawistnym spojrzeniem. Ta patrzyła zaś na nią z bólem, smutkiem i… zdenerwowaniem? Poniekąd rozumiem Charlottę i jej wybuch. Miała prawo być zła, że Miriam wcześniej jej nie powiadomiła, aczkolwiek była jej przyjaciółką i powinna zrozumieć.
- Charlotto – zwróciłam się do dziewczyny – Może pozwól Miriam wyjaśnić?
Dziewczyna dalej miała grymas na twarzy, ale założyła ręce na piersi i skinęła głową. Cóż… Zawsze jest to jakiś sukces. Mały bo mały, ale sukces. Dałam znak Miriam, żeby mówiła. Lepiej, żeby zaczęła wyjaśniać, zanim moja kuzynka się rozmyśli, bo rozstaną się w gniewie, czego absolutnie nie chciałam.
- Lotto – zaczęła Miriam – tłumaczyłam ci powód naszego powrotu. Nie możemy przebywać za długo za granicą, gdyż rebelianci będą chcieli przejąć tron. Po tym co się stało z Grace, oni…
- Co ma do tego Grace? – wtrąciłam się do rozmowy, przypominając sobie dziewczynę z opowieści Charlesa – hiszpańską księżniczkę, w której był zakochany.
- No bo Grace była następczynią tronu, a u nas jest tradycja, że kiedy następca tronu skończy 19 lat, obejmuje władzę w państwie. Jednakże ponieważ Grace zmarła, a rodzina królewska nie miała innego potomka, to władza musiała być przekazana krewnym, którzy mieli potomka. I tak właśnie Chris, z ojcem jako regentem, rządzi krajem.
Patrzyłam na niż lekko oniemiała.- Czemu akurat twoja rodzina?
- Bo ojciec jest bratem poprzedniego władcy – ojca Grace.
- Chcesz powiedzieć, że was atakują, bo są zazdrośni?
- Poniekąd – przyznała dziewczyna. – Powiedziałabym, że chcą zemsty. Z tego samego powodu atakują was. Uważają, że Grace umarła przez Charlesa co jest totalną bzdurą i chcą się odpłacić.
- To dlatego – wyszeptałam sama do siebie. – Czy Grace była chora, że umarła?
- Tak, miała gruźlicę – powiedziała
Miriam, a w jej oczach zebrały się łzy.
Widząc to Charlotta natychmiast zmieniła swoje nastawienie. W jej oczach ujrzałam żal i smutek. Po chwili podeszła do przyjaciółki, przytulając ją. Uśmiechnęłam się. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi. Odwróciłam się i ujrzałam Christophera. A ten czego tu szuka?!Cześć! No i mamy następny rozdział. Miłej lektury i do następnego.
CZYTASZ
Ciemność Tom 2 "Gdyby wszystko potoczyło się inaczej "
Genç KurguKatherina dowiedziała się kim naprawdę jest. Ale czy wie już wszystko? Ile rzeczy jeszcze skrywają przed nią inni? Nowe intrygi. Nowe kłamstwa. Nowe przygody. Co ją czeka? Jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki? Druga część trylogii "Ciemnoś...