Rozdział 11- na treningu.

438 21 6
                                    

>>>Rocki<<<

Leżałem spokojnie na łóżku, w ogóle nie przejmując się głosem Gabrieli z głośników. Ten pokoik jest nawet spoko. Nie wydaje mi się, żeby to były zwykłe wakacje. Wampiry, zamiast jakiś organizatorów czy członków kadry. To chyba nie jest normalne. Ciekawe czy Kick wydostał się z tamtego przejścia. Byłoby zabawnie, jak by tam utknął. Wstałem i zacząłem przechadzać się po pokoju.  Nie myślałem, że ten „hotel" będzie tak zajebisty! Gapiłem się na wielkie jacuzzi w łazience. Wypas! Podszedłem do umywalki i ochlapałem się wodą. Orzeźwiająco... Wyszedłem z pokoju i usiadłem na łóżku. No tak... mógłbym się teraz ideanalnie zrelaksować w tym jacuzzi, ale jestem na tych „wakacjach" i muszę iść tam... bo jeszcze mnie wywalą. Wisiało by mi to, gdyby nie myśl o tym, że jak mnie wywalą to wrócę do szkoły. Mam dreszcze na somo wspomnienie w myślach tego pojebanego miejsca. No dobra chodźmy do tej sali. Czekałem chwile na Kicka, ale się nie zjawiał. Jedynym plusem jest to, że nie ma mnie dłużej na treningu. Postanowiłem więc pójść bez niego. Kurde... jaki trening? Bezsensu. Po co komu trening? Do wojska nas zabierają czy co? Szedłem korytarzem przyglądając się blado świecącym lampkom na suficie. Człap, człap. Cisza. To miejsce jest dziwne. Teraz byłem już w windzie. Wcisnąłem odpowiedni guziczek. Drzwi zaczęły się zamykać.  Gdy nagle ktoś zastopował je ręką. Był to Kai, Bella i... Kick! No na reszcie. Weszli do windy w całkowitej ciszy. Jechaliśmy na górę. Muzyczka grała.

- To... jak myślicie, co będziemy robić na tym treningu?- zapytałem, żeby zakłócić przerażającą mnie ciszę.

- Em...- zaczęła Bella- mam nadzieję, że to będzie coś bardzo ekscytującego i...- głos jej ucichł, a ona podeszła blisko do Kaia.- podniecającego- wyszeptała, a Kai jeszcze bardziej ją przybliżył.

- Ciekawie- powiedziałam, a oni od razu odsunęli się od siebie. Winda się zatrzymała. Wyszliśmy z niej i podbiegliśmy do Sali. Wszyscy inni już tam byli. Stanęliśmy w rządku, w którym inni byli już ustawieni. Niewinnie uśmiechnęliśmy się do zirytowanej Victorii.

- Co to jest!? Na zajęcia się nie spóźnia! Może grozić to śmiercią!- chyba na serio jest  wnerwiona...- Więc od początku...

- Ja teraz mówię!- wykrzyknęła, zapewne Gabriele. Postać zeskoczyła z sufitu i stanęła dokładnie przede mną. Odsunęła się i zaczęła.- Jak już wiecie, jesteście wybrańcami. Dobro i zło itp. No i zaraz będziemy was szkolić. To takie super fajne szkolenie. Jak wiecie... a nie, wy nie wiecie. No. Mam nadzieję, że wzięliście te swoje przedmioty z tej ankiety?- mmmm... poszperałem w kieszeni. Jest! Wyciągnąłem okulary przeciw słoneczne. No co? Dostałem je na tamtej ankiecie.- Świetnie. Otusz każdy z tych przedmiotów ma w sobie moc. Każdy jest wyjątkowy. Jeżeli spiszecie się tu i zdacie wszystkie etapy waszego szkolenia moce z przedmiotów zostaną wam przekazane i wybiorą wam stronę dobra lub zła. Wszystko pięknie się potem układa. Jedni z was próbują zniszczyć tych drugich, żeby posiąść ich moce, albo ocalić świat. Takie tam.

- I niby co robi ta bransoletka? Może strzela laserami?- prychnęła Al.

- Nie mamy pojęcia co robią wasze przedmioty. Musicie sami to odkryć.

- Jak?- zapytała Bella.

- Jeżeli będziecie mieć je przy sobie, przez cały czas, to w końcu same się odkryją. Niedługo będziecie walczyć ze złem albo stwarzać nowe potwory!

- Jednakże- powiedziała Victoria.- Są okoliczności, w których nie zdążycie użyć mocy lub wypadnie wam przedmiot. Co wtedy zrobicie? No właśnie. NIC! Dlatego teraz zaczynamy zajęcia, na których nauczę was podstaw walki. Musicie jakoś się bronić.

- O nie!- powiedziała Gabriele.- Teraz przejdą mój tor przeszkód i zobaczymy czy w ogóle można ich szkolić.

- Niech ci będzie- westchnęła Vicki. Gabriele zaklaskała w ręce i z podłogi zaczęło się coś wysuwać. Po chwili przed nami stała wielka ścianka wspinaczkowa i wiele innych przeszkód.- Kto pierwszy?

PrzedmiotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz