Wysiadłam z auta pożyczonego od rodziców. Czas odebrać mojego najlepszego przyjaciela. Wzięłam rzeczy z siedzenia obok i skierowałam się na lotnisko. Stanęłam w odpowiednim miejscu i trzymałam karton z głupim podpisem. Charlie lubił takie rzeczy, jak z filmu, a ja lubiłam go uszczęśliwiać. Gdy jego samolot wylądował stukałam niecierpliwie nogą, bardzo chciałam już zobaczyć najbliższą mi osobę. Wreszcie zauważyłam go i pomachałam energicznie ręką z szerokim uśmiechem. Wciąż trzymałam zrobiony specjalnie dla niego plakat. Chłopak zaśmiał się głośno, gdy mnie zobaczył i zaczął biec w moją stronę. Rzucił torby pod nasze nogi i mocno mnie uścisnął.
- Od kiedy jestem Charlie Seksowny Frajer? - zapytał wskazując na tabliczke. Zaśmiałam się głośno.
- Od zawsze, mój drogi. Rodzice nie mogą się doczekać, aż cię poznają.
- Tęskniłem, brzdącu - powiedział i dał mi pstryczka w nos. Oburzona wsadziłam mu palce w żebra, aż głośno zapiszczał, jak dziewczynka. Zaczęłam się z niego naśmiewać, ale po chwili zauważyliśmy, że zwracamy uwagę ludzi, więc starając się być ciszej wyszliśmy z lotniska kierując się do samochodu.
- Ale bryka! - zaśmiał się Charlie patrząc na rozklekotane auto.
- To zabytek, nie obrażaj Evy! - obruszyłam się głaszcąc pojazd.
- Nazwałaś samochód? - zapytał nie ukrywając rozbawienia.
- Nie ja, ojciec. I nie waż się naśmiewać!
Przyjaciel uniósł dłonie w geście obronnym, po czym wrzucił walizkę do bagażnika i wsiadł na miejsce pasażera.
***
- Jesteśmy! - zawołałam i już po chwili usłyszałam czyjeś kroki. W progu pojawiła się mama. Dziś miała na sobie jasne jeansy i różową koszulkę z diamencikami, wyglądała ładnie.
- Miło mi panią poznać. Jestem Charlie Benson.
Mój przyjaciel pochylił się i pocałował ją w dłoń. Od kiedy on wie co to maniery? Moja mama zarumieniła się na jego gest przez co zaczęłam się śmiać. Jeszcze nie widziałam, żeby jakiś mój znajomy oczarował ją od pierwszego wejrzenia.
- Mów mi Marlene, kochany. Przyjaciele mojej córki są moimi przyjaciółmi - moja mama zwariowała. - Może coś zjesz? Na pewno jesteś bardzo głodny, przygotowałam pyszne jedzonko dla ciebie.
- Mamo... - zaczęłam, aby powiedzieć jej, że Charlie na pewno woli odpocząć, ale przerwał mi właśnie jego głos.
- Chętnie spróbuję pani pyszności, tylko zajmę się walizką i torbą.
- O to się nie martw, Lilith chętnie zajmie się twoimi bagażami. Przyda jej się jakiś ruch.
Nawet nie zdążyłam zaprotestować, gdy zniknęli za drzwiami kuchni. Wzdychnęłam cicho i złapałam jego torbę. Czy on tam wrzucił kamienie?!
***
Wieczorem leżałam w swoim pokoju z Charliem, opychając się niezdrowym jedzeniem i oglądając Riverdale. Kłóciłam się z przyjacielem, że Jughead jest lepszy od Archiego i Betty od Ronnie. On zupełnie nie potrafił tego zrozumieć.
- Pierwszy sezon jest lepszy - powiedział brunet w momencie, gdy Archie wchodził do trumny.
- Zdecydowanie, ale ten też nie jest zły. Oglądajmy do końca, podobno ma się pojawić brat Betty - odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka, który wsadzał sobie serowe cheetosy do nosa, robił zdjęcie i na końcu je zjadał, jakby nigdy nic. - Fu, jesteś obleśny.
- Nie zapomninaj, że to ten obleśny typ będzie towarzyszył ci w starciu ze starą klasą!
Wzdychnęłam cicho i położyłam się na plecach zupełnie już nie zwracając uwagi na laptopa z serialem.
- Nie chcę tam iść, Charlie. To będzie koszmar. Co jak go spotkam? Jak mam się zachować? A co jeśli...
Moje wywody przerwał jego zdecydowany głos.
- Wszystko będzie dobrze, bo idę tam z tobą. Będę cały czas obok, dobrze? - powiedział i wystawił w moją stronę swoje ramiona z uśmiechem.
W odpowiedzi jedynie pokiwałam głową i wtuliłam się w niego, a on zmierzwił mi włosy.
***
W tym momencie żałuję, że ktoś zamiast wspaniałej przyjaciółki dał mi Charliego. Może i był przystojny, wspierał i umiał pocieszać, ale w momencie, gdy potrzebuję sukienki jest zupełnie bezużyteczny. Poważnie, od godziny jesteśmy na zakupach w galerii handlowej, a on każdą propozycje komentuje "ładna", "w porządku" albo "fajna". Przecież ja potrzebuję, aby ktoś mi doradził.
Specjalnie na te zakupy wyjechaliśmy z Hermosa Beach do Los Angeles, aby mieć większy wybór. Jazda tutaj zajmowała nieco ponad pół godziny, więc nigdy nie było z tym problemu. Z tego powodu rodzice chcieli, abym studiowała na UCLA i została w domu. Planowałam bycie na tej uczelni i zostałam przyjęta, lecz wystąpiły komplikacje w moim życiu, które sprawiły, że uciekłam. Wsiadłam w samolot i wylądowałam na uczelni w Nowym Jorku, cztery tysiące kilometrów od domu. Do tej pory nie byłam świadoma, jak bardzo tęskniłam za kalifornijskimi plażami i ludźmi z Hermosa Beach, gdzie prawie każdy mnie znał. Jestem pewna, że większość mieszkańców już wie o moim przyjeździe.
Właśnie siłowałam się z zamkiem żółtej sukienki, gdy dzrzwiczki od przymierzalni z rozmachem się otworzyły.
- Ściągaj to co masz na sobie i zakładaj te rzeczy! - wykrzyknął Charlie, po czym rzucił we mnie cuchami i zamknął drzwi.
Potrzebowałam kilkunastu sekund żeby zrozumieć co się wydarzyło. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na ubrania, które przyniósł. Leżała tam czarna, satynowa sukienka i beżowe futro. Założyłam to na siebie i musiałam przyznać, że wyglądałam naprawdę dobrze.
Drzwi znów niespodziewanie zostały otwarte, a ja po raz kolejny ujrzałam w nich bruneta.- No pięknie! Wyglądasz jak milion dolarów, kupujemy. Chodź już jeść, bo umre z głodu - powiedział. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu zaczął mi pomagać - był po prostu głodny. Z ociąganiem zdjęłam to z siebie i spojrzałam na metke. Westchnęłam wiedząc, że uszczupli to mój budżet, ale czego się nie robi dla dobrego wrażenia.
Butów na szczęście nie musiałam już kupować, bo wzięłam do domu swoje srebrne szpilki. W mieszkaniu Adama w Nowym Jorku jest masa moich ubrań w pudłach. Branie ich wszystkich byłoby kosztowne i zupełnie bez sensu, bo mam zamiar tam niedługo wrócić.
Wreszcie razem z Charliem wylądowałam w jakiejś chińskiej restauracji jedząc ryż, sajgonki i sałatkę. Z pełnymi brzuchami wsiedliśmy do auta i udaliśmy się do Hermosa Beach śpiewając piosenki z mojej ulubionej składanki.
CZYTASZ
ex 》zayn malik
FanfictionPodobno dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale co jeśli bardzo lubimy w niej pływać? "Czasami jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie". _pisane swoim tempem