20

38 3 9
                                    

Nazumi pov

- Minwoo skąd tu się wziąłeś?- spytałam.

- Moi ludzie tutaj węszą, głupim pomysłem jest zaszywanie się tutaj o tak późnych godzinach. Mijoon Powinneś o tym wiedzieć najlepiej- spojrzał na Mijoona.

- Nie myślałem, że spotkam tutaj twoich ludzi nawet jeśli to nic by się nie stało- odpowiedział z spokojem Mijoon.

- Skąd ta pewność?- dopytywał chłopak.

- A co chcesz się przekonać?- spytał Mijoon.

- Z chęcią- uśmiechnął się szyderczo Minwoo.

Mijoon chwycił mnie za rękę i pocałował w czoło, nie wiem co ten gest oznaczał ale wolałam nie wiedzieć.

- Zobaczymy co potrafisz- zaśmiał się cicho.

Postanowiłam trochę odejść ale nie było to możliwe przez liczny tłum mężczyzn, koło chłopaków zrobił się duży tłum, który przyciągnął policję. Wszyscy zdążyli uciec oprócz szarpiących się chłopaków.

- Stop! Podać imiona!- krzyknął jeden z policjantów.

- Nie muszę się przedstawiać- odpowiedział Minwoo.

Mijoon wyglądał na przerażonego, spojrzał w moją stronę i zaczął uciekać zostawiając mnie samą z Minwoo.

- Dalej tu jesteś?- spojrzał na mnie Minwoo.

- Jak widzisz ale już idę- odwróciłam się na pięcie i odeszłam.

Usłyszałam bieg za mną Minwoo podbiegł do mnie i popchnął mnie na pobliski murek przy tym chwycił mnie za szyję i pocałował agresywnie.

- Znasz Mijoona? Wiesz kim jest? Nie możesz się z nim zadawać- warknął Minwoo.

- Dlaczego?- spytałam wściekła.

Minwoo nic mi nie odpowiedział tylko mnie ponownie pocałował i nie chciał przestać mnie całował. Wściekłam się i go odepchnęłam.

- Przestań!- wykrzyczałam i uciekłam.

Gdzie trafiam sama dokładnie nie wiedziałam, ale była to świątynia lub coś podobnego. Światło się oświeciło i na końcu wielkiego pomieszczenia były bukiety kwiatów, znicze oraz zdjęcia.

Podeszłam do nagrobków i przetarłam ręką napis.

- Song-Myu Iya-Kya Song Tae-Mu- wyszeptałam.

Teraz doszło do mnie to, że znajduje się w rodzinnej świątyni. Gdy się odwróciłam zobaczyłam kolejne napisy.

- Han-Song Yoon-Lea- szepnęłam patrząc na zdjęcie mojej mamy sprzed dwóch lat.

- To rodzina świątynia rodziny Han i Song- wyszeptałam odwracając się w prawą stronę.

- Han Gowoon- przeczytałam.

Czyżby siostra mojego ojca nie żyła już od dawna? I ja o tym nie wiedziałam, a może nawet moja rodzina o tym nie wiedziała. Koło mojej ciotki leżał, również drugi nagrobek.

Był to nagrobek mojej babci od strony ojca. Prawdopodobnie Gowoon żyła podobnie jak moja mama. Ale gdzie teraz jest? Nikt tego chyba nie wie.

Postanowiłam pomodlić się chwilę, aby poczuć się lepiej w końcu moja mama od jutra zaczyna przygotowania do trasy, która potrwa około 10 miesięcy. Byłam trochę smutna z tego powodu ale nie mogłam nic z tym zrobić.

Gdy sie pomodliłam postanowiłam wrócić do domu, była ledwo 5:30 więc miałam nadzieję, że rodzice nie zamknęli drzwi.

Gdy doszłam do domu drzwi były otwarte więc po cichu weszłam na schody ale od razu usłyszałam głos mojej mamy.

- Nazumi? Co tu robisz o tak później godzinie?- spytała mnie.

- Mama? ja... Ten byłam tu i tam tam i tu- zaśmiałam się niepewnie.

- Myślisz, że Ci uwierzę?- spytała.

- Tak- uśmiechnęłam się niewinnie.

Moja mama podeszła do mnie i spojrzała w moje oczy, wtedy w jej oczach zobaczyłam wściekłość.

- co to jest!?- krzyknęła.

Nie wiedziałam o co jej chodzi ale po chwili chyba zczaiłam co zobaczyła...

Nienawiść i miłość są u mnie bardzo bliskie...[ Han Seojun] {True Beauty}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz