Piątek nadszedł dosyć szybko, z czego bardzo się cieszyłem. To dziś miał się odbyć mecz kosza, a później nasze małe spotkanie z chłopakami i moje nocowanie u Yoongiego. Byłem pewien, że mama nie zgodzi się, abym poszedł do starszego, ale jak tylko usłyszała, że mam iść do Mina, zgodziła się bez zawahania. Najwyraźniej Yoongi skradł serce mojej matce i to samo robił również z moim.
Nasza relacja z dnia na dzień była coraz ciekawsza i coraz bardziej uczuciowa. Przyjaźniliśmy się, ale obaj dobrze wiedzieliśmy, że to inny rodzaj przyjaźni niż na przykład mój i chłopaków, czy jego i Hoseoka. Między nami po prostu iskrzyło. Podobało mi się to. Tym bardziej, że nigdy nie byłem zakochany, a teraz z pewnością czułem, że Yoongi jest dla mnie kimś więcej. Podobała mi się również myśl, że Min nikogo przede mną nie miał. Ale nadal nie mogłem uwierzyć, że zwrócił uwagę akurat na mnie. Na dzieciaka, który niczym się nie wyróżniał. Dzięki Yoongiemu czułem się ważny.
Po lekcjach od razu wróciłem do domu, gdzie zjadłem obiad, przebrałem się i spakowałem kilka rzeczy do Yoongiego, po czym tata podwiózł mnie do szkoły na mecz. Nie przepadałem za sportem, ale szczerze mówiąc byłem cholernie podekscytowany możliwością zobaczenia Yoongiego na boisku. Wszedłem na salę, gdzie już był tłum. Nic dziwnego. Byli nasi uczniowie, kibice drugiej drużyny, rodzina i nauczyciele. Najwyraźniej mecz kosza był sporą akcją. Żałuję, że wcześniej się tym nie interesowałem. Spojrzałem na trybuny, chcąc odnaleźć wzrokiem chłopaków, ale nie było mi to dane, gdyż usłyszałem jak ktoś mnie woła.
- Jimin! - odwróciłem się w stronę boiska, zauważając Yoongiego. Miał na sobie luźne, krótkie spodenki i białą koszulkę z nazwą naszej szkoły i numerem 1. Na głowie miał opaskę, która trzymała jego czarne włosy. Boże, jest naprawdę przystojny.
- Jesteś - mruknął, kiedy tylko do mnie podbiegł i od razu się uśmiechnął, przez co mogłem zobaczyć jego różowe dziąsła. Kocham ten uśmiech.- Oczywiście, że jestem, hyung. Jak mogłoby mnie nie być - powiedziałem, uśmiechając się do niego. - Stresujesz się?
- Jak cholera - mruknął, przygryzając wargę i nie odrywając ode mnie wzroku.
- Na pewno wygracie, hyung. A nawet jeśli nie, to nic. Ale i tak będę mocno trzymać za Ciebie kciuki. Obiecuję!
- Dziękuję, Jiminnie. Cieszę się, że tu jesteś. To dla mnie bardzo ważne. Ty jesteś dla mnie bardzo ważny - mówiąc to, złapał mnie za rękę i spojrzał prosto w oczy. Przygryzłem lekko wargę, mając ochotę go pocałować. To co działo się między nami, było po prostu niesamowite. Być może to było za szybko, być może byliśmy za młodzi, ale mieliśmy to gdzieś. Liczyło się tylko to, że mamy siebie. Liczyło się tu i teraz.
- Wierzę w Ciebie, hyung. Na pewno będziesz świetny - szepnąłem, kładąc drugą dłoń na jego policzku i patrząc mu w oczy. Niepewnie przysunąłem się do niego, całując czule jego policzek i zaraz czując jak się rumienię. Zrobiłem to, bo wiedziałem, że ja też mu się podobam. Yoongi był naprawdę cudowną i szczerą osobą. Był tak dobry, że rozpływałem się za każdym razem, kiedy robił coś co skradało mi serce.
- Powinienem iść, a pierwszy raz nie mam ochoty na grę - powiedział, na co się zaśmiałem.
- No jak to? Przecież to uwielbiasz, hyung.
- Teraz wolałbym być z Tobą - powiedział, a ja przewróciłem oczami, popychając go w stronę boiska.
- Idź i wygraj ten mecz. Masz im skopać tyłki, hyung - powiedziałem, mrugając do niego, a kiedy Yoongi pobiegł do drużyny, ja udałem się na trybuny, dopiero po kilku minutach znajdując całą naszą ekipę. Przywitałem się z nimi, siadając obok Hoseoka i od razu przenosząc wzrok na boisko.
- Czemu nie pocałowałeś go w usta, idioto? Było już tak blisko - mruknął Taehyung, który nachylił się w moją stronę z miną srającego kota. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę co powiedział i od razu zrobiłem się cały czerwony. Widzieli to?
- Nie wiem, o czym mówisz - mruknąłem zawstydzony.
- Akurat! - zaśmiał się Hoseok, patrząc na mnie z rozbawieniem. - Wiesz dobrze, że Yoongi mówi mi wszystko. Chłopak stracił dla Ciebie głowę! Gada tylko o tobie. Jeszcze nigdy nie był w nikim zakochany i nigdy nie mówił o tym kto mu się podoba, więc teraz jak cały czas gada, to robi się to dziwne.
- Przestańcie. My się po prostu lubimy.
- Jaaasne - mruknęli zgodnie wszyscy, więc już nic nie powiedziałem, tylko skupiłem się na boisku. Jakiś czas później obie drużyny stanęły przed nami, a Yoongi od razu zaczął się rozglądać. Kiedy nas zauważył, zaczął nam machać, a Hoseok bez ostrzeżenia zaczął się drzeć i dopingować go, przez co prawie dostałem zawału. Wariat.
♡
To było naprawdę ekscytujące. Nie mogłem oderwać wzroku od starszego chłopaka, który co chwilę przejmował piłkę i bezbłędnie trafiał do kosza, zdobywając kolejne punkty dla drużyny. Czemu wcześniej nie chodziłem na takie mecze? Jedyny minus tego wszystkiego był taki, że Hoseok co chwilę darł mi się do ucha. Chyba bardziej nie dało się dopingować Yoongiego. Ostatnie minuty meczu były naprawdę stresujące, gdyż był remis. Ale kiedy tylko Yoongi celnie trafił piłką do kosza, wszyscy poderwaliśmy się z miejsc, głośno wiwatując. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Wygraliśmy! Widząc, że Yoongi zamiast iść po medal i puchar dla szkoły, biegnie w stronę trybun, od razu przepchnąłem się przez dziki tłum, pragnąc tylko wpaść w jego ramiona. I rzeczywiście chwilę później już tuliłem się do jego spoconego ciała, co w ogóle mi nie przeszkadzało. Widziałem jak większość dziewczyn zabija mnie wzrokiem. Ale nie miałem czym się martwić. Yoongi i tak wolał chłopaków. Wolał mnie.
- Chyba należy mi się nagroda - powiedział, z trudem łapiąc oddech.
- Och, zdecydowanie. Prysznic dobrze ci zrobi. A po drodze zgarnij medal i puchar dla szkoły, bo chyba zapomniałeś, że powinieneś to zrobić - mruknąłem rozbawiony, na co Yoongi przewrócił oczami.
- Bardzo śmieszne. Nie o takiej nagrodzie mówię.
- Pogadamy jak już weźmiesz prysznic.
- Widziałeś prysznice w szatni? Nie mają ścian, więc wszyscy kąpią się razem. A w męskiej możesz znaleźć tylko chłopców - mruknął, uśmiechając się pod nosem.
- Hyung! To nie jest zabawne. Nie drocz się tak.
- Jesteś zazdrosny?
- Oczywiście, że jestem. Mam o co - mruknąłem, robiąc smutną minkę. W końcu chłopaki z drużyny byli starsi i nie wyglądali jak napuchnięte kluski. W przeciwieństwie do mnie.
- Jesteś niemożliwy. Ogarnę się szybko i zaraz do was wracam - powiedział, całując mnie w czoło i palcami unosząc moje policzki, żeby zrobić mi uśmiech. Nie musiał się starać, bo po chwili sam się uśmiechnąłem.
- Hyung. Jestem z Ciebie dumny - powiedziałem, kiedy już miał zamiar iść. Starszy spojrzał na mnie z czułością i wdzięcznością w oczach. Wiedziałem, że jest mu ciężko. Rodzice powinni być z nim w takich chwilach. Powinni go wspierać. A oni tylko wymagali od niego, żeby się uczył, dobrze zachowywał, trenował i w końcu przyprowadził dziewczynę do domu. Wymagali, ale nie robili nic więcej. Zostawiali go samego sobie. Yoongi często mi o nich mówił. Cieszyło mnie to, bo nawet Hoseokowi nie żalił się z takich rzeczy. Zdarzało się, że przez rodziców miał naprawdę zły humor i wtedy przychodził do mnie, spędzał czas z moją rodziną, a potem mocno mnie przytulał. Rodzice powinni być na każdym jego meczu, powinni mu mówić, że są z niego dumni, bo Yoongi zasługiwał na wszystko co najlepsze.
I najwyraźniej moje słowa sprawiły, że serduszko Yoongiego zabiło troszkę mocniej, przez co w ciągu sekundy znalazł się przy mnie, kładąc dłonie na moich policzkach i bardzo delikatnie muskając moje wargi. Ten czuły i motyli pocałunek trwał najwyżej pięć sekund, ale był tak cudowny i przepełniony uczuciami, że nie mogłem się złościć. To był odpowiedni moment. Poza tym wiedziałem, że Yoongi wykonał mocny krok do przodu i teraz dopiero wszystko między nami rozkwitnie. Tak właśnie wyglądał mój pierwszy pocałunek, z moją pierwszą miłością...
![](https://img.wattpad.com/cover/289706940-288-k688822.jpg)
CZYTASZ
𝑭𝒊𝒓𝒔𝒕 𝑳𝒐𝒗𝒆
Fanfiction𝑱𝒊𝒎𝒊𝒏 𝒊 𝒀𝒐𝒐𝒏𝒈𝒊 𝒑𝒐𝒛𝒏𝒂𝒍𝒊 𝒔𝒊ę 𝒋𝒆𝒔𝒛𝒄𝒛𝒆 𝒘 𝒔𝒛𝒌𝒐𝒍𝒆, 𝒂 𝒊𝒄𝒉 𝒔𝒆𝒓𝒄𝒂 𝒔𝒛𝒚𝒃𝒌𝒐 𝒛𝒂𝒄𝒛ęł𝒚 𝒘𝒚𝒃𝒊𝒋𝒂ć 𝒕𝒆𝒏 𝒔𝒂𝒎 𝒓𝒚𝒕𝒎. 𝑾𝒚𝒅𝒂𝒘𝒂ł𝒐𝒃𝒚 𝒔𝒊ę, ż𝒆 𝒛𝒐𝒔𝒕𝒂𝒏ą 𝒘 𝒔𝒘𝒐𝒋𝒆𝒋 𝒔𝒛𝒄𝒛ęś𝒍𝒊𝒘𝒆𝒋 𝒃...