1.6

189 21 1
                                    

Zayn faktycznie wyjechał następnego dnia, a ja zostałam sama. Musiał załatwić kilka spraw biznesowych i miał ważne spotkania. Powiedział, że powinien wrócić do Hermosa Beach w ciągu paru dni, ale po dwóch tygodniach nadal go nie było, a ja dowiedziałam się, że dość spory przetarg okazał się nieco bardziej skomplikowany i nie jest w stanie wrócić teraz do miasteczka i musi pozostać w Los Angeles. Byłam nieco zawiedziona, bo ja niedługo też będę musiała wrócić do Nowego Jorku. Mam tam swoich najbliższych przyjaciół i naprawdę pokochałam to miasto. Nie chcę porzucać całego swojego życia dla Zayna, bo boje się aż tak zaangażować. Jest między nami bardzo dobrze, albo raczej było, bo od kiedy wyjechał zadzwonił zaledwie dwa razy i wysłał liczę smsów, które byłabym w stanie policzyć na palcach jednej dłoni. Nie byłam zła, ale nieco zdziwiona. Po tym wszystkim tak nagła cisza z jego strony była nie do końca przyjemną odmianą. Poza tym, naprawdę, nie wierzę, że nie ma czasu napisać nawet "Hej, żyję".

Naradzałam się na ten temat z przyjaciółmi i namówili mnie, abym go odwiedziła. W końcu byłam już w jego mieszkaniu i wiem gdzie się znajduje, więc mogę mu zrobić niespodziankę.
Gorszy scenariusz jest taki, że nie będzie go tam i kilka godzin spędzę na klatce schodowej, ale staram się myśleć pozytywnie. Zabrałam rodziców auto i wyruszyłam do LA. Droga tam zajęła mi dziś trochę dłużej przez korki, ale nigdzie mi się nie spieszyło, więc zamiast się denerwować śpiewałam cicho piosenki lecące z radia.

W końcu pojawiłam się pod drzwiami Zayna i nagle poczułam się zupełnie nie na miejscu. A co jeśli on mnie tam nie chce? A co jeśli jest tam jakaś kobieta? Westchnęłam i już miałam zawrócić, gdy drzwi się otworzyły.

Przede mną stał wysoki czarnoskóry mężczyzna. Miał na sobie tylko szare spodnie od dresu i był naprawdę przystojny. Na mój widok przed drzwiami wyglądał na zaskoczonego, ale po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Cześć - powiedział - Zgubiłaś się?

- Nie do końca... - powiedziałam i starałam się zaglądnąć wgłąb mieszkania żeby wiedzieć czy Zayn tam jest - Jest Zayn? Zayn Malik?

- Chyba jednak się zgubiłaś - powiedział ze śmiechem - On mieszka piętro niżej.

- Ojej... przepraszam - nieco zawstydzona spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się przepraszająco.

- Nie ma sprawy. Jestem Theo.

- Lilith. - odpowiedziałam i podałam mu dłoń, którą uścisnął - Powinnam już iść. Dziękuję i przepraszam jeszcze raz.

- Zapraszam ponownie!

Zeszłam piętro niżej i stanęłam pod drzwiami, które miałam nadzieję, że tym razem należały do Zayna. Notka na przyszłość - nie ufaj sobie jeśli myślisz że znasz trasę do miejsca, w którym byłaś tylko raz w życiu.

Zapukałam głośno i chwilę później drzwi otworzył mi mój chłopak. Miał potargane włosy, worki pod oczami i pomięty garnitur.

- Lilith? - zapytał zdziwiony i patrzył na mnie z szokiem.

- Nie poznajesz mnie nagle? - zapytałam żartobliwie i przytuliłam go, ale poczułam mocny zapach alkoholu i się odsunęłam ze zmarszczonym nosem - Mogę wejść?

Zayn nieco spłoszony pokiwał głową, ale nie zrobił mi miejsca żebym mogła przejść.

- Zayn? - zapytałam, a on w końcu odsunął się.

Weszłam powoli i rozglądnęłam się. Mieszkanie było strasznym bałaganem. Na kanapie leżał mężczyzna i przytulał dwie blondynki. Na stole były duże ilości alkoholu, banknotów i białego proszku, który domyślałam się czym jest. Z łazienki w za dużej koszulce wyszła rudowłosa dziewczyna, bez słowa opadła na fotel i zamknęła oczy. Przerażona patrzyłam na to wszystko. Ścisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam na Zayna.

- Co to ma znaczyć? - zapytałam bez emocji. - Biznesowe sprawy, tak?

Zayn potarł dłonią tył karku i uśmiechnął się lekko.

- Wieczór kawalerski - powiedział zachrypniętym głosem i wzruszył ramionami.

- Szkoda, że miałeś czas na imprezy i panienki, a nie miałeś czasu odpisać mi jednym słowem na trzydzieści wiadomości z pytaniem czy żyjesz.

Po tych słowach ruszyłam w stronę drzwi i trzasnęłam drzwiami, aby rozwalić im te skacowane głowy.

Stanęłam przed windą i wcisnęłam przycisk, a gdy nadjechała w środku zobaczyłam Theo. W tym samym momencie, gdy uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam wchodzić z mieszkania wypadł Zayn.

- Lili... czekaj no, nie idź. - powiedział i złapał mnie za rękę, a ja wywróciłam oczami - Kurwa, przepraszam, nie planowałem tego.

Weszłam do windy, a on zrobił to za mną mimo że nie zaszczyciłam go nawet jednym spojrzeniem.

- Cześć Zayn - odezwał się Theo - Wyglądasz dziś piękniej niż zwykle. A ciebie miło znów widzieć, Lilith.

- Znacie się? - zapytał mój chłopak.

- Jak widać. - odburknęłam i spojrzałam na Malika - Wkurzający jesteś.

- Wiem, ale mnie kochasz? - nie do końca byłam pewna czy pyta, czy stwierdza, ale tylko westchnęłam w odpowiedzi i kiwnęłam lekko głową. Zayn mnie objął lekko ramieniem i spojrzał na Theo. - Co się gapisz?

- Bo codziennie sprowadzałeś sobie do mieszkania dziewczyny, a dzisiaj wykorzystujesz jedyną, która nie leci na twoją kasę.

Theo wzruszył ramionami i wyszedł z windy nie czekając na odpowiedź. Odsunęłam się od Zayna i zesztywniałam.

- Sprowadzałeś sobie dziewczyny?

ex 》zayn malikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz