Dni, miesiące, lata mijały, a moja miłość do Yoongiego była coraz większa. Spędzaliśmy ze sobą praktycznie każdą chwilę, czy to sami, czy w towarzystwie przyjaciół. Razem chodziliśmy do szkoły, razem z niej wracaliśmy. Yoongi stał się stałym bywalcem w moim domu, ale nadal potrafił wpaść do mnie w nocy i porwać mnie na przejażdżkę, która zawsze kończyła się seksem i niezdrowym żarciem. Yoongi był moim oczkiem w głowie. Planowaliśmy razem naszą wspólną przyszłość. Spędzaliśmy razem urodziny, święta, każdą chorobę. Chodziliśmy na imprezy, graliśmy razem w kosza. Chłopak pomagał mi w nauce, choć czasem kiedy leżeliśmy razem na łóżku i uczyliśmy się do sprawdzianu, potrafił zabrać mi książki i zacząć mnie całować jak szalony. Chodziłem na jego mecze, przez cały czas go wspierając. Nie wyobrażałem sobie bez niego życia.
Wszedłem do pokoju, o mało co nie dostając zawału, kiedy zauważyłem czarną postać za oknem. Dopiero po chwili ogarnąłem, że to nie kto inny jak Yoongi. Podszedłem do okna, otwierając je.
- Wystraszyłeś mnie, hyung. Byłem pewien, że już nie przyjdziesz - mruknąłem cicho, spoglądając na twarz chłopaka i marszcząc brwi. Coś było nie tak. Miał mokre policzki i czerwone oczy, a to nie wróżyło niczego dobrego. Od razu wiedziałem, że pokłócił się z rodzicami. Ostatnio nie dogadywali się za dobrze. Było mi cholernie przykro z tego powodu. Nie zasługiwał na to. Nie lubiłem patrzeć na niego, kiedy był w takim stanie, bo serce mi pękało. Był taki smutny i przygnębiony. Wyglądał jak mały chłopczyk. A ten dzień zapowiadał się tak dobrze... Rano poszliśmy razem do szkoły, potem posiedzieliśmy u mnie, a kiedy w końcu chłopak poszedł do siebie, rodzice musieli zepsuć mu humor.
- Przejedziemy się? - spytał tak cicho, że naprawdę zacząłem się bać. Co mogło się stać, że był w takim stanie? Może ktoś w jego rodzinie zmarł?
- Wezmę tylko bluzę - powiedziałem, wracając do pokoju po bluzę i zakładając ją, po czym wyszedłem przez okno prosto na gałąź i zaraz schodząc na dół. Nie zrobiłem tego tak zwinnie jak Yoongi. Nadal byłem ciężką kluchą. Już nie raz Min musiał mnie ratować, bo o mało co nie spadłem z tego drzewa.
Nasza przejażdżka nie trwała długo, ale zdecydowanie nie była z kategorii przyjemnych. Yoongi nawet nie puścił muzyki, więc słychać było tylko warkot silnika. W końcu jednak standardowo zatrzymał się na jednym z parkingów i zgasił samochód. Dopiero wtedy odważyłem się na niego spojrzeć, zauważając, że znowu zalewa się łzami.
- Hyung... - szepnąłem cicho, przechodząc na jego kolana i siadając na nim okrakiem. Zacząłem wycierać mokre policzki chłopaka, czując że sam się zaraz rozpłaczę. - Co się stało, hm? Co rodzice powiedzieli? - spytałem, ale starszy zaczął kręcić głową, odwracając wzrok i nie chcąc mi nic powiedzieć. W ogóle nie potrafił się uspokoić. Miałem wrażenie, że jest wściekły i smutny jednocześnie. Zaciskał palce na moich biodrach, tak samo jak jeszcze chwilę temu na kierownicy. Bolał mnie ten widok. Nie miałem pojęcia co się stało, a Yoongi pierwszy raz w życiu zachowywał się w ten sposób. Pierwszy raz był aż tak przybity i zdołowany.
- Kocham Cię, Jimin. Najmocniej na świecie. Zawsze będę Cię kochać. Nawet jeśli coś nas rozdzieli, to pamiętaj, że nigdy nie przestanę Cię kochać, że zawsze będziesz zajmować szczególne miejsce w moim sercu i że tylko Ty masz do niego klucz - powiedział cicho, przez co przygryzłem nerwowo wargę. To było niespodziewane. Fakt, często mówił, że mnie kocha, ale w tym wyznaniu było coś więcej. Zacząłem się bać.
- Hyung... Co niby miałoby nas rozdzielić? Nie ma takiej siły, która by nas rozdzieliła. Powiedz mi co się stało, proszę. Przecież wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Pomogę Ci.
- Nie bądź na mnie zły, błagam. Jesteś moją pierwszą miłością, Jiminnie. Zawsze będziesz dla mnie najważniejszy.
- Za co miałbym być zły? Hyung, przerażasz mnie. Powiedz mi co się stało.
- Powiem, ale nie dziś. Dziś chcę Cię mieć przy sobie. Kochaj się ze mną - powiedział, patrząc na mnie załzawionymi oczami. A ja nie mogłem się nie zgodzić, widząc go w takim stanie. Wiedziałem, że mi powie. Zawsze wszystko mi mówił.
- Nienawidzę ich. Tak bardzo ich nienawidzę.- Już cichutko - szepnąłem, wycierając policzki chłopaka i całując go czule w usta. Z sekundy na sekundę nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Nasz seks był różny. Czasem przepełniony uczuciami, waniliowy, wolny, a czasem robiliśmy to szybko, niechlujnie i mocno, tak jak teraz. Seks w aucie zawsze taki był. Hyung szybko dobrał się do moich spodni, rozpinając je i zsuwając lekko. To samo zrobił ze swoimi, dzięki czemu poprawiłem się trochę, w końcu wprowadzając w siebie jego członka i stękając cicho przez lekki dyskomfort. Odczekałem chwilę, zaczynając ruszać biodrami i nie odrywając wzroku od Yoongiego, który również na mnie patrzył. Tylko, że z jego oczu nadal leciały łzy, a ja miałem ochotę z niego zejść. Nie mogłem jednak tego zrobić, gdyż hyung mocno zaciskał palce na moich biodrach, zmuszając mnie, żebym odciągnął go od tych wszystkich problemów. I to właśnie zrobiłem. Stosunek był naprawdę intensywny, a my nie powstrzymywaliśmy się przed głośnymi jękami. Szyby w samochodzie zaparowały, dzięki czemu nie było żadnych świadków naszej małej chwili uniesienia.
Ten seks był inny niż zawsze. Poprzednie nasze przejażdżki kończyły się w ten sposób, ale wtedy seks był zabawny. Teraz był smutny. Yoongi całował mnie tak, jakby nigdy już nie mógł tego zrobić. Nie wiedziałem o co chodzi. Owszem, hyung wyjeżdżał na studia, ale nie tak daleko, żebyśmy nie mogli się widzieć. Jego rodzice nadal o nas nie wiedzieli i tak miało zostać, bo gdy ja będę szedł na studia, zamieszkamy razem. Poza tym obaj będziemy już dorośli i nic nam nie zrobią. Więc nie miałem pojęcia, co mogło się stać.
- Yoongi... - jęknąłem głośno, odchylając głowę i szybciej ruszając biodrami.
- Kochasz mnie, Jimin? - spojrzałem na chłopaka, całując go w policzek.
- Hyung, zawsze będę Cię kochać. Bez względu na to co się z nami stanie. Nie jestem głupi i naiwny. W życiu dzieją się różne rzeczy, ale to nie oznacza, że tak po prostu przestanę Cię kochać. Jesteś całym moim światem, hyung - szepnąłem, ponownie łącząc nasze wargi. Kilka minut później obaj doszliśmy, dysząc głośno i nadal się całując. Yoongi nie uśmiechnął się do mnie ani razu, mimo że przez cały dzień uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Jesteś głodny?
- Bardzo, hyung.
♡
Siedzieliśmy na tyłach samochodu Yoongiego, obżerając się frytkami z McDonalda i burgerami. Chłopak w końcu puścił jakąś muzykę, ale nadal siedział cicho. Był pogrążony w myślach i to do tego stopnia, że coraz bardziej się bałem. Miałem po prostu dziwne wrażenie. Nie wiedziałem też co mam zrobić, żeby jakoś poprawić mu humor. Kiedy tylko zjedliśmy, usiedliśmy na swoich miejscach i wróciliśmy do mnie, standardowo wchodząc przez okno. Chłopak poprosił mnie o zostanie tutaj na noc, a ja nawet nie wiedziałem czemu pyta. Przebraliśmy się szybko, ogarniając do snu i wchodząc do łóżka. Starszy od razu się we mnie wtulił jak dziecko.
- Przepraszam - szepnął cicho.
- Za co znowu?
- Za dziś. I za wszystko inne. Nie zasługuję na Ciebie.
- Zasługujesz, hyung. Nie wiem co się takiego stało, ale musisz wiedzieć, że zawsze będę Cię kochał. Zawsze będę Cię wspierał. Będę przy tobie w najgorszych i najlepszych momentach. Obiecuję, kochanie - szepnąłem, przeczesując palcami jego włosy. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że powoli tracę moją pierwszą miłość...
![](https://img.wattpad.com/cover/289706940-288-k688822.jpg)
CZYTASZ
𝑭𝒊𝒓𝒔𝒕 𝑳𝒐𝒗𝒆
Fanfiction𝑱𝒊𝒎𝒊𝒏 𝒊 𝒀𝒐𝒐𝒏𝒈𝒊 𝒑𝒐𝒛𝒏𝒂𝒍𝒊 𝒔𝒊ę 𝒋𝒆𝒔𝒛𝒄𝒛𝒆 𝒘 𝒔𝒛𝒌𝒐𝒍𝒆, 𝒂 𝒊𝒄𝒉 𝒔𝒆𝒓𝒄𝒂 𝒔𝒛𝒚𝒃𝒌𝒐 𝒛𝒂𝒄𝒛ęł𝒚 𝒘𝒚𝒃𝒊𝒋𝒂ć 𝒕𝒆𝒏 𝒔𝒂𝒎 𝒓𝒚𝒕𝒎. 𝑾𝒚𝒅𝒂𝒘𝒂ł𝒐𝒃𝒚 𝒔𝒊ę, ż𝒆 𝒛𝒐𝒔𝒕𝒂𝒏ą 𝒘 𝒔𝒘𝒐𝒋𝒆𝒋 𝒔𝒛𝒄𝒛ęś𝒍𝒊𝒘𝒆𝒋 𝒃...