Rozdział dwudziesty czwarty

210 27 0
                                    


Odkąd tylko wstali, Jungkook odczuwał zmianę w zachowaniu Taehyunga. Był dziwnie cichy, nie kierował durnych tekstów w stronę młodszego, ba, nie skarcił go za porozwalane kosmetyki i niezwinięty kabel od prostownicy, a gdy Jeon przez przypadek wylał kawę na podłogę, Kim nawet się nie zorientował. Jungkook zdążył spostrzec, że starszy był taki od ich rozmowy zeszłego wieczoru. Spodziewał się, że chodziło o związek Taehyunga, co tylko utwierdzało go w przekonaniu, iż miłość była fikcją, a relacje romantyczne stratą czasu. Nie zmieniało to jednak faktu, że Kookowi było niesamowicie żal drugiego. Wszak przez szmat czasu nie kwestionował swojej relacji z Minsun, a teraz widocznie sporo rzeczy nie dawało mu spokoju. A sam Jeon nie miał pojęcia, co zrobić, by jakoś pomóc, a bardzo tego chciał, gdyż powoli odkrywał naprawdę pokaźne pokłady empatii wobec współpracownika.

Na początku pragnął zwyczajnie rozweselić Taehyunga. Opowiadał mu idiotyczne kawały, włączał francuskie piosenki na gramofonie, a nawet poszedł po kawiarni po kolejne kawy, ponieważ swoją zdążył rozlać. Przyniósł starszemu makaroniki, dbając by jak najwięcej było tych pistacjowych, gdyż te Kim upodobał sobie szczególnie. Tae wymruczał jedynie jakieś niemrawe podziękowanie i dalej siedział z nosem w laptopie, udając, że był zajęty sprawami służbowymi, jako że dopiero wieczorem wychodzili z hotelu, aby udać się na koncert. Jungkook zdawał sobie sprawę, że to kompletna ściema, a jego towarzysz tak naprawdę odpłynął gdzieś daleko, będąc obecny jedynie ciałem.

Kiedy więc ulubiona muzyka, kawa czy słodycze nie pomogły, Kook dał sobie spokój. Wolał się wycofać i dać czas Taehyungowi na pobycie sam na sam ze swoimi myślami. Założył, iż swoją obecnością i nieudolnymi próbami poprawienia humoru wyłącznie denerwował Kima. Wyłączył gramofon, wziął swoją kawę oraz telefon i zwinąwszy jednego makaronika, czego Tae nawet nie zauważył, skierował się na balkon. Jungkook sam nieco posmutniał, bo naprawdę starał się jakoś odciągnąć starszego od najwidoczniej niekoniecznie przyjemnych myśli. Z marnym skutkiem, ponieważ Taehyung zdawał się go nie zauważać.

Kim za to gdy nie widział już zza ekranu laptopa młodszego, który wygłupiał się i opowiadał słabe żarty, wycierając rozlaną kawę ani nie słyszał piosenek Vanessy Paradis płynących z gramofonu, oderwał się od komputera. Tak pochłonęły go własne myśli, że całkowicie olał Jungkooka. Taehyung uśmiechnął się nikle spoglądając na złote pudełko z makaronikami, jednocześnie pakując pistacjowego do ust. Upił także łyk americano, które tak bardzo obydwaj lubili, po czym zamknął laptop i swój wzrok skierował na Jeona przesiadującego na balkonie. Wyglądał na przygnębionego, a Tae wiedząc, że to przez niego poczuł się okropnie. Podniósł się niepewnie z krzesła i podreptał w stronę drzwi balkonowych, lekko stukając w szybę, aby zaalarmować o swojej obecności. Jungkook oderwał się od telefonu, pytający wzrok przenosząc na Taehyunga.

– Coś się stało? – zapytał, jakby nigdy nic, a Kima rozczulił fakt, iż wciąż się nim przejmował, nawet po tym jak starszy go ignorował i ewidentnie sprawił mu tym przykrość. Naprawdę nigdy nie doceniał Jungkooka, ale powoli poznawał go od jego troskliwej strony.

– Przepraszam – powiedział ze skruchą, opadając na krzesło naprzeciwko Jungkooka, który zmarszczył brwi. – Zlewałem cię przez dobre dwie godziny, a ty chciałeś poprawić mi humor.

– Nic się nie stało. – Posłał mu szczery uśmiech, a Taehyung nie dowierzał jakim cudem parę tygodni temu skakali sobie do gardeł. Nigdy nie spodziewałby się, że młodszy potrafił być tak uroczy. – Widzę, że coś jest nie tak. Ostatnio ja miałem terapię u ciebie, możemy zamienić się rolami, jeśli chcesz – zaproponował. – Usiądźmy na ziemi, będzie mniej oficjalnie. – Zaśmiał się lekko, widząc zawahanie na twarzy drugiego.

since paris || kth x jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz