Rozdział siódmy

188 25 10
                                    


W pamiętny piątek, w który Taehyung i Jungkook dowiedzieli się o nietypowym wyjeździe, oprócz oczywistych pytań „Dlaczego mamy pracować razem, bla bla bla...", trapiła ich również inna kwestia. Dostali polecenie, by grać nie tylko małżeństwo, ale dodatkowo projektantów. Na początku niekoniecznie rozumieli powód, jednak dość szybko stał się on oczywisty.

Four Seasons Hotel George V w głównej mierze odwiedzali ludzie wysoko postawieni. Między innymi modele, aktorzy, fotografowie czy właśnie projektanci. Kim i Jeon musieli mieć jakąś ustaloną z góry historię w razie, gdyby ktoś z ciekawości zapytał ich co, na przykład, robili we Francji. Uzgodnili z szefem, że w takiej sytuacji mieli wciskać kit, iż w torbie, w której w rzeczywistości posiadali przedmioty potrzebne w ich prawdziwej pracy, były szkicowniki czy inne pierdoły, a w samym Paryżu szukali inspiracji, by wydać nową kolekcję. Niezła bajeczka, nie?

Ze względu na rolę, w jaką mieli się wdawać, przemierzając foyer hotelowe w trakcie powrotu ze śniadania, rozmawiali o pokazie mody. Oczywiście guzik się na tym znali, w szczególności Jungkook, lecz mieli sprawiać wrażenie profesjonalistów w swoim fachu, toteż czytali co nieco o projektowaniu ubrań, by mieć w tym temacie jakiekolwiek pojęcie.

W hotelu, w którym przebywali, ekscentryczni goście byli codziennością, więc naturalnie testerzy musieli się wpasować w normy, by nie wzbudzać podejrzeń. Dlatego też Kim miał na sobie futro, a pod spodem różowy garnitur i intensywnie niebieski golf. Wyglądał obłędnie, a i nie dziwił innych gości, którzy nosili się podobnie. Jedynie Jungkook zauważywszy, dopiero po wyjściu ze stołówki (spostrzegawczy, no nie ma co), w co starszy był ubrany, zmierzył go nieprzychylnym spojrzeniem. Sam był ubrany nieco skromniej, lecz nie odróżniał się mocno od Taehyunga. Bardziej zdziwiło go ubranie futra, gdy na dworze panowała temperatura osiemnastu stopni, a w samym hotelu nawet wyższa.

– Psst, Kim – szepnął Jeon, starając zwrócić na siebie uwagę Taehyunga, który udawał niezwykle zafascynowanego wystrojem wnętrza, a w rzeczywistości szukał jakichkolwiek nieprawidłowości.

– Co chcesz?! – odpowiedział również szeptem, odwracając głowę ku Jungkookowi w sposób tak pełen gracji i poczucia wyższości, że Jeonowi zachciało się śmiać. Kiedy byli poza pokojem, Tae nawet poruszał się jak stereotypowa diwa. Wcielał się do tego stopnia, że i młodszy miał problem z odróżnieniem gry od rzeczywistości.

– Na zewnątrz jest prawie dwadzieścia stopni, a ty się wystroiłeś w futro? Ja wiem, ze tu wszyscy są tacy, ale bez przesady. Utopisz się we własnym pocie – wciąż szeptał, co Kimowi wydało się nawet zabawne.

– Czekaj, jak to było? Nie twój zasrany interes? No właśnie, nie bądź hipokrytą, Jeon. – Posłał mu wymuszony uśmiech i znienacka, zupełnie jakby sobie o czymś przypomniał, pociągnął młodszego w stronę kontuaru recepcyjnego, przy którym stał mężczyzna, na oko, w wieku dwójki współpracowników.

– Coś się stało? – odezwał się znudzonym i lekceważącym tonem, mierząc parę oceniającym spojrzeniem, co już wzbudziło niezadowolenie audytorów, a w szczególności Taehyunga, który był niezwykle wyczulony na nieprzyjemną obsługę i gdy ktoś nie przechodził jego vibe checku, tym bardziej starał się doprowadzić tę osobę do skraju wytrzymałości.

Jungkook z autopsji wiedząc, na co stać Taehyunga, uniósł kącik ust. Starał się ukryć rozbawienie, co niekoniecznie mu wychodziło. Miło tak sobie popatrzeć, jak Kim wyżywał się na kimś innym niż na nim.

– Musiało się coś stać, żebyśmy podeszli do recepcji? Trochę profesjonalizmu – Kim westchnął, teatralnie przewracając oczami.– Chcieliśmy tylko odebrać rozpiskę zabiegów i atrakcji wliczonych w naszą ofertę. Nazwisko Ki...Jeon – szybko poprawił się, co jednak nie uszło uwadze pracownika ani też coraz bardziej rozbawionego miną recepcjonisty Jungkooka.

since paris || kth x jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz