Las jest niezmienny. To cicha oaza, ostoja spokoju i melancholii. Drobinki pyłu w powietrzu unoszą się jakby nie miały wagi, drzewa tworzą idealny baldachim, a wszystkie zapachy są tak żywe. Żyzna gleba, te piękne promyki słońca prześwitujące przez luki między soczyście zielonymi liśćmi. To miejsce jest magiczne.
Idę spokojnie, z rozkoszą oddychając parnym i wilgotnym powietrzem. W pewnym momencie staję, wpatrując się bezmyślnie w napiętym nisko sznurze od pułapki zastawionej przez Katsukiego. Po chwili umyślnie się o nią potykam, niemal od razu zwisając głową w dół.
Uśmiecham się głupio. Dawno nie dałem się złapać. Pierwsza Próba miała miejsce niecały miesiąc temu, a ja i tak mam wrażenie, jakby minęły wieki...
— Zepsułeś pułapkę! To pewnie ty płoszysz mi zwierzęta, ha?! — słyszę pod sobą, a moją twarz rozjaśnia jeszcze szerszy uśmiech.
— Nie zauważyłem sznurka, przepraszam! — wołam wesoło, co widocznie go dziwi.
— Co cię tak śmieszy?! Wisisz głową w dół!
— Wiem, od krwi mi odbija!
— O czym ty pieprzysz?!
— Uwolnij mnie, to ci powiem!
Na rzut nożem jestem przygotowany, więc gdy tylko więzy puszczają, rozprostowuję skrzydła i zgrabnie ląduję na ziemi.
— Kirishima Eijiro, smoczy uciekinier! — przedstawiam się z zawadiackim uśmiechem, wyciągając przed siebie rękę. — Byłoby mi miło, gdybyś nie zechciał, no wiesz, sprzedać mojej głowy królowi czy coś w tym stylu.
Katsuki unosi brwi w powątpiewaniu, choć chyba to jest wywołane zwyczajnym uporem, bo raczej przez pokaz umiejętności lotniczych uwierzył mi na słowo.
— Czemu miałbym tego nie robić?
— Bo król to chuj? — podsuwam aż nazbyt radosnym tonem, na co chłopak wywraca oczami, ale więcej mnie nie prowokuje, więc uznaję, że chyba udzieliłem poprawnej odpowiedzi.
Chyba, a raczej na pewno. Nikt nie zna go tak dobrze jak ja. Nikt... nikt nie pozna.
Spędzę z Katsukim najlepsze pięć dni swojego życia. Wyznam mu miłość, a gdy obudzę się w areszcie, jakoś znajdę sposób, żeby popełnić samobójstwo. Wtedy do niego dołączę i, jak jest nam pisane, już na zawsze będziemy razem.
Spotkamy się też z Midoriyą, który nie będzie miał do mnie żalu, bo zrozumie, że sądziłem, że moje postępowanie było słuszne. Zresztą tam, gdziekolwiek to jest, wszystko nabierze innego znaczenia, prawda? Może posłanie przyjaciela przedwcześnie w zaświaty to był z mojej strony akt łaski! Tak, na pewno. Nie mogę się zadręczać, jeśli chcę być szczęśliwy.
Nawet jeśli to szczęście będzie podszyte rozpaczą, a nieustannie płynący czas nieuchronnie wylicza i odejmuje każdą minutę naszego szczęścia. Nawet z tą świadomością...
Będziemy razem.
▪▪▪
Tak jak się spodziewałem, pierwsze cztery dni mijają nam beztrosko i radośnie. Podróżujemy drogą powietrzną, a przez ciągły dotyk wciąż czuję jego ciepło, jego ramiona obejmujące mnie w karku. Tym sposobem udaje nam się zaoszczędzić dużo czasu, robimy więc więcej postoi, podczas których lepiej się poznajemy, a raczej on lepiej poznaje mnie, bo ja przecież wiem o nim wszystko.
Te chwile są zadośćuczynieniem za moje cierpienia. Doceniam każdą sekundę, każdy najdrobniejszy gest i uśmiech. Gdy robi się zimno, Katsuki odrywa kawałek swojej peleryny i każe mi się okryć. Zasypiamy przytuleni do siebie, a mnie zamiast materiału ogrzewa czysta euforia. Tak bardzo go kocham!
CZYTASZ
Świadome Dni ||Kiribaku
FanfictionKrzyk. Przyjaciel w konwulsjach padający na ziemię. Krew. Śmierć. Czy to już zawsze będzie go prześladować? Kirishima Eijiro w pojedynkę zmaga się z ogromnym ciężarem. Musi odkryć tajemnicę swoich niesamowicie realistycznych, upiornych snów, które...