- Sprowadzałeś sobie dziewczyny? - powtórzyłam z niedowierzaniem i pokręciłam głową - Wiesz co, Zayn? Może to jednak wciąż niewłaściwy czas... Albo niewłaściwe osoby...
Z gorzkim uśmiechem wpatrywałam się w jego skruszoną minę i nie mogłam uwierzyć, że po tym wszystkim nagle potrafiłby wyjechać i się zabawiać dziewczynami. Może nie mógł się pozbyć starych nawyków, a może Zayn nie jest po prostu stworzony do monogamicznego związku, o którym ja marzyłam. Żałosne jest to, że znów mu zaufałam i uwierzyłam.
- On nie mówi o teraz, mówi o przeszłości, zanim do siebie wróciliśmy.
- Tak? To co tam robią te dziewczyny w twoim mieszkaniu? Dlaczego ode mnie nie odbierałeś? Dlaczego nie odpisywałeś?
- Możemy porozmawiać w innym miejscu? Nie zrobiłem nic złego, obiecuję. Tylko daj mi chwilę, proszę...
Popatrzyłam na niego i westchnęłam ciężko. Poczułam pulsujący ból głowy i zastanowiłam się przez chwilę. Mimo wszystko nie chciałam go skreślać, chciałam znać prawdę. Odpowiedziałam twierdząco i poszliśmy do kawiarni nieopodal.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, powoli popijałam czarną kawę i słuchałam jego wyjaśnień.
- Żyjemy z Theo w nieco średnich stosunkach, ponieważ byliśmy w związku z jedną i tą samą dziewczyną. Tyle, że dla mnie była to zabawa, a dla niego poważna relacja i naprawdę mu na niej zależało. Wkurzył się, bo co chwilę przyprowadzałem jakieś dziewczyny do siebie, a jedną z nich była ta, o której myślał, jako swojej przyszłej żonie. Pewnie dlatego to powiedział... Zemsta. Faktycznie na górze są dziewczyny, ale naprawdę świętowaliśmy tylko wieczór kawalerski, tak jakby. Otóż, mój przyjaciel Joshua dowiedział się, że w końcu się ustabilizowałem i postanowił zrobić takie pożegnanie.
- Robiłeś coś z kimś? - zapytałam, a on dobrze wiedział co mam na myśli.
- Nie. Lilith... Zależy mi na tobie, naprawdę. Musisz mi w to uwierzyć.
- Wierzę - powiedziałam, bo naprawdę tak było. Może to głupie, lub naiwne z mojej strony, ale nieważne co Zayn zrobi ja i tak mu wierzę. Mam nadzieję, że jest szczery, bo chcę, aby nam wyszło. - Ale nie zmienia to faktu, że się odciąłeś ode mnie. Naprawdę nie jest ciężko się odezwać, wysłać wiadomość, czy zadzwonić.
- Wiem, jestem idiotą. Musisz zrozumieć, że chyba nigdy nie byłem w takim naprawdę związku, w pełni zaangażowany i trochę ciężko jest nagle się w tym odnaleźć i wiedzieć jak się zachowywać. Wiesz, że nie jestem taki. Słodki, romantyczny... Nie jestem chłopakiem z opowieści romantycznych, które czytasz.
- Wiem, że nie jesteś. Nie chcę żebyś nim był. Pokochałam ciebie, a nie jednego z fikcyjnych bohaterów. Pokaż po prostu, że jesteś zaangażowany i nie uciekniesz nagle. Nie mogę być jedyną, które się angażuje. Chcę wiedzieć, że jesteś w pełni w tym, a nie tylko wtedy, gdy jestem obok.
- Postaram się. Może być?
- Może być - odpowiedziałam, a Zayn uśmiechnął się szeroko.
Nie mogłam się powstrzymać i odwzajemniłam jego uśmiech. Kochałam widzieć go takiego. Wyglądał szczęśliwie i beztrosko. Najbardziej w nim uwielbiałam ten uśmiech, który potrafił rozjaśnić każdy mój dzień.
Spędziliśmy jeszcze sporo czasu w kawiarni. Zayn chciał żebym została w Los Angeles, ale ja postanowiłam wrócić do domu rodziców. Zbyt dużo emocji w zbyt krótkim czasie. Kazałam mu przyjechać, gdy wszystko załatwi i będzie mógł się urwać z dużego miasta. Wiedziałam, że ma tu swoje obowiązki i mieszkanie, a ja nie chciałam go od tego odciągać. Nie lubię się czuć niepotrzebna, a tak by było gdybym tu została. Obiecał częściej się ze mną kontaktować i byłam szczęśliwa, że udało nam się to ustalić, bo wiedziałam, że nie będę już się zamartwiała o niego po nocach.
Zmęczona wracałam wieczorem autem i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Wiedziałam, że Zayn jako przystojny i całkiem majętny facet miał dość spore powodzenie u kobiet, ale słowa Theo, że co chwilę przyprowadzał sobie kobiety były nieco przytłaczające. Ile on ich miał? Nawet jeśli było to przed tym, gdy dałam mu drugą szansę to i tak bardzo dziwnie było myśleć o nim w ten sposób. Wiedziałam, że Zayn umawiał się z innymi osobami, ale nie myślałam, że w tak dużych ilościach. Tak naprawdę, wolałam myśleć, że zawsze należeliśmy do siebie i nie byliśmy z nikim innym, bo czułam zazdrość i ukłucie w sercu. Powinniśmy być razem od liceum, a nie z wieloma innymi ludźmi. Zayn nigdy tak naprawdę nie był mój, ale ja wciąż widziałam go jako mojego i niekomfortowe jest myślenie, że jakaś inna dziewczyna mówiła o nim jako o swoim chłopaku. Mimo wszystko nie jest ważna przeszłość, tylko to co tu i teraz i cieszę się, że to końcu odnaleźliśmy drogę do siebie.
Sam sąsiad mojego chłopaka wydawał mi się sympatyczny z początku, ale gdy dowiedziałam się, że próbował nas skłócić jakimiś intrygami dość brutalnie mnie odrzuciło od niego. Rozumiem, że miał złamane serce, ale nie usprawiedliwia to jego aktualnego zachowania, bo to nie jest to wina Zayna, że jakaś dziewczyna nie potrafiła być wierna. Jestem pewna, że gdyby Malik o tym wiedział, to nic by takiego nie zrobił, sam mnie o tym zapewnił. Mimo wszystko potrafiłam zrozumieć Theo, bo wiedziałam jak boli złamane serce i jak łatwo jest obarczać winą wszystkich wokół, a najbardziej samego siebie. Wiem, że na pewno nadal cierpi, skoro zachowuje się w ten sposób i jest mi przykro, że musiał przez to przejść.
Zdrada przez osobę, której oddało się całe swoje serce potrafi doszczętnie zniszczyć umiejętność kochania. Człowiek zdradzony jest jak człowiek bez kończyny. Nie do końca sprawny, inny od reszty. Czasami po takiej stracie wydaje nam się, że nie mamy serca i nigdy już nikogo nie pokochamy, ale to mija. Czas naprawdę leczy rany, nie jest to tylko głupie powiedzenie. Trzeba przejść najpierw przez cierpienie, aby znów bez bólu potrafić się uśmiechać. Theo musi jeszcze trochę poczekać, pocierpieć, ale w końcu to zrozumie i jestem pewna, że w jego życiu pojawi się osoba, która pokaże mu, że wciąż potrafi kochać.
Dla mnie taką osobą jest Zayn. To przez niego myślałam, że nie potrafię, ale też dzięki niemu zrozumiałam jak mocno umiem to robić. Nawet ze złamanym sercem mogę kochać kogoś równie mocno jak wcześniej, a może nawet mocniej.
CZYTASZ
ex 》zayn malik
FanfictionPodobno dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale co jeśli bardzo lubimy w niej pływać? "Czasami jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie". _pisane swoim tempem