Rozdział 4- uważaj... las jest niebespieczny.

723 30 15
                                    

Serio... jak nie lubisz scenek 18+ to opowiadanie nie jest dla Ciebie... Należy czytać z własnymi środkami odużającymi :D

>>>Nicol<<<

Pobiegłyśmy jak najszybciej w stronę dochodzącego krzyku. Kai ma przechlapane i jeśli znam życie, to nam też się dostanie. Jeśli to jakiś złodziej to ukradnie mi forse na busa. Nie to nie był złodziej. Było zbyt ogromne. Mam dziwne uczucie w żołądku. Nie jest dobrze. Pakujemy się w kłopoty. Sądząc po wielkości dziwnego czegoś, co goniło Kaia… chłopak już nie żyje. Pokręciłam głową. Co mu się stało? Mam nadzieję, że nie umarł, polubiłam tego gościa. Miałam się zaraz przekonać, czy mam szykować trumnę. Skręciłyśmy w leśną, ciemną ścieżkę blisko domu Noe. Tam właśnie skręcił Kai. Na końcu dróżki było widać skręcającą, wielką postać. Niosła Kaia. Jeszcze bardziej przyspieszyłyśmy... ych… zaraz padnę, za dużo biegania. Gdy tak biegłyśmy (o mało co nie dostając zaduszkowego zawału) robiło się coraz ciemniej i straszniej. Stanęłyśmy, dysząc głośno, na zakręcie. Przed nami było więcej zarośli, niż wcześniej. Pawie nic nie mogło ma zobaczyć. Mój wzrok nie mógł przebić się przez małe odcinki, które zagradzała zielenina. Komu chce się mieszkać w lesie? Piach na ziemi nie był żółtym piaseczkiem jak na plaży i przed domem Noe, ale zmienił się w czarną ziemie. Mór porastały stara i zgniłe dzikie róże. Przez korony dziew otaczających nas ze wszystkich stron, nie przedostawał się ani jeden promyczek światła. Teraz o wiele zwolniłyśmy. Stawiałam swoje kroki bardzo ostrożnie. Bałam się wydać jakikolwiek odgłos. Nagle usłyszałam szelest. Wszystkie trzy obróciłyśmy się w lewo (po prawej był mór). Stałyśmy i czekałyśmy w przerażeniu. Krzaki się poruszyły. Cofnęłam się, tak jak reszta. Patrzyłyśmy na krzaki wielkimi oczami. I nagle z zarośli wyskoczyła… wiewiórka?! Odetchnęłam głęboko. Ruszyłyśmy, już troszeczkę pewniej. Jednak dalej Noe była przerażona, ja spięta, a Bella… podskakiwała jakby była na miłym spacerku. Po pewnym czasie usłyszałam ciche jęki. Było w nich słychać przerażenie… pomieszane z obrzydzeniem. Cały czas byłyśmy blisko domu Noe. Mogłyśmy w każdej chwili wspiąć się na wielki mór, ogradzający jej działkę i znaleźć się na bezpiecznym podwórku. Odgłosy najpewniej dochodziły zza ogromnego drzewa zagradzającego nam drogę. Przykucnęłyśmy. Postanowiłam wychylić się zza drzewa i zerknąć co się dzieję. Najwyraźniej reszta zrobiła to samo co ja. Jednak widok, który ujrzałam był tak niespodziewany i katastrofalny, że nawet ja się zdziwiłam. Absurdalne! WTF? Mnie trudno zaskoczyć takimi scenkami, ale to co zobaczyłam, przekraczało moją granicę. Znalazłyśmy Kaia. Leżał zakuty w kajdanki przykute do muru i zawiązany czymś na buzi nie mógł się odezwać. Jęczał strasznie, ale nie dlatego, że był przykuty. Kai nie miał bluzki ani spodni. W samych majtkach leżał na parzących, jaskrawo zielonych pokrzywach. Powalony przez strasznego potwora, miał dziwną fryzurę. Zjawa, czy coś innego, leżało na nim. Patrzyło mu w oczy. Postać jedną ręką podpierała się o ziemię, a drugą masowała Kaia z tyłu. Tylnie kończyny były w rozkroku. Sam potwór był cały czarny, tylko dwa białe paski ciągnęły się od żółtych oczu po całym grzbiecie. Gdy otworzył usta zobaczyłam że ma tysiąc małych szpileczek zamiast zębów. Wysuną swój narząd smaku i przeciągnął swym fioletowym, rozdwojonym na końcu jęzorem, od samego dołu po głowę Kaia. Potem zaczął wykonywać jakieś… erotyczne ruchy, a Kai jeszcze bardziej się miotał i jęczał. Na pewno tego nie chciał. Chciał krzyczeć, ale nie mógł. Naglę chłopak wytrzeszczył oczy i jeszcze bardziej jęknął. Potwór jakby skakał na nim, ale… nie do końca. Te ruchy były coraz mocniejsze Kai gapił się na niego takim wzrokiem, że nie sposób go opisać. Potwór już  nie masował Kaia. Jego ręka sięgnęła jedynego co zostało na Kaiu. Pazury stwora przecięły tkaninę i podarte majtki spadły na ziemię. Potwór otworzył oczy i uniósł głowę do góry. Otworzył usta i jego język ruszał się w rytm jego ruchów. Kai zamknął oczy. Chyba się z tym pogodził.. albo zemdlał.  Potwór podniósł jego głowę, chłopak otworzył oczy… nagle zmieniły kolor. Teraz potwór nie przerywając kontaktu wzrokowego, nie ruszał się.  Teraz to Kai przytulał się do stwora. To Kai go pragnął. To Kai przyciskał się do niego i to on ruszał swoim ciałkiem. Jak nie patrząc potworowi się to podobało. Kiedy potwór troszkę się  poruszył, ujrzałam coś białego, jakiś płyn, który spływał po jego ciele. Kai się uśmiechał. Teraz wydawał z siebie krótkie odgłosy. Potwór rozwiązał mu usta. Kai się odezwał.

- Och… Nigdy cię już nie zostawię… będziesz moją? Moja mała. Kocham cię. Rozumiesz?- Przyciągnął się bliżej i pocałował potwora, nie przestając się ruszać.- Chłoniesz mojego jak nie wiem… ach.. ty jesteś najlepsza- potwór zafascynowany jeszcze bardziej się uśmiechnął. Potwór uniósł się troszke i ujrzałam.. coś bardzo, bardzo długiego co należało do Kaia. Potwór się zniżył. Wysunął język i owinął się wokół… wiecie czego. Kai zrobił taką minę jakby  tak tego chciał, to było jego marzenie.- Kotku, mocniej, ssij. Oooo…- Nie wiem jak wyglądałam, ale na pewno dziwnie. Wiem, że Bella miała tak otwarte oczy, że o mało co nie wypadły, a Noe prawie zwymiotowała. Co się dzieje na tym świecie?! Spoko uwielbiam Yaoi, ale to… to, to lekka przesada… WTF??? Na świecie istnieją potwory-gwałciciele? Co się dzieje z tą planetą? Bella chciała się cofnąć i niechcący nadepnęła na gałązkę. Potwór szybko się odwrócił, a oczy Kaia stały się normalne chłopak się ruszył i zakrył liśćmi. Gwałtownie się cofnęłyśmy. Zaraz nas zje… o krzak. Tak, obok nas był krzak. Wepchnęłam za niego Belle i Noe. Po kilku minutach stwór był już blisko nas. Przeszukał dobrze wszystkie zakamarki strony, z której dochodził odgłos. Potwór zbliżał do nas swoją twarz bez nosa, ale nagle się cofną. Odwrócił się i poszedł w stronę chłopaka.

- Trzeba mu pomóc!- szepnęła Noe.

- Jak? Widziałaś to coś? Poza tym… mu się to podoba- powiedziała Bella zerkając jeszcze raz na parkę chichocząc.- Ale musicie przyznać, że to dosyć zabawne- patrzyłam  na nią zirytowanym wzrokiem.

- W ogóle to co to było? Wyglądało… strasznie.

- Kosmita- powiedziała Bella jak gdyby codziennie takich spotykała.- Od razu wiedziałam. Widziałyście oczy Kaia? Przez chwilę miały inny kolor, jak u tego kosmity.

- Właśnie to dziwne. Hipnoza… ciekawe… ale to na serio nie jest kosmita.

-Może i to kosmita jak dla mnie to może być nawet owcą, ale dlaczego do cholery on gwałci Kaia- wyrwało mi się.

- Ych… natura… hi, hi- powiedziała Bella prawie nie wybuchając śmiechem.

- Jak możesz się śmiać! On może zginąć- Noe nie wydawała się być tak rozbawiona jak Bella.

- Tak jasne, chyba z rozkoszy, nie widzisz, że on lubi takich kosmitów?

- CO ROBIMY?!- Bella nie odpowiadając mi na pytane wzięła kamyczek z ziemi i rzuciła w przeciwną stronę. Stwór od razu podreptał w tamtą stronę.

- Jest!- rzuciła wykonując ruch ręką. Podbiegłyśmy do Kaia. Leżał brzuchem do góry, był nieprzytomny i tryskało. Noe stanęła na czatach, ja próbowałam go uwolnić, a Bella… liczyła cegły?

- Idzie!- szepnęła. Uciekłyśmy za drzewo. Bella dała nam znak, żebyśmy szły za nią. Zaczęła się wspinać i zniknęła za murem. Spojrzałam na Noe, a ona tylko wzruszyła ramionami. My również się wspięłyśmy. Zeskoczyłam na dół. Znowu byłyśmy na podwórku Noe. Bezpieczne, ale Kai cały czas tam był. Bella leżała obok muru. Stukała w cegły. Co ona robi? Nagle podskoczyła i powiedziała:

-To ta! Znalazłam! Noe… na 100% masz w domu młotek co nie?- Noe pobiegła i wróciła za jakieś pięć minut z młotkami. Bella znowu podniosła kamyczek, wspięła się na mur (ja też tak zrobiłam) i rzuciła go przed siebie. Potwór pobiegł w tamtą stronę. Bella walnęła w mór, coś zadzwoniło i kajdanki wraz z cegłą wypadły z konstrukcji muru. Kai jednak się nie ruszał. Zobaczyłam, że leży na ziemi z zakrwawioną klatką piersiową... w sumie to miał biało czerwoną krew… a może to nie była krew? Jednak zaraz się ocknął i oszołomiony patrzył na kajdanki. Z zarośli wyskoczył stwór. Chłopak podskokiem wstał i wspiął się na mur, nie zapominając swojej torby. Potwór rzucił się na niego, a zarazem na nas. Bella zamachnęła się i przedzwoniła stworowi w łepetynę. Stwór znieruchomiał. Przeciągnęłyśmy drętwego, długiego, Kaiowego to znaczy… Kaia na stronę Noe. Zaprowadziłyśmy go do domu. Cały czas zasłaniał się torbą, jakby nie widział, że jego penis jest taki długi, że i tak wystaje.  Gdy dotarliśmy do jej mieszkania, dostał ubrania brata Noe. Byliśmy tam bezpieczni… przynajmniej tak myślę….

***

Uwielbiam pisać opowiadania :D

PrzedmiotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz