Ciężko było się skupić na jakichkolwiek zajęciach, zwłaszcza kiedy przed oczami miał sytuację z Seoho, w której zapraszał go na randkę. Zamiast myśleć o swoim przedmiocie, rozważał czy naprawdę będzie musiał iść dzisiaj po zajęciach na spacer i kupić chłopakowi wino, czy też tak naprawdę mógł bez problemu wrócić do akademika oraz skupić się porządnie na nauce. Potem jeszcze martwił się, czy Seoho przemyślał kwestię Geonhaka, czy aby na pewno udawanie związku od teraz było dobrym pomysłem czy też nie byłoby lepiej, gdyby ogłosili to po tygodniu. Mimo woli Lee całował się wczoraj z blondynem i kiedy nagle kolejnego dnia Seoho miał już innego chłopaka, nie wydawało mu się, aby wpłynęło to na jego opinię pozytywnie. Dziwił się, że nadal niektórzy studenci spoglądali tylko na jego przyjaciela i to jeszcze z zazdrością, kiedy prowadzili się we dwójkę po korytarzach i każdym możliwym miejscu. Co takiego w sobie miał Seoho, że prawie każdy nie wiedział, jakim idiotą był jego przyjaciel?
Pierwsze dwa wykłady definitywnie przeleciały mu tak szybko, nie mając pojęcia nawet czemu. Spojrzał na swój zeszyt i zrozumiał, że w przeciągu dwóch godzin nie zanotował nic ani na kartce, ani w głowie, ponieważ cały czas walczył ze swoimi myślami. Zrozumiał, że Seoho tego nie przemyślał i on będzie musiał nadrabiać swoim umysłem. Szukał pomysłów, jak to wszystko pogodzić i jak kombinować, ale kiedy wykładowca im podziękował za zajęcia, zrozumiał, że musiał chwycić za swoje rzeczy oraz w pośpiechu wybiegł na korytarz, nie wiedząc nawet, gdzie teraz iść. Co prawda miał dwie godziny okienka, więc nerwowo stanął pod ścianą oraz napisał do swojego przyjaciela, jak wyglądała sytuacja. Seoho nie pocieszył go faktem, że kończył już po dwóch wykładach swoje zajęcia, więc tylko Youngjo musiał jeszcze później doczłapać się samemu na jedne ćwiczenia, kiedy to Lee będzie czekał na ich pseudo pierwszą randkę, nie wiedząc nawet czy ona się odbędzie, czy też nie. Chłopak kazał mu wyjść przed budynek i tam na niego poczekać, ponieważ Seoho miał coś jeszcze po drodze do załatwienia w dziekanacie, także Youngjo ruszył do wyjścia, starając się uspokoić i nie panikować wcale. Przez to wszystko zrozumiał, że nie mógł spokojnie gdziekolwiek pójść, ponieważ jego jedyny przyjaciel stał się teraz jego udawanym chłopakiem oraz brakowało mu jakiegokolwiek przyjaciela. Nie miał przy kim zachowywać się teraz naturalnie, nie myślał o Keonhee, ponieważ blondyn mimo woli podczas zajęć a często też po nich nie widział się z Kimem. Kojarzyli się przez zajęcia artystyczne, rozmawiali ze sobą czasem, ale Youngjo nie wiedział, czy mógł go nazwać przyjacielem a raczej czy w ogóle chciał go tak nazywać. Nie przejmował się tym, że potrzebował ludzi wokół siebie, tym bardziej teraz, kiedy jego jedyny współlokator i przyjaciel stał się jego chłopakiem oraz nie mógł wyrażać swoich uczuć w taki sposób, jaki zwyczajnie chciał.
— Kolejki były tragiczne... — mruknął zadyszany chłopak, dobiegając do Youngjo, siedzącego na ławce, który spodziewał się, iż załatwianie spraw w dziekanacie nie pójdzie jak z płatka — W sumie przepuścili mnie, ale i tak mam przyjść tam dopiero jutro... Masakra, nic nie załatwiłem — mruknął — To co teraz robimy? Masz potem zajęcia, co nie?
— Tak — przytaknął Kim, rozmyślając, gdzie by mogli rzeczywiście pójść, zwłaszcza że spodziewał się, iż Seoho nie zamierzał wracać do akademika oraz siedzieć tam do końca dnia — Pójdziemy na godzinę do biblioteki? Chcę się pouczyć i zrobić jakiekolwiek notatki — westchnął ciężko, zdając sobie sprawę, że jego dobra passa pilnego studenta przez to wszystko została przerwana — Potem możemy iść do stołówki na obiad, zanim mi się zaczną zajęcia...
— Nie mam wyboru? — zapytał się, lecz widząc jak Youngjo był w stanie mu przywalić, chociaż zatrzymał się, zdając sobie sprawę z tego, że znajdowali się w miejscu publicznym — Żartuję, przecież to jest nasz związek a nie mój... — Seoho wybuchnął śmiechem oraz objął go ramieniem — Idziemy się uczyć a potem coś zjemy.
CZYTASZ
Cosmos || KeonJo
FanfictionJedni kochają kwiaty, drudzy nie. Kolejni je wręczają, inni je dostają. Gorzej, kiedy zaczynają powoli wyrastać w organizmie, a jeszcze bardziej, kiedy dzieje się to coraz szybciej i wybór może mieć większe konsekwencje, niżby się to zdawało.