- No chyba sobie kpisz - wyśmiałam go i skierowałam się w stronę kas.
- Nie bądź suką, Lilith.
Otworzyłam szeroko oczy oburzona i odwróciłam się w jego stronę. Jak ten gnój śmiał nazywać mnie suką?
- Nie bądź zakłamanym kutasem, Zayn - odpowiedziałam, a on się uśmiechnął. U ś m i e c h n ą ł !
- Podobasz mi się taka. Kiedyś byłaś zbyt delikatna, świat cię niszczył.
- Jedynym co mnie zatruwało przez cały czas, aby na końcu zniszczyć byłeś ty. Ale wiesz co? To się nie powtórzy, bo nie masz już na mnie żadnego wpływu.
Zayn spojrzał na swoje buty i wzruszył ramionami zrezygnowany.
- Ja też się zmieniłem, Lilith. Naprawdę żałuję tego jak się zachowałem, po prostu...
- Po prostu odpuść i daj mi spokój, Zayn.
Chłopak uniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Zachciało mi się płakać, gdy poczułam, że jego wzrok jest tak samo intensywny jak dawniej. Odnalazłam też ten błysk w jego oczach, który pokochałam w liceum. Nie odwróciłam się, nic nie zrobiłam. Trwaliśmy w tym dziwnym zawieszeniu na środku sklepu nie chcąc tego przerywać. I wtedy on złapał mnie za rękę, a to pozwoliło mi na obudzenie się z letargu i odwrócenie wzroku. Zayn szybko cofnął dłoń i zrobił krok w tył, a ja uciekłam ze sklepu i zostawiłam tam wszystkie zakupy. One teraz jednak były dla mnie najmniej ważne. Chyba nigdy tak szybko nie dostałam się do domu, a gdy tylko tam wpadłam wypiłam szklanke zimnej wody i padłam na łóżko zastanawiając się, co do cholery, wydarzyło się w tym sklepie. Wciąż czułam mrowienie na dłoni, której dotknął i ucisk w brzuchu. Przycisnęłam dłoń do serca i westchnęłam zamykając oczy.
***
Wieczorem ukradłam whiskey z barku mojego ojca i zadzwoniłam do przyjaciół. Adam i Charlie byli aktywni i szybko odebrali, więc popijając alkohol oraz jedząc chipsy opowiedziałam im o wydarzeniach z tego dnia.
Charlie kazał mi się nie poddawać i nie ulegać, a Adam stwierdził, że powinnam spróbować pogodzić się z Zaynem. Sama nie wiedziałam co mam robić, dopiero przyjechałam, a już byłam zmęczona tym wszystkim. Ciężko jest mi wybaczyć komuś kto mnie wykorzystał i sprawił, że musiałam uciec aż do Nowego Jorku. Myślałam, że już mi przeszło, ale uczucia do Malika wciąż we mnie były i nie potrafiłam się ich pozbyć. Nurtowało mnie to, że nie znałam jego intencji i zamiarów. Miałam dość tego, że spotkałam go po tak długim czasie, a moje uczucia okazały się wciąż żywe. Podobno pierwszej miłości nigdy się nie zapomina i mogę to odczuć na sobie. Całkiem mnie dobijało to, że większość moich myśli była o tym przystojnym gnojku, który złamał mi serce.
Po dłuższym czasie rozłączyłam się z przyjaciółmi i schowałam butelkę z trunkiem na miejsce. Nie wypiłam, aż tak dużo, bo jutro idę na imprezę do Anne i muszę być w dobrym stanie. Zmęczona szybko się umyłam i wskoczyłam do łóżka. Leżąc pod kołdrą w ciemności znów myślałam o Maliku, a gdy sama się na tym przyłapałam poczułam się bezsilna i zachciało mi się płakać.
***
Obudziłam się dopiero około 11. Poleżałam w łóżku jeszcze przez godzinkę przeglądając social media i prychnęłam, gdy na Instagramie dostałam powiadomienie o nowym obserwującym. Chyba nikogo nie zaskoczy fakt, że był nim Zayn. Walcyłam sama ze sobą w myślach, ale przegrałam i wiedziona pokusą weszłam na jego profil. Miał osiem zdjęć i żadnego z dziewczyną. Jedno z psem, inne z dzieciakiem, którego był wujkiem (bogu dzięki za hashtagi!), kolejne na plaży. Niby zwykłe zdjęcia z codziennych wyjść, ale na wszystkich wyglądał niesamowicie. Jak zwykły człowiek może być tak przystojny? Chyba, że jest diabłem... Cholera, to nawet możliwe! Przeglądałam do końca zdjęcia uważając, aby żadnego przypadkiem nie polubić po czym zablokowałam telefon i wstałam z łóżka. Czas na śniadanie!
***
Anne: O 18 start imprezy, więc bądź o 19!!!
Lilith: Gwiazdorskie spóźnienie?
Anne: Oczywiście!
Zaśmiałam się odczytując wiadomości i poszłam się zbierać. Założyłam czarne spodnie z dziurami na kolanach i czerwoną, satynową koszulę, w której rozpięłam górne guziki. Do tego długi, złoty naszyjnik i zegarek na rękę w tym samym kolorze. Usta znów pomalowałam na czerwono, pomalowałam rzęsy i zrobiłam kreski. Wyglądałam całkiem ładnie. Na zegarku widniała 17:50, więc miałam jeszcze sporo czasu. Użyłam perfum i postanowiłam pomalować paznokcie na czarno. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze i założyłam botki na obcasie. Na dworze było ciepło, więc miałam zamiar nie brać niczego na górę, ale postanowiłam na wszelki wypadek zabrać skórzaną kurtkę.
Zamówiłam ubera i czekałam na moją podwózkę. W końcu dostałam wiadomość o pojawieniu się auta przed moim domem, więc pogasiłam światła we wszystkich pomieszczeniach i zamykając drzwi na klucz poszłam w stronę samochodu.
Wsiadając do środka prawie wybuchnęłam śmiechem. Moim kierowcą okazał się Kevin - striptizer z imprezy klasowej!
- Kevin? - zapytałam i mentalnie palnęłam sobie w czoło, bo może to być niezręczne i wstydliwe dla niego, gdy poruszę ten temat.
- Umm... tak? Znamy się? - skierował na mnie swój zmieszany wzrok i nie wiedział jak zareagować.
- Nie, przepraszam. Po prostu ostatnio tańczyłeś na zjeździe i...
Zamilkłam i zaczęłam bawić się placami, ale Kevin zaśmiał się głośno i ruszył samochodem.
- Faktycznie, zabawni byliście. Nie pracuję jako striptizer, nie martw się. Jestem przyjacielem Julie, która kazała mi to zrobić.
- I ty jej posłuchałeś? - zapytałam zaskoczona i popatrzyłam na niego zainteresowana tą historią.
- No tak, bo niestety ostatnio przegrałem z nią zakład i musiałem to zrobić. Ona to zaplanowała już miesiąc temu!
Zaczęłam się śmiać na głos z tej wariatki.
- Ej, czekaj skąd wiesz gdzie jechać? - zapytałam z szokiem, bo kierował się w stronę domu Anne, a ja nie podałam mu przecież adresu.
- W tym mieście nic sie przede mną nie ukryje. Wiem, że jedziesz do domu Anne McMillan.
Przewróciłam oczami, bo odzwyczaiłam się od tego jak jest w Hermosa Beach. W Nowym Jorku człowiek jest zupełnie anonimowy.
Po chwili byłam na miejscu, zapłaciłam Kevinowi i pożegnałam się machając lekko. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam, ale tak jak myślałam - nikt mnie nie usłyszał przez głośną muzykę, więc nacisnęłam klamkę wchodząc do środka.
Czas na imprezę!!!
CZYTASZ
ex 》zayn malik
FanfictionPodobno dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale co jeśli bardzo lubimy w niej pływać? "Czasami jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie". _pisane swoim tempem