Zayn Malik stał w drzwiach i rozglądał się po pomieszczeniu, a ja patrzyłam na niego oniemiała.
Kurwa.
Zmienił się, wydoroślał. Nie wyglądał już jak zbuntowany dzieciak, lecz poważny mężczyzna. Nie miał na sobie typowych podartych spodni, glanów, wymiętej koszulki i skórzanej kurtki. Ubrany był w dopasowany garnitur, których dawniej tak bardzo nienawidził. On na każdą okazję był ubrany niechlujnie, a teraz wyglądał jak zupełnie inne osoba. Jego twarz również uległa zmianom. Miał zarost, który sprawiał, że był jeszcze bardziej seksowny. Szczękę miał mocniej zarysowaną, a kości policzkowe uwydatnione. Nie zmienił się jednak ten znudzony wyraz twarzy.
Nagle miałam ogromną ochotę podejść do niego i sprawdzić czy wciąż ma ten sam błysk w oku, który tak bardzo kochałam. Naprawdę byłam bliska zrobieniu tego, gdy poczułam mocno obejmujące mnie ramię.
- W porządku, mała?
Ocknęłam się słysząc słowa, które Charlie wyszeptał do mojego ucha. Czy było w porządku? Sama nie wiem. Chyba nie jest w porządku, gdy jedyny mężczyzna, oprócz taty, którego kochałaś wygląda jeszcze lepiej. Pomimo tych niepewności odwróciłam się w stronę przyjaciela i uśmiechnęłam się lekko kiwając głową. Przecież nie kocham go, już nie. Wyleczyłam się z tej miłości, nieodwzajemnionej uściślając.
- Wracamy do tańca? - zapytałam, a Charlie szybko porwał mnie w swoje objęcia i głupimi żartami odciągał myśli od osoby, która nie zasługiwała, aby zaśmiecać sobie nią głowę.
***
Po dłuższym czasie byłam nieco zmęczona i postanowiłam wyjść zapalić. Charlie chciał mi towarzyszyć, ale szybko go zbyłam. Zgarnęłam do ręki torebkę i założyłam futro. Wyszłam pewnym krokiem, po drodze witając się z kilkoma osobami. Poszłam w miejsce, gdzie dawniej była palarnia całej szkoły i chyba wciąż uczniowie tu wychodzą, bo wszędzie pełno jest petów i pustych paczek. Wyciągnęłam papierosa i zapalniczkę z torebki. Włożyłam go do ust i spróbowałam odpalić, ale jak na złość zapalniczka nie działała.
- Kurwa! - zaklęłam i już chciałam rzucić nią o ścianę, gdy nagle jakaś obca ręka z zapalniczką zapaliła go za mnie. Spojrzałam w górę i stało się to, czego starałam się uniknąć, akurat gdy Charlie jak na złość musiał mnie posłuchać.
Spokój, zachować spokój. Zaciągnęłam się papierosem udając, że nie zwróciłam na niego uwagi.
- Zmieniłaś kolor włosów - powiedział, a ja prawie zakrztusiłam się dymem, gdy usłyszałam, jak głęboki jego głos jest.
- Zauważyłam.
- Nie wiedziałem, że palisz. Nie lubiłaś tego.
Zabawne, że sięgnęłam po nikotynę, chociaż zawsze prosiłam go, aby tego nie robił. Najwidoczniej bardziej martwiłam się o niego, niż o siebie.
- Dziwne, gdybyś wiedział - odpowiedziałam i dopiero teraz na niego spojrzałam.
Zayn stał dość blisko i uważnie mnie obserwował. Miałam ochotę wsunąć dłoń w jego ułożone włosy i roztrzepać je, aby miał "artystyczny nieład", jak dawniej. Z niechęcią odwróciłam wzrok, gdy jego oczy spotkały się z moimi. Ciężko jest się powstrzymywać, gdy jego bliskość wciąż tak mocno oddziałuje na moje zmysły.
- Jak... - zaczął czarnowłosy, ale przerwał mu podniesiony głos.
- Lili! Szukałem cię! Musiałem pytać każdego gdzie chodzi się palić! - bulwersował się Charlie, a ja uśmiechnęłam się do niego lekko. O rany, ale ulga. Uratował mnie przed tą niezreczną rozmową.
- Mówiłam, że sobie poradzę - odparłam z uniesioną brwią. Jeju, jego troska o mnie jest niezwykła.
- Wiem, ale coś mnie zaniepokoiło - powiedział. Wiedziałam już, że zauważył, że oprócz mnie zniknął jeszcze ktoś. - Możemy już wracać do środka? Przeziębisz się.
Pokiwałam głową i prawie się zaśmiałam, gdy zobaczyłam jakie spojrzenia Charlie kieruje w stronę drugiego mężczyzny. Wyglądał komicznie próbując go przestraszyć - jego czoło się zmarszczyło, brwi obniżyły, a oczy były zmrużone.
Wyrzuciłam papierosa na ziemie i przydeptałam go szpilką. Złapałam przyjaciela za dłoń i pociągnęłam w stronę wyjścia, zdążyłam jeszcze spojrzeć na Zayna, który odprowadzał nas wzrokiem. Nasze oczy spotkały się dzisiejszego dnia już po raz drugi, na co ciemnowłosy uniósł jeden kącik ust w pół-uśmiechu. Widząc to szybko odwróciłam się w drugą stronę i pospieszyłam ku wejściu do hali, gdzie czekał na mnie alkohol.
***
Do końca imprezy widziałam Zayna tylko kilka razy, ale w bezpiecznej odległości. Nie rozmawiałam z nim już więcej. Byłam lekko pijana, ale w ten przyjemny sposób. Alkohol pozwolił mi się trochę rozluźnić, ale nie wypiłam tyle, aby zachowywać się nieodpowiednio. Wciąż byłam wszystkiego świadoma i nie podejmowałam głupich decyzji, na które odrobinę miałam ochotę. Zbierałam się do wyjścia, gdy pojawił się striptizer, zamówiony przez pijanych Julie, Franny oraz Ed'a. Tego nie było w planach, ale ta szalona trójka wpadła na pomysł, aby rozkręcić imprezę. Charlie i reszta namawiali mnie, abym została. Kim bym była, żeby im odmówić? Widziałam, że Malik też został. Przez cały zjazd trzymał się w swojej grupie z chłopakami i nawet nie podszedł do Stelli, co mnie zdziwiło. Blondynka była ze swoim chłopakiem, podobno mieli syna. Cóż, po tym co się stało dawniej myślałam, że ona i Zayn skończą razem.
Mężczyzna, który miał tańczyć przyszedł w garniturze, który powoli ściągał. Podchodził do kobiet i mężczyzn. Przedstawił się, jako Kevin i był naprawdę zabawny. Prawie płakałam ze śmiechu, gdy usiadł na kolanach Charliego i wykonywał seksowny taniec. Odeszłam do dużego stołu i zrobiłam sobie drinka.
- Jak się bawisz? - zapytał Zayn, który nagle pojawił się obok mnie. Czego on ode mnie znowu chce?!
- W porządku - odpowiedziałam. - A ty?
-Byłoby lepiej, gdybyś ze mną zatańczyła - odparł.
Spojrzałam na niego z zaciśniętymi ustami.
- Czego, tak naprawdę, ode mnie chcesz, Zayn? - zapytałam i zobaczyłam jego zmarszczone brwi. Podrapał się po brodzie nieco nerwowo, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
- A muszę czegoś chcieć? Mam ochotę zatańczyć z moją byłą dziewczyną.
W odpowiedzi prychnęłam głośno.
- Już nie musisz udawać, nie jesteśmy w szkole średniej - powiedziałam i spojrzałam na niego wyzywająco. - Nawet nie ma tu żadnej mojej przyjaciółki, którą mógłbyś dzięki mnie zdobyć.
Zayn zacisnął szczękę, ale po chwili ją rozluźnił. Jego intensywny wzrok nawet na chwilę nie opuścił mojej twarzy. Było to trochę denerwujące, bo nie mogłam się skupić. Strasznie mnie rozpraszał.
- Właśnie, co do tego... Nigdy tego nie zrobiłem, a teraz mam okazję, więc chciałem cię przeprosić - mówił poważnym głosem. Zaśmiałam się lekko.
- Uroczo, dzięki. Jest tylko jeden problem, twoje przeprosiny są mi niepotrzebne, już nie. Zupełnie bezużyteczne - odpowiedziałam oschle. Rany, ale to było trudne udawać zimną sukę, gdy moje serce chciało mu wybaczyć i spróbować od nowa. To zupełnie bez sensu.
- Zmieniłaś się - wyszeptał, ale udało mi się to usłyszeć, pomimo głośno grającej muzyki.
- Nie mogłam całe życie pozwalać się ranić - odparłam i odeszłam zostawiając go samego za sobą.
CZYTASZ
ex 》zayn malik
FanfictionPodobno dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale co jeśli bardzo lubimy w niej pływać? "Czasami jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie". _pisane swoim tempem