13||

14 2 10
                                    

— Może ci powinienem o tym opowiedzieć? — Geonhak zapytał sam siebie, wiedząc że teoretycznie Youngjo nie miałby nic przeciwko, nawet jeśli również znał tamtą historię — W sumie to i tak słyszałem o tym tyle, co ogólniki, ponoć ten chłopak był ze starszej klasy? Rodzice zrobili o to awanturę, ale jednocześnie prosili nauczycieli o anonimowość, zanim wysłali go na operację i wypisali ze szkoły? — mówił po krótce, przypominając sobie jakiekolwiek szczegóły — No ale każdy o tym mówił, było wiele plotek, chociaż nie wiadomo przez kogo to wszystko było i co najwyżej, że ten chłopak miał na imię Gunmin bodajże? Nie znałem go, ale jak teraz myślę, że to musiało być naprawdę przerażające...

Nie zdawał sobie sprawy z niczego. Youngjo nawet nie wyobrażał sobie, iż być może przez te wszystkie lata dla Geonhaka hanahaki było miejską legendą, dopóki nie zobaczył kwiatów na własne oczy. W teorii miał szczęście, że to nie on męczył się z kwiecistym kaszlem, aczkolwiek nie zmieniało to sytuacji. Kim chciał zadać jedno pytanie blondynowi, ale powstrzymał się, starając się zrozumieć Kima.

Mógł być młody i głupi, aczkolwiek widząc znów przed oczami siedemnastoletniego Seoho, serce łamało mu się ponownie na drobne kawałki, kiedy dla Geonhaka wtedy była to co najwyżej głośna sytuacja, którą najzwyczajniej w świecie zignorował. Nie był niczego świadom i dopiero teraz przeszedł go lekki dreszcz, który nie należał do ostatnich tego dnia.

— Nikt nie chciał powiedzieć szczegółów... Codziennie słyszeliśmy, że nie powinniśmy myśleć o miłości w tak młodym wieku, nauczyciele zaczęli panikować, bo rodzice tego chłopaka byli wściekli i obwiniali szkołę, ale po jakiejś chwili to ucichło? Ten chłopak musiał być nieźle przerażony, ale nie wnikam, jakie piekło miała druga osoba, jeśli wiedziała o wszystkim...

Problem w tym tkwił że nie wiedziała, jednocześnie trapiąc teraz swoje sumienie, co było interesujące dla Youngjo. Chłopak wsłuchiwał się w nerwowe i marne szczegóły, starając się samemu uspokoić, ponieważ w przypadku Seoho już dawno było po wszystkim. Na dobrą sprawę wszystko było winą rodziców Lee, aniżeli któregoś z chłopaków, jednak jasną rzeczą był fakt, iż gdyby Seoho się nie zakochał a Geonhak jakimś cudem go zauważył w liceum, wszystko potoczyłoby się inaczej. 

Jedynym pocieszeniem było to, że nie spełnił się najgorszy możliwy scenariusz i Seoho na swój sposób jeszcze chodził po tym świecie oraz nie zapowiadało się, aby kwiaty wykiełkowały w jego płucach na nowo.

— Teraz nagle to wszystko inaczej wygląda, hm? — powiedział w wolnej chwili, kiedy Geonhak przestał się produkować — Wystarczy zobaczyć coś na oczy i nagle...

— Weź, chyba nigdy w życiu nie chciałbym nikomu sprawić takiej przykrości albo być świadkiem...

Teraz albo nigdy. Powiedzieć bądź też dalej milczeć. Wybór należał tylko do Youngjo, który pomimo słabości i problemów, nadal mógł rozdawać karty oraz po części być mistrzem gry. Może były to pozory, nieznaczne ruchy, lecz to od niego zależało czy Geonhak kiedykolwiek pozna prawdę i czy Seoho będzie go miał ochotę zamordować.

Co prawda serce podpowiadało mu jedno, lecz umysł drugie. Zastanawiał się kilka sekund, rozważając na szybko plusy i minusy każdej opcji, dopóki nie wziął głębokiego wdechu oraz wydechu, który nabrał nieco dramatycznej formy. Drugi Kim zmarszczył lekko brwi, spojrzał na niego jak na idiotę, więc wtedy Youngjo zaczął, przepraszając w myślach Seoho, lecz tym razem Lee znalazł się na przegranej pozycji.

Nie wiedział, ile jeszcze przeżyje i czy zostało mu wiele czasu, także wypadało powiedzieć coś, z czym teoretycznie mógłby pójść do grobu oraz zakopać sprawę białych lilii, nie uświadamiając kogoś, kto po prostu był wtedy ślepy. Czasu nie mogli cofnąć, lecz teoretycznie mogli nadal zmieniać przyszłość bez względu na to, w jaki sposób to się stanie.

Cosmos || KeonJoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz