HunterBlondynka patrzyła na mnie w osłupieniu, zapanowała idealna cisza, ale mimo wszystko miałem wrażenie, że słychać moje zajebiście szybkie bicie serca. Fiołkowe oczy wbite były w moją twarz, błądziły po niej szukając potwierdzenia albo zaprzeczenia moich słów. Szukała czegokolwiek, nic nie znalazła. To co powiedziałem kilkanaście sekund temu, nie było ani trochę planowane czy przemyślane. Wyrwało mi się przez emocje, ale było to szczere. Kocham ją i nie mam zamiaru tego wypierać.
- Urocze przedstawienie, ale niech ta mała zdzira wypierdala. Mamy do pogadania słonko - usłyszałem za plecami najbardziej irytujący głos świata, a nóż aż prosi się o użytek. Zabawne jak w kilka lat mogą zmienić się uczucia, kiedyś dałbym się pokroić żywcem za choćby dziesięć sekund jej uwagi, a teraz dałbym się pokroić za to, żeby nigdy więcej jej nie zobaczyć.
Szybko się odwróciłem, w kilku długich krokach znalazłem się przy blondynce, na jej twarzy zakwitł szeroki i żmijowaty uśmiech, który posłała w jej stronę. Złapałem za rękę tej kreatury i bez skrupułów pociągnąłem w stronę wyjścia. Najpierw nie wiedziała co się dzieje, była w szoku na moje zachowanie, a sekundę później zaczęła zapierać się nogami i próbowała wyrwać swoje ramię. Nic jej to nie dało. Puściłem ją dopiero w momencie, gdy znajdowała się dwa metry za drzwiami mojego mieszkania.
- Pojebało się idioto?! Będę mieć przez ciebie siniaki - wrzeszczała jednocześnie rozmasowując obolałą rękę. Każde jej kolejne słowo doprowadza mnie do szewskiej pasji i natarczywych myśli o morderstwie z zimną krwią.
- I dobrze, miało boleć - odpowiedziałem ze sztucznie słodkim uśmiechem na twarzy - A teraz posłuchaj bardzo uważnie, nie wiem czego chcesz, po co wróciłaś, ale ani trochę mnie to nie obchodzi. W dupie mam to czy jesteś w ciąży czy nie i kto jest ojcem, albo odczepisz się ode mnie i od Lavender, albo posunę się do innych metod - przy ostatniej części zdania ściszyłem głos, aby tylko ona słyszała. Nie dawała tego po sobie poznać, ale ja wiedziałem, że się przestraszyła. Nie byłem tym samym głupim i bogatym dzieciakiem co kilka lat temu, teraz to ja mam władzę i ona o tym wie.
Nie odpowiedziała, rzuciła dziewczynie za mną jeszcze jedno pogardliwe i pełne chłodu spojrzenie, odwróciła się i ruszyła w stronę windy. Odetchnąłem z ulgą, gdy dźwig wydał charakterystyczny odgłos zamykania drzwi. Wziąłem głęboki wdech, a następnie wydech, powoli odwróciłem się w jej stronę i wszedłem do mieszkania. Zatrzasnąłem drzwi, po czym przekręciłem obydwa zamki, tak dla pewności, że żaden nieproszony gość się nie zjawi. Stałem na przeciwko dziewczyny, moje oczy skakały po jej twarzy, od ust do oczu, a później przez brwi rzęsy i nos z powrotem do ust. Widok tej pięknej twarzy, lśniących włosów i zgrabnego ciała momentalnie poprawia mi humor. Każdy jej najmniejszy gest czy spojrzenie jest dla mnie ważne i chyba od zawsze tak było. Już na tym pieprzonym sylwestrze zwróciła moją uwagę, a później z czasem coraz więcej mnie do niej przyciągało.
Nie ważne co się stanie, nie mogę dać jej odejść.
- Zanim coś powiesz, proszę wysłuchaj mnie - podszedłem bliżej, złapałem ją za dłonie - To co powiedziałem wcześniej jest całkowicie prawdziwe, kocham cię i może wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy, albo nie chciałem, ale to już koniec. Chce cię mieć dla siebie, nie chce nawet wyobrażać sobie ciebie z innym facetem, zabiłbym go na miejscu rozumiesz. Liczysz się tylko ty Aniołku.
Zapadła najgłośniejsza cisza, którą kiedykolwiek słyszałem. Serce waliło mi jak pojebane, nie wiem czy kiedykolwiek aż tak się stresowałem. Gdyby nie to, że trzymam ją za dłonie, czuje ciepło jej ciała i widzę te cholernie piękne oczy nie byłbym pewien czy to jawa.

CZYTASZ
Waiting For Hell
Teen FictionDRUGA CZĘŚĆ DYLOGII SOUL Co się stanie, gdy stracimy czujność? Gdy pozwolimy uczuciom powoli i boleśnie wkroczyć w nasze życie? Co się stanie, gdy zaufamy na tyle, aby nie zadawać pytań i nie oczekiwać wyjaśnień? Odpowiedź jest prosta: Nie wiesz do...