ROZDZIAŁ 13. OBCA

43 7 4
                                    


— Wiedziałaś, że Namukoto ma dziewczynę? — spytała mnie Yina siadając obok i biorąc do ręki kieliszek wina. Drgnęłam gwałtownie przerażona trochę na wieść, że widziano Koto z Maru. Oderwałam wzrok od Yaku, który właśnie nachylał się, by pocałować Carę w szyję i spojrzałam na Yinę z niekłamanym zdziwieniem.
— Co?
— Właśnie ich przyłapałam, jak się całowali w pustym pokoju. — Trudno było powiedzieć, czy Yina była bardziej zszokowana, czy zadowolona. Wypiła już cały kieliszek wina i błądziła wzrokiem po gościach.
— Nie wiem skąd on ją wytrzasną, ale jest dziwna.
— To znaczy? — spytałam bojąc się co takiego zobaczyła Yi Na. Miałam tylko nadzieje, że nie rogi.— Jej oczy były tak niebieski jak ocean... w życiu nie widziałam takiego koloru.
— Może miała soczewki. — podsunęłam.
— Może — Yina wzruszyła ramionami — ale jej zachowanie też było niepokojące. Zamiast się przywitać lub przedstawić to sięgnęła do swojego uda. Mogłabym, przysiądź, że miała tam przypięty nóż.
Zrobiłam zdziwioną minę i trwałam w niej tak długo by Yina uznała to za prawdziwe zdziwienie.
— Wybacz, muszę iść do toalety. — powiedziałam, wstając.
— Tylko ich nie szukaj, kto wie, do czego mogło dojść, wydawali się bardzo sobą zajęci.
Skinęłam jej głową, czując, jak gotuje się we mnie. Ruszyłam wzdłuż stołów, w głowie już układając sobie treść przemówienia, jakim miałam zaatakować Maru, gdy wtem zobaczyłam ich, jak wchodzą do sali przez szerokie udekorowane atłasem wejście. Gdy tylko ich dostrzegłam, zapomniałam o całej reprymendzie, bo byli w towarzystwie kogoś obcego. Zmarszczyłam brwi, poprawiłam szal na ramionach i spotkałam się z nimi, od razu rzucając pytające spojrzenie.
— Przyszła do pokoju, w którym rozmawialiśmy. — zaczął Koto, zatrzymując się przy mnie.
— Jak przyszłam, wcale nie rozmawiali — powiedziała nieznajoma. Patrzyła na mnie jakoś dziwnie ni to z lękiem, ni to z ciekawością. Miała jasne niebieskie oczy, napuszone czarne włosy i coś koreańskiego w rysach.
Maru na jej wypowiedź już sięgnęła ręką uda, ale Koto złapał za jej nadgarstek. By zmienić temat, zapytał:
— Jak masz na imię?
— Nie ważne, nie powinno mnie tu być. — Obejrzała się, jakby chciała stąd odejść. W tym samym momencie podeszli do nas pozostali, głodni wyjaśnień.
— Co tu się dzieje? To zamknięte wesele — To Remo przymaszerował, obok niego stanęła Yina.
— Livid, upadł ci szal. — Yaku wysunął się na czoło i podał mi mój granatowy szal, ignorując pytanie Remo i całe zamieszanie. Przejęłam go, dziękując i czując w środku ściskanie ze zdenerwowania. Ten szal miał chronić od wścibskich spojrzeń na moje siniaki, jakie miałam wszędzie. Teraz to już nie miało znaczenia, każdy zapewne je widział.
— Już mnie tu nie ma — odpowiedziała dziwna nastolatka. Ubrana była jak z Motus i przez plecy przebiegł mnie dreszcz podejrzeń. Wyglądała, jakby, naprawdę nie znalazła się tutaj specjalnie. Błądziła wzrokiem po pozostałych, nieco dłużej zatrzymując się na Yaku, ale mogło mi się to też zdawać.
— Ja cię znam. — odezwał się nagle Zemi, a wszyscy na niego spojrzeli. Chłopak nie gapił się na nastolatkę tylko na Maru, która starała się wtopić w tłum, ale jej emocje nadal działały, przez co oczy błyszczały na niebiesko. —Byłaś na naszym spotkaniu fanowskim.
Przez Zemiego każdy oddał całą swoją uwagę Maru, dzięki czemu dziewczyna w pelerynie powoli wycofała się z tłumu i odbiegła w kierunku wyjścia na taras. Ignorując całe zamieszanie o Maru ruszyłam za nią, czując nieodpartą potrzebę, dowiedzenia się kim jest.
— Livid! Ona była z tobą! — Zemi nie dawał za wygraną. Zatrzymałam się w połowie drogi na taras i odwróciłam ku nim niechętnie.
Maru unikała spojrzenia Zemiego, jak i wszystkich, i starała się zniknąć, ale niestety odezwała się Yina niszcząc totalnie wszystko.
— Ona się spotyka z Koto.
Każdy jak stał, wytrzeszczył oczy, a najbardziej chyba Koto i Maru. Pozostali błądzili między Yiną a Koto i Maru.
— Miałaś nic nie mówić. — wycedził przez zęby Koto blady na twarzy. Yina wzruszyła ramionami i powiedziała:
— To trzeba było się zamknąć, jak mieliście w planach migdalić się na tym fortepianie.
Szczęka mi opadła. Pamiętam, że Yina była pewna siebie, ale nie aż tak. To podchodziło pod arogancję. Ja mogłam być w szoku, ale to, co działo się z Maru na pewno było furią. Gdyby nie Koto, który znając Maru nie zadziałałaby automatycznie dziewczyna, rzuciłaby się na Yinę.
— Mówiłam! Kompletna wariatka! — Yina odskoczyła, wpadając na Remo. Mnie coraz mniej podobała się ta sytuacja. Każdy gapił się na Maru, a najgorsze było to, że Koto był w to zamieszany. Przecież nie mógł im powiedzieć wszystkiego.
— Kim ona w ogóle jest?! — spytał Zemi wskazując na Maru ręką.
— To jest Maru i Yina ma rację, spotykamy się. — wyjaśnił Koto. Chciałam mu pomóc, ale za cholerę nie wiedziałam jak.
Nastało milczenie, każdy bał się cokolwiek powiedzieć, albo był w takim szoku, że zabrakło mu słów.
— Mam dość, wychodzę. — Maru prychnęła, odwróciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia.
— Wracaj! Nie możesz tak po prostu sobie odejść! — krzyknął Zemi ruszając za nią.
— Nie? No to patrz! — krzyknęła, znikając za drzwiami.
— Zostaw ją — mruknął Koto — Jej nie jesteś w stanie zmusić do niczego.
Zemi popatrzył się na przyjaciela. W jego oczach widziałam niedowierzanie i lekkie rozczarowanie. Namukoto wytrzymał to spojrzenie i zrobił przepraszającą minę.
— Nie karz mi się teraz tłumaczyć, błagam. — poprosił i również wyminął chłopaka. Skinął na mnie głową, bym z nim poszła, a ja nie mając innego pomysłu, ruszyłam za nim, marząc, by ten wieczór już się skończył. Wyszliśmy na chłodne powietrze wieczora i odetchnęliśmy głęboko. Nadal Ziemskie powietrze było jakby dla mnie zbyt gęste, znacznie lepiej oddychało mi się na Motus.
Żadne z nas nic nie mówiło, każdy wiedział o swoich myślach i jak bardzo oboje mamy przechlapane. Ja może miałam łatwiej, mogłam się schować na Aurum, ale Koto będzie teraz pod ostrzałem sześciu przyjaciół, którzy będą próbować wyciągnąć z niego absolutnie każdą informację na temat Maru.
— Zaczekajcie! — doleciał nas głos Zemi. Obejrzeliśmy się jak na komendę. Czułam w gardle uścisk paniki, gorzki i nieprzyjemny.
— Nie wiem w co, żeś się wpakował Koto, ale tak nie może być. Mieszkamy razem tyle czasu, spędzamy ze sobą prawie każdą sekundę, a nagle oświecasz nas, że masz dziewczynę? Jak?
— To nie ja was oświeciłem. — burknął Namukoto szorując butem w ziemi. Nie patrzył na Zemiego. — Poza tym w nic się nie wpakowałem, zakochałem się tylko.
Zemiego zatkało, ale tylko na moment.
— Porozmawiaj ze mną.
— Porozmawiam, jak przeczytasz książkę Livid. — powiedział Namukoto spoglądając na Zemiego ciężkim prawie wyzywającym wzrokiem.
— Co? — Zemi przeniósł swój zdziwiony wzrok na mnie.
— Przeczytaj książkę, to pogadamy — powtórzył Koto, po czym złapał mnie za rękę i wyprowadził z wesela.

*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz