- Czasami jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie, Lilith.- Myślisz, że teraz jest właściwy czas? - zapytałam ciekawa odpowiedzi i odsunęłam się od niego.
- Przekonamy się jeśli dasz mi szansę - odparł i spojrzał na mnie z nadzieją, a ja zaczęłam odczuwać nieprzyjemny ból głowy.
- Nie wiem, Zayn. Ja... To jest zbyt trudne i...
- Rozumiem - przerwał - Nie chcę żebyś znów uciekła, nie naciskam. Po prostu chcę, abyś wiedziała o tym jak jest.
Pokiwałam głową, a to tylko pogłębiło nieprzyjemny ucisk. Czułam się wykończona i trzęsłam z zimna, bo wciąż staliśmy po kolana w wodzie, a ja miałam na sobie tylko cienką koszulę oraz mokre spodnie. Wcześniej w jego ramionach nie odczuwałam tak tego chłodu. Odruchowo spojrzałam z utęsknieniem na ciepłe ciało chłopaka i westchnęłam.
- Możemy wyjść już z wody? - zapytałam, a Zayn zmieszany tym, że nie zauważył jak jest mi zimno szybko przytaknął, więc ruszyłam przodem.
Byłam zmęczona i potrzebowałam samotności, aby móc zastanowić się nad tym wszystkim. Przy nim racjonalne myślenie było wręcz niemożliwe, bo za bardzo na mnie działał. Nie chciałam znów popełnić błędu i później tego żałować. Chciałam też poradzić się moich przyjaciół, aby poznać ich opinię na ten temat. Liczyłam również na rozmowę z mamą, ale nie chciałam jej stresować, gdyż spędzała aktualnie miły czas, więc postanowiłam, że opowiem jej wszystko w momencie przyjazdu rodziców do domu i wysłucham jej zdania.
Wyszłam z wody i nie patrząc za siebie ruszyłam w stronę domu. Dobrze, że Zayn nie wszedł głębiej, bo telefon schowany w kieszeni spodni mógłby nie znieść nocnej kąpieli. Ściągnęłam buty i wzięłam je do ręki, spacer w mokrych botkach po piasku to nie jest dobry pomysł. Westchnęłam czując mokre ciuchy przyklejone do ciała i w głowie zaczęłam wyklinać chłopaka od najgorszych. Dodatkowo przypomniałam sobie o kurtce, która została w gabinecie Anne i już całkiem zirytowana szłam przed siebie. Nagle poczułam ciepły materiał na ramionach, którym okazała się bluza Malika. Z wdzięcznością popatrzyłam na chłopaka.
- Dziękuję - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko, a on to odwzajemnił.
- Cóż, to ja cię wsadziłem do wody, więc to moja wina - przyznał - Podwieźć cię do domu? Mam auto na parkingu niedaleko.
- Jeju, tak, proszę - powiedziałam prawdziwie wdzięczna, bo nie było mi na rękę iść parę kilometrów boso i w mokrych ubraniach.
Uznałam, że nie powinno być mi głupio korzystać z podwózki Zayna, bo to przez niego byłam teraz w takim stanie i jest mi winien chociaż tyle. W milczeniu ruszyliśmy w stronę samochodu, a ja włożyłam ramiona w cieplutką bluzę chłopaka. Malik uśmiechnął się lekko i nagle stanął przede mną zakładając mi kaptur. Jego troskliwość zawsze na mnie działała, bo był taki tylko dla nielicznych i czułam się wyjątkowa wiedząc, że zaliczam się do tej grupy.
- Nie możesz być przeze mnie chora. Jak będziemy wtedy chodzić na randki?
- Nie będziemy - prychnęłam - Ty się nie bawisz w randki, pamiętasz?
- W związki też się nie bawiłem, a jakoś byliśmy razem.
- Nie byliśmy, bo ten związek był kłamstwem - odparłam i zamknęłam mu tym usta.
Przez chwilę wędrowaliśmy w ciszy, aż do momentu, gdy znalezliśmy się przed (oczywiście!) czarnym samochodem, a chłopak powiedział ciche "wsiadaj" i otworzył przede mną drzwi. Bez zbędnych słów wykonałam polecenie, a gdy Zayn odpalił pojazd i włączył ogrzewanie momentalnie poczułam się lepiej. Nie ruszył jednak z parkingu, tylko siedział w fotelu, patrzył przed siebie i zaciskał mocno dłonie na kierownicy, aż pobielały mu kostki.
CZYTASZ
ex 》zayn malik
FanficPodobno dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale co jeśli bardzo lubimy w niej pływać? "Czasami jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie". _pisane swoim tempem