Usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu, więc niechętnie spojrzałem na zegarek. 3:15. Świetny czas na powrót do domu, Min Yoongi. Zapaliłem lampę, gdyż do tej pory siedziałem w salonie po ciemku, po czym wstałem z kanapy, wychodząc na korytarz.
- Cholera, nie strasz mnie tak - mruknął Yoongi, łapiąc się za serce.
- Czemu nie śpisz?- Mógłbym zapytać o to samo - odparłem, zakładając ramiona na piersi. Byłem zły, chociaż nie powinienem. Miałem ochotę zdzielić się w twarz za te okropne myśli.
- Bin dzwoniła. Mała się rozchorowała. Musiałem z nimi zostać. To też moja córka, Jimin - powiedział niby spokojnie, ale usłyszałem w jego głosie irytację. To wystarczyło, żebym się odsunął i spuścił głowę. Szczerze mówiąc nie tak to sobie wszystko wyobrażałem.
Dziesięć miesięcy temu wzięliśmy ślub. To była skromna, ale cudowna ceremonia. Byli na niej nasi przyjaciele, moja rodzina i dziadkowie Mina. Jego rodzice się nie pojawili i choć chłopak mówił, że to nic, wiedziałem, że to przeżywa. Miał nadzieję, że się pojawią, ale oni totalnie go olali. Mimo to wzięliśmy ślub, a później bawiliśmy się do białego rana. Kilka dni później wyjechaliśmy na miesiąc miodowy, spędzając razem najlepsze chwile w naszym życiu. Wiedziałem, że Yoongi to ten jedyny i wiedziałem, że kocha mnie całym sercem.
Ale w końcu przyszedł czas narodzin młodej. Eunbin urodziła pięć miesięcy temu i od tego czasu Yoongiego praktycznie przy mnie nie było. Nie taka była umowa. Nabi miała mieszkać też u nas, a w rzeczywistości ciągle była z matką i z moim mężem, który spędzał z nimi każdą wolną chwilę. Nawet nie byłem pewny czy Bin dalej ma tego chłopaka. Wiedziałem jedno. Mój mąż stracił głowę dla swojej córki i nie miałem mu tego za złe. Kochał dzieci, więc to było oczywiste. Poza tym podobała mi się ich relacja i to jak traktował małą. Nie podobało mi się tylko to, że wszystko było ważniejsze ode mnie. Min zaczął olewać nasze przyjacielskie spotkania, zaczął olewać nasze randki i wspólne wieczory. Albo pracował, albo był u Eunbin, albo wisiał na telefonie i z nią rozmawiał. Było mi cholernie przykro. Czy już nie dość się wycierpiałem? Czekałem na niego tyle czasu, a on przespał się z tą dziewczyną i jeszcze chciał wziąć z nią ślub. Dlaczego dalej miałem cierpieć w ten sposób?
Wiedziałem, że tak będzie. Wiedziałem to, kiedy tylko Bin zadzwoniła do niego i powiedziała, że rodzi. Wiedziałem to, kiedy jechaliśmy do szpitala. Wiedziałem, kiedy Yoongi wziął córkę na ręce. Wiedziałem, że straci dla niej głowę i że ja przestanę się liczyć. Yoongi miał teraz drugą miłość, a ja nie mogłem tego znieść.
- Rozumiem - powiedziałem po chwili ciszy, po czym niepewnie na niego spojrzałem. Mój wzrok musiał jednak zdradzić za dużo, gdyż mężczyzna przewrócił oczami, podchodząc do mnie.
- Serio jesteś zazdrosny o dziecko? To moja córka, Jimin. Kocham ją, ale to nie oznacza, że przestałem kochać ciebie. Ona mnie teraz potrzebuje - powiedział z pretensją.
- A ja ciebie nie potrzebuję?
- Nie jesteś już dzieckiem, Jimin. Może wcześniej przewracałeś się co chwilę, ale nauczyłeś się już chodzić. Studiujesz, pracujesz, jesteś dorosły. A ona jest taka malutka. Obie mnie potrzebują - powiedział, a w moich oczach od razu zebrały się łzy. Jak mógł to powiedzieć? Przecież rozumiałem, że chce uczestniczyć w życiu córki. Po prostu ja też go potrzebowałem.
- Jak możesz być taki okropny, Yoongi? Po tym wszystkim co razem przeszliśmy, jak możesz mówić takie rzeczy. Co z tego, że jestem dorosły? Jesteś moim mężem i potrzebuję cię tak samo, jak Twoja córka. Kiedy ostatni raz zapytałeś co u mnie? Kiedy ostatni raz spytałeś o studia czy pracę? Kiedy ostatni raz się kochaliśmy albo robiliśmy coś razem? No kiedy, Yoongi? Nie jestem potworem i nie będę kazał ci wybierać. Po prostu odpuszczę, bo wiem, że córka jest dla Ciebie najważniejsza. Szkoda tylko, że ja już dla ciebie taki nie jestem - powiedziałem, zalewając się łzami i mijając go, żeby pójść po swoje rzeczy. Nie odszedłem jednak daleko, gdyż starszy złapał mnie za rękę.
CZYTASZ
𝑭𝒊𝒓𝒔𝒕 𝑳𝒐𝒗𝒆
Fanfiction𝑱𝒊𝒎𝒊𝒏 𝒊 𝒀𝒐𝒐𝒏𝒈𝒊 𝒑𝒐𝒛𝒏𝒂𝒍𝒊 𝒔𝒊ę 𝒋𝒆𝒔𝒛𝒄𝒛𝒆 𝒘 𝒔𝒛𝒌𝒐𝒍𝒆, 𝒂 𝒊𝒄𝒉 𝒔𝒆𝒓𝒄𝒂 𝒔𝒛𝒚𝒃𝒌𝒐 𝒛𝒂𝒄𝒛ęł𝒚 𝒘𝒚𝒃𝒊𝒋𝒂ć 𝒕𝒆𝒏 𝒔𝒂𝒎 𝒓𝒚𝒕𝒎. 𝑾𝒚𝒅𝒂𝒘𝒂ł𝒐𝒃𝒚 𝒔𝒊ę, ż𝒆 𝒛𝒐𝒔𝒕𝒂𝒏ą 𝒘 𝒔𝒘𝒐𝒋𝒆𝒋 𝒔𝒛𝒄𝒛ęś𝒍𝒊𝒘𝒆𝒋 𝒃...