Półtorej godziny zajęć Youngjo przeleciało szybciej, niż mu się zdawało. Tak, jak wykłady mu się okropnie dłużyły, teraz zajęcia skończyły się, zanim Kim się zorientował. Znowu musiał w szoku i pośpiechu zabrać swoje rzeczy oraz wyjść z uczelni, ciesząc się na myśl, że w końcu będzie mógł odpocząć. Szedł tak szybko, że tak dawno nie udało mu się wrócić do akademika w przeciągu kilkunastu minut. W sumie to nie spieszyło mu się nigdzie, chociaż wewnętrzny niepokój podpowiadał mu, że raczej powinien był tak zrobić. Zręcznie dostał się do swojego pokoju, gdzie jak zawsze na swoim łóżku leżał już Seoho, jeśli nie był z nikim umówiony ani nigdzie indziej nie zamierzał wychodzić.
Oczywiście ponoć była przed nimi ich pierwsza oficjalna randka, którą na swój sposób się afiszowali, aczkolwiek Youngjo dalej żywił nadzieję, iż Lee oszczędzi mu dalszych wrażeń, zwłaszcza kiedy już zadeklarowali się na jutrzejszą imprezę, której Kim ani trochę sobie nie wyobrażał. Chłopak zostawił swoje rzeczy przy biurku i sam usiadł na swoim materacu, spoglądając w stronę czarnowłosego, który robił coś na tablecie oraz nie miał pojęcia, co dokładnie.
— Seoho, czy my musimy iś-
— Sam powiedziałeś, że idziemy na imprezę, zresztą sam wiesz jakby się to skończyło, gdybyśmy z tego zrezygnowali... — mruknął, wstając oraz siadając obok swojego przyjaciela — Mam cię pocieszyć? Imprezy nie są aż takie straszne, jeśli nie będziesz stać w kącie i uciekać przed wszystkimi, zresztą idziesz tam ze mną...
— Chodziło mi o dzisiejszą randkę, przecież wiem, że nie odwołamy imprezy. — Youngjo wywrócił oczami, gdy Seoho uśmiechnął się szeroko.
— Nie chcesz iść ze mną na randkę? Złamałeś mi serce.
— Seoho, ja cię błagam, jutro wystarczająco będziemy się przed nimi wszystkimi kompromitować... Dajmy sobie dzisiaj spokój, sam widziałeś, jakie mamy szczęście i spotkaliśmy ich obydwóch w tym samym momencie... — mówił w panice, nie rozumiejąc zachowania Lee i jednocześnie będąc zazdrosnym, iż jakimś cudem potrafił jeszcze żartować w takiej sytuacji.
— Ale mi to kompromitacja, bo co? Wypijemy, pocałujemy się przypadkiem i będziemy denerwować zazdrosnych idiotów? Youngjo, naprawdę nie musisz się martwić o swoją reputację, to mnie prędzej zmieszają z błotem, przypominam ci, że to na mnie leci Geonhak a nie na ciebie...
Mogli się kłócić tak dalej, argumentować swoje wypowiedzi, lecz Youngjo widział, że na każde jego słowo, Seoho miał trzy kolejne do wtrącenia, nie widząc większych problemów oprócz blondyna, który uprzykrzał mu życie. Youngjo zamilknął oraz skupił się na fakcie, że ich wymówka dotycząca związku była naprawdę idiotyczna i powinni przemyśleć wszystko, zanim zaczną sprzedawać innym kolejne bzdury, na które było szkoda słów.
Chłopak dostrzegł, że Kim się poddał i jednocześnie martwił się o wszystko aż zanadto. Nie chciał aż tak go męczyć, dobijać, widząc jak już po niecałym dniu udawania psychika Youngjo była na skraju wytrzymania. Objął go lekko ramieniem i powiedział mu, że nie musi się już dzisiaj z niczym męczyć, jeśli aż tak bardzo się czuł źle. Dalej nic nie powiedział, żeby przypadkiem za chwilę nie usłyszeć głupiego komentarza czy innej propozycji, na którą by się nawet nie zamierzał godzić. Mógł odetchnąć z ulgą do jutra, usiąść przy podręcznikach, zrobić notatki czy po prostu wziąć kilka głębokich wdechów i uspokoić myśli. Chociaż nie trwało to długo, ponieważ kiedy tylko chciał się podnieść oraz siąść przy biurku, Seoho pociągnął go za nadgarstek, spodziewając się, co zaraz mu powie.
— Chyba cię coś opętało — stwierdził, wskazując palcem na mebel — Znowu idziesz się uczyć? Myślałem, że się położysz i odpoczniesz przed jutrem, a nie będziesz się zadręczać nauką... Nie musimy iść dzisiaj nigdzie, ale zaraz chyba zmienię zdanie...
![](https://img.wattpad.com/cover/284498144-288-k105507.jpg)
CZYTASZ
Cosmos || KeonJo
FanfictionJedni kochają kwiaty, drudzy nie. Kolejni je wręczają, inni je dostają. Gorzej, kiedy zaczynają powoli wyrastać w organizmie, a jeszcze bardziej, kiedy dzieje się to coraz szybciej i wybór może mieć większe konsekwencje, niżby się to zdawało.