Rozdział 9

37 3 0
                                    

Cały czas podążałam za Charlottą, kryjąc się za regałami. Wypożyczona książka bardzo mi ciążyła, wiec w końcu odłożyłam ją, na któryś z licznych stolików, które mijałam.

Biblioteka była ogromna i czasami musiałam biec, żeby nie zgubić dziewczyny w plątaninie regałów. Starałam się iść jak najciszej, aby  żaden najdrobniejszy dźwięk mnie nie zdradził.

Po pewnym czasie znalazłam się w ciemniejszej części pomieszczenia. Nie docierało tu światło, wpadające przez ogromne okna, co sprawiało, iż panował tu półmrok. Jednocześnie było trochę chłodniej, a całość przypominała odrobinę scenę z horroru. Przyjrzałam się otoczeniu. Przede mną stały dwa ogromne regały, przegrodzone kratą z kłódką. Na górze kraty wisiała tabliczka: „Księgi zakazane. Wstęp wzbroniony”. Pewien bajarz, w wiosce, opowiadał historię o księgach zakazanych – dlaczego są zakazane, jakie to książki i wiele innych. Zawsze myślałam, że to tylko opowieści, ale okazuje się, że naprawdę istnieją takie zbiory. Książki o: demonach, szatanach, egzorcyzmach, zaklęciach i tematach zakazanych, czyli dotyczących dawnej historii państwa. Nie wiem co znajdowało się w tych księgach, że zostały ukryte i niedostępne dla zwykłych ludzi. Co strasznego bądź nieodpowiedniego w nich się znajdowało, że nie można było ich przeczytać? Jeszcze bardziej zastanawiało mnie, co robi tutaj Charlotta? Czego tutaj szukała? Co mogło ją interesować w dziale ksiąg zakazanych? Mimo tego, nie mając klucza i tak nie będzie w stanie otworzyć kraty. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy z ukrytej kieszeni, w sukience, moja kuzynka wyjęła klucz. Był duży, mosiężny i wydawał się idealnie pasujący do zamka. A ona skąd go wzięła? Charlotta wsadziła go do zamka i przekręciła. Rozległo się ciche kliknięcie i krata, bez trudu, ustąpiła. Dziewczyna szybko ruszyła w głąb tajemniczej przestrzeni między dwoma regałami. Jak najciszej i najszybciej mogłam, pobiegłam za nią, żeby jej nie zgubić. Po chwili, czekałam ukryta za następnym regałem, czekając na to co zrobi Charlotta. Ta rozejrzała się dookoła siebie. Kiedy była pewna, że nikogo nie ma,  wyjęła z półki jedną książkę. Była wielka – podejrzewam, że mogła mieć około tysiąca stron, miała czerwoną okładkę i złoty napis na grzbiecie. „Wzywanie demonów. Wszystko o pentagramach” – przeczytałam. Zanim zaczęłam rozmyślać, po co dziewczynie książka o pentagramach, usłyszałam dziwny dźwięk. Jakby tarcia ogromnego kamienia o kamień. Po chwili, w miejscu, gdzie przed chwilą znajdował się regał, ziała teraz czarna dziura, w której widać było schody. Charlotta rzuciła trzymaną książkę na ziemię i weszła w otchłań bez wahania, jednak ja miałam wątpliwości. A co jeśli czai się tam jakiś straszny stwór? Jednak nie mogłam ryzykować, że tajemnicze przejście się zamknie. Pełna obaw weszłam do środka.

***

Pierwsze moje odczucie to był chłód. Nieprzyjemny, zimny powiew powietrza otoczył moje ciało. Zadrżałam. Tak naprawdę już teraz chciałabym wrócić na górę. Jestem tu zaledwie minutę, a wymiękam. Walcząc ze sobą, postawiłam stopę na następnym stopniu. Na moje nieszczęście był śliski i noga od razu mi się podwinęła. Aby nie upaść podparłam się ściany, która była skryta w mroku. Na szczęście udało mi się uniknąć upadku. Pod palcami wyczułam szorstką fakturę muru. Był lekko wilgotny, co mogło wskazywać na przepuszczanie wody. Niepewnie podążałam dalej, sunąc ręką po ścianie. Przynajmniej miałam asekurację. Cały czas słyszałam przed sobą, stukanie obcasów Charlotty o kamienne schody. Im niżej schodziłyśmy, tym niższa była temperatura. Nagle coś za mną przebiegło – coś małego i włochatego. Przestraszyłam się. Jeżeli był to szczur, to nie mam zamiaru być tu ani minuty dłużej. Przerażona zaczęłam ciężko oddychać. Aby się nie przewrócić, chciałam podeprzeć się ściany. Jednakże zamiast na chropowaty kamień natrafiłam dłonią w próżnię, hacząc o coś. To coś było duże i lepkie. Po chwili uświadomiłam sobie co to jest. Moje podejrzenia potwierdziły się, kiedy sekundę później spadł na mnie ogromny, włochaty pająk. Ledwo zdusiłam w sobie pisk. Nie mogłam dopuścić, aby Charlotta dowiedziała się, że ją śledzę.

Kiedy otrząsnęłam się po spotkaniu z pająkiem, ruszyłam dalej schodami na dół. Po minucie schodzenia, wąski korytarz zaczął się rozjaśniać, a przed sobą ujrzałam ogromne pomieszczenie. Wyglądało to, jak podziemna jaskinia, którą ktoś przeprojektował na laboratorium i warsztat jednocześnie. Wszędzie walały się fiolki – puste lub z jakimś kolorowym płynem wewnątrz. Na przeciwległej – do schodów – ścianie, ujrzałam półkę, na której stały równo ustawione buteleczki z jakimiś proszkami, a poniżej coś, co przypominało maść. W drugim rogu pomieszczenia rzucił mi się w oczy duży przedmiot przykryty kremową płachtą, a obok stała skrzynka z narzędziami – obcęgi, śrubokręty, szczypce, młotki, klucze, dłuta, kombinerki – leżały w niej bez żadnego ładu. Na podłodze walały się śrubki i gwoździe. Na środku groty stał duży stół. Był najbardziej zagraconym miejscem w całej przestrzeni. Z mojego miejsca widziałam na nim stosy kartek z jakimiś rysunkami, puste kubki po herbacie lub kawie, ołówki i miliony zgniecionych w kulki kartek. Chciałam wejść do środka, aby poprzyglądać się tym rzeczom z bliska, ale usłyszałam głos kuzynki, który natychmiast przypomniał mi co tu robię. Brzmiało to tak, jakby z kimś rozmawiała. Przysunęłam się do ściany, skrywając się pod osłoną mroku, nie ważąc się nawet głośniej odetchnąć. Siedziałam cicho jak mysz pod miotłą, starając się wyłapać, jak najwięcej słów z konwersacji. Miałam też nadzieję, że uda mi się rozpoznać rozmówcę mojej kuzynki.

- Nie! – usłyszałam podniesiony głos Charlotty.

- Dlaczego nie? – powiedział drugi. Był o wiele niższy i mniej delikatny.

- Raphael, mówiłam ci tysiące razy, że to ryzykowne.

Przysunęłam się jeszcze bardziej do ściany, nie wierząc w to, co słyszę. To nie mógł być mój przyjaciel. Co on by tu robił i w dodatku razem z Charlottą? Z tego co wiem, ona nie zwracała na niego większej uwagi, mimo że wpadła w oko chłopakowi. A teraz kłócili się tak, jakby popełnili czyn karalny.

- Czyli zrezygnujesz z tego wszystkiego, bo to ryzykowne?!

- Mówiłam ci też, że nie mogę.

- Nie możesz, czy nie chcesz?!

- Nie mogę. Jestem księżniczką…

- Która nigdy nie zasiądzie na tronie.

Po tych słowach zapadła grobowa cisza. Widać, że owy Raphael zgasił moją kuzynkę. Nie wiedziała co powiedzieć. Pomyślałam, że to dobry moment, aby sprawdzić, czy moje obawy są słuszne i czy rzeczywiście mój przyjaciel był rozmówcą Charlotty. Przesunęłam się w kierunku wylotu tunelu, ale na moje nieszczęście, kopnęłam jakieś kamyki, które potoczyły się po ziemi, szurając. Zanim zdążałam coś powiedzieć lub choćby zareagować, przy miejscu mojej kryjówki znalazła się księżniczka. Zlustrowała mnie spojrzeniem, w którym, ku mojemu zaskoczeniu, nie było gniewu, a raczej rozbawienie.

- Tak czułam, że ktoś mnie śledzi, ale nie przepuszczałam, że to będziesz ty, kuzynko – powiedziała, śmiejąc się.

- Kto to? – usłyszałam głos nieznajomego.

Charlotta złapała mnie za rękę i pociągnęła w głąb groty. Kiedy weszłyśmy zauważyłam wysokiego blondyna, który miał na tworzy wyraz niemałego zdezorientowania. Na szczęście nie był to mój przyjaciel.

- Katherina, Raphael. Raphael, Katherina – przedstawiła nas sobie dziewczyna.

Ja nie skupiłam zbytnio uwagi na nowo poznanym chłopaku, ale czułam na sobie jego spojrzenie. Cały czas uważnie mi się przyglądał. Po chwili przeniósł wzrok na księżniczkę, a potem na ziemię i cicho powiedział:

- Znamy się…

Cześć! No i mamy następny rozdział.  Miłej lektury.

Ciemność Tom 2 "Gdyby wszystko potoczyło się inaczej "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz