— Czemu my nie wpadliśmy na to wcześniej? — krzyknął Namukoto waląc się dłonią w czoło. — Jedyną osobą, która jest w stanie zapanować nad nimi wszystkimi jest Hwan!
— Dlatego pomyślałam, że można by było go odczarować teraz. — Alex wypięła dumnie pierś uradowana, że udało jej się wymyślić coś dobrego. — Tak sobie myślałam, jakby tu ich wszystkich przekonać, i wpadł mi do głowy właśnie wasz manager, że przynajmniej jego się słuchacie.
— Masz rację, Alex — rzekłam grzejąc się przy kominku w mojej katedrze. Jeszcze nie zdążyłam odtajać po nocnym locie, a Vivid nadal był tak zestresowany, że nie oddawał tak ciepła w locie, jak zawsze.
— Teraz możecie szaleć. Mamy tyle robaków, że możemy odczarować pół miasta. — Wapi uśmiechnął się upijając łyk ze swojego parującego kubka. Siedział na fotelu cały zadowolony z siebie, że misja się powiodła. Fakt, pomijając przykry epizod z topiącym się Vividem, wszystko poszło zgodnie z planem i nie potrafiłam się teraz na niego gniewać, a raczej musiałam schować dumę głęboko w siebie, jeśli jakiś żal nadal we mnie tkwił.
— Proponuję zrobić tak jak z Carą, tylko może nie tak brutalnie, co? — Alex kontynuowała swoją wypowiedź najwyraźniej nadal bardzo z siebie zadowolona.
— Im szybciej to załatwimy, tym lepiej. — dodał Namukoto wychylając się zza głowy Maru. Dziewczyna nic nie mówiła odkąd się spotkaliśmy wszyscy w pokoju kominkowym i cały czas nie opuszczała kolan chłopaka. Nie miałam teraz czasu, by zastanawiać się nad zmianą zachowania rogatej, ale obiecałam sobie w duchu, że gdy tylko znajdę moment rozgryzę co się stało z Maru.
Pomimo że to nie ja wpychałam sobie do ucha białe larwy, to i tak denerwowałam się przed odwiedzeniem Hwana. Nie wiedziałam go tak długo, a z pewnością teraz w jego oczach miałam słabą reputację, byłam pewna, że reszta zespołu o to zadbała. Stałam teraz przed wejściem do wytwórni i czekałam na Koto.
— Mamy mało czasu — rzekł Wapi obserwując nabrzmiałe robaki w słoikach. — zaczynają się wiercić. Nie mógłby się pospieszyć?
— Jakbym miała telefon to bym zadzwoniła — odparłam — masz Alex...
— Nie trzeba, już jest. — Alex skinęła na przyciemnianą szybę drzwi wejściowych, za którymi majaczyła postać Koto. Otworzył je i wpuścił nas do środka.
— Mamy mało czasu, zaraz idzie na jakieś spotkanie w centrum.
— Tym lepiej, bo nasi biali przyjaciele już się niecierpliwią.
Wjechaliśmy na piąte piętro i Koto poprowadził nas do gabinetu Hwana, w którym miałam już przyjemność być wiele lat temu.
— Ostrzegam tylko, że Hwan uważa cię Livid za psychofankę, więc nie wystrasz się. — uprzedził mnie Koto i zapukał do drzwi. Usłyszeliśmy zaproszenie i całą czwórką weszliśmy do środka.
— Szybko Namukoto, zaraz mam spotkanie. — powiedział rzeczowo nawet na nas nie patrząc.
— Mamy sprawę do ciebie.
— O co chodzi? — Hwan odwrócił się i od razu poczerwieniał. — Co ona tu robi?! — Warknął od razu, gdy tylko mnie zobaczył. Poczułam na plecach zimny pot.
— Zaufaj mi. — powiedział Namukoto starając się jakoś rozładować napięcie w pokoju, które gwałtownie rosło.
— Jakim prawem wprowadziłeś ją tutaj! Ma przecież zakaz zbliżania się.Naprawdę mam taki zakaz? — zdziwiłam się wewnętrznie unosząc brwi.
Może wydali jakieś oświadczenie, gdy ty latałaś z Wapim w chmurach, odparł wcale nie proszony Vivid. Prychnęłam tylko i wróciłam do Hwana.
— Czy zechcesz nas wysłuchać? — zaczęłam, ale Hwan był tak rozjuszony, że nic do niego nie docierało.
— Jeszcze ma czelność zwracać się do mnie na „ty." Zabierz ja stąd Namukoto albo wezwę ochronę.
— Nie mamy czasu Livid. — Wapi syknął mi na ucho. Zaczęłam tracić nadzieję, że uda się zrobić to po dobroci. Szykowałam się na ostateczność.
— Bardzo przepraszam za najście i kłopot, jaki sprawiłam całemu zespołowi, ale gdyby zechciał mnie pan wysłuchać, może doszlibyśmy do porozumienia...
— Jakim prawem przychodzisz tu po tym, co zrobiłaś. Cały zespół mi się wali, a o niczym innym nie gadają tylko o tobie. Musiałem błagać ludzi by zostali po twojej akcji na próbie, a i tak większość złożyła wypowiedzenie w trybie natychmiastowym. Zdajesz sobie sprawę ile mnie kosztowały te twoje wybryki?!
Nie miałam wyjścia, facet totalnie nie dawał mi dojść do słowa. Wiedząc, że później mogę tego żałować w ułamku sekundy nauczona doświadczeniem zdjęłam z pleców łuk i strzałę, po czym napinając cięciwę wycelowałam w Hwana.
— Co do jasnej...?! — przeklął widząc grot strzały centymetr od swojego nosa.
— Proszę usiądź. — powiedziałam cicho podchodząc krok. Tęgi mężczyzna opadł na fotel i gapił się przerażony na wszystkich po kolei. — Naprawdę chciałam po dobroci, ale nie dajesz mi wyboru. Mam nadzieje, że gdy będziesz znał prawdę to mi wybaczysz.
— To totalna wariatka. — syknął Hwan blady na twarzy.
— Dawaj Wapi. — ponagliłam chłopaka. Wapi odkręcił słoik i podszedł z boku Hwan, który od razu drgnął i odsunął się widząc białego tłustego robaka.
— Nie ruszaj się — Koto podszedł do managera i przytrzymał jego głowę.
— Co to ma być do cholery?! Żądam wyjaśnień.
— Oddajemy ci tylko to, co twoje. Przepraszam, że w ten sposób. — powiedziałam nadal w niego celując.
— Nie będzie to przyjemne, ale da się wytrzymać. — Wapi nie zwracając uwagi na szamotanie się mężczyzny, wpakował mu robaka do prawego ucha. Manager zaczął krzyczeć.
— Alex, zamknij drzwi! — krzyknęłam do niej bojąc się, że ktoś może usłyszeć. Cały czas gapiłam się w przerażone oczy Hwana i przepraszałam bezsłownie nadal celując w jego pierś by nie przyszło mu do głowy, by wstać.
Gdy pierwszy robak zniknął Wapi od razu wsadził drugi, trzymając w pogotowiu trzeci.
— Powiem wam, że udało nam się w ostatniej chwili. Ten już zaczyna wypluwać wspomnienia. No szybciej właź! — Wapi ponaglił palcem drugiego robaka i czym prędzej wepchnął ostatniego.
— A co by się stało, gdyby wypluł wspomnienia za nim wyszedł z mózgu? — spytał Namukoto ciekawskim tonem jakby w ogóle nie zauważał szamoczącego się managera. Całe szczęście już nie krzyczał.
— Pewnie zacząłby posilać się jego mózgiem. — odparł Wapi obchodząc Hwana z drugiej strony. Mężczyzna wyglądał teraz jak przy słabym ataku padaczki. Drżał na całym ciele, a z jednego kącika ciekła ślina.
— Tak ma to wyglądać? — zaniepokoiła się Alex.
— Przypominał ci, że jedzie na żywca. Nie jest ani uśpiony, ani sparaliżowany, a zapewniam cię, że uczucie nie przypomina masażu.
Alex wzdrygnęła się.
— Pierwszy wyłazi! — krzyknął Namukoto, a Wapi czym prędzej nadstawił słoik, do którego wpadł cieniutki jak sznurówka robaczek.
Jeśli teraz oczekiwałam jakieś zmiany to się przeliczyłam. Hwan nadal drżał, a oczy uciekły pod powieki. Zaciśnięta szczęka jasno wskazywała, że zmaga się z potwornym bólem.
Dopiero gdy drugi robak wypadł z lewego ucha, Hwan rozluźnił się, ale oczy otworzył, dopiero gdy trzeci i ostatni robak opuścił jego ciało. Westchnął potężnie i otworzył oczy. Ja opuściłam łuk.
— Livid... — rzekł na wydechu rozdziawiając usta. Pot skapywał mu z nosa, ale zdawał się tego nie zauważać. Chciał wstać, ale nogi nadal mu drżały.
— Może lepiej nie wstawaj, jeszcze jesteś słaby. — powiedziałam nieśmiało jeszcze nie wiedząc, czy pamięta mnie, czy nie. Wyciągnął do mnie rękę, a gdy uścisnęłam ją pociągnął ku sobie, tak że musiałam zwalić się na niego całym ciałem. Tulił mnie do swojej piersi jak ojciec, a ja byłam tak zaskoczona, że nie znalazłam ani słowa, by coś powiedzieć. Czułam zapach potu i perfum, które zmieszały się ze sobą. Koszula przykleiła się do jego ciała, przez co miałam mokre dłonie.
— Pamiętasz mnie? — spytałam odnajdując w końcu słowa, które chciałam wypowiedzieć.
— Oczywiście, że tak. — rzekł nadal mnie nie puszczając. — dziecko drogie, uratowałaś moich chłopaków!
Puścił mnie więc stanęłam na własnych nogach. Hwan pochylił się ku mnie i złapał za dłonie.
— Ile to trwało, dziecino? — spytał ściskając moje dłonie. Jego czułość obudziła we mnie wzruszenie, przez co w oczach stanęły mi łzy.
— Ponad dwa lata.
Mężczyzna przetarł twarz i rozejrzał się.
— Namukoto, a ty pamiętasz?
— Wszystko. Byłem jednym z pierwszych, którzy odzyskali wspomnienia.
— A kto jeszcze pamięta?
— Ja. — mruknęła Alex spod drzwi.
— Alex, moja droga, a twój Teni pamięta?
— Mój Teni? — Alex zmarszczyła brwi więc czym prędzej włączyłam się do rozmowy.
— Nie pamięta wszystkiego. — rzekłam szeptem, by Alex jak najmniej usłyszała — Teniego, uważa za gwałciciela.
— Faktycznie kłopotliwa sprawa. — Hwan zamyślił się, po czym gwałtownie spojrzał na mnie. — O Boże drogi... przecież ty i Yaku.
Spuściłam głowę nie potrafiąc mu przytaknąć.
— Wiedziałem od początku, że ta Cara mi nie pasuje. Popraw mnie, jeśli coś ominąłem, ale Cara to Careula tak?
— Zgadza się, pamięta też wszystko z tego, co wiemy, ale nadal uczepiła się Yaku.
— No cóż... nie na długo. — rzekł Hwan wstając. — Yaku może i jest pewny siebie i się ze mną kłóci, ale nie zmienia to faktu, że rządzę tu ja.
Wyprostował się a ja zachichotałam.
— Tak się cieszę, że mam cię z powrotem! — pisnęłam i przytuliłam go. Hwan nie wahał się ani chwili, objął mnie mocno i pogładził po głowie. Przerwało nam niestety pukanie. Alex mało nie zemdlała ze strachu.
— Hwan, wszystko w porządku?
— Tak Zemi, zaraz przyjdę! — okrzyknął i puścił mnie. — Idźcie już, wymyślę coś i dam znać jak rozwiązać nasz problem. Nie martw się Livid, ja już ich przywrócę do porządku. A ty to kto? — spytał zdziwiony patrząc na Wapiego. — czy powinienem cię znać?
— Mnie każdy zna, prze pana.
— Przestań, Wapi. — cmoknęłam trącając go w ramię. — To nasz nowy członek paczki. Dzięki niemu każdy odzyskuje wspomnienia.
— W takim razie miło mi cię poznać. Mów mi Hwan.
— Wala Amatus Paldin...
— Wapi, po prostu Wapi. — przerwałam mu zdecydowanym tonem. Chłopak prychnął.
— Dobrze, idźcie już, jak coś wymyślę dam znać. Koto idziesz z nimi?
— Tak, obiecałem Maru, że jej wszystko opowiem.
— Faktycznie, Maru! — Hwan przytknął sobie dłoń do ust. — Jak mogłem o niej zapomnieć. Przepraszam cię bardzo Koto, ale czy ty i Maru... — odchrząknął znacząco.
— Na to wygląda. — Namukoto zaśmiał się oblewając rumieńcem.
— Tyle mnie ominęło! — krzyknął znów Hwan — Idźcie już.
Otworzyłam przejście na Aurum i po kolei wpuszczałam przyjaciół, a gdy już sama miałam wejść Hwan zawołał mnie.
— Livid, odzyskasz go! Masz moje słowo.
— Dziękuję. — powiedziałam ze łzami w oczach i zniknęłam z jego gabinetu.
CZYTASZ
*TOM III* UCIELEŚNIONE EMOCJE CETUS UNIVERSUS
FantasyMinęło półtora roku od wydarzeń w części drugiej. Livid została zupełnie sama. Nikt jej nie pamięta. Szuka rozwiązania jak przywrócić przyjaciołom to co im odebrała. Nigdy nie sądziła, że taki akt odwagi prawi, że będzie taka samotna. Okazuje się t...