Rozdział 21. Obłąkany?

317 37 92
                                    

- Rany, jaki 'uroczy' sen, szkoda że już nigdy nie będzie prawdziwy. - Spojrzałem w jego turkusowe oczy prześwitujące spod białych włosów z resztkami czarnej farby, które od razu powodowały u mnie odrazę. Głównie od ostatnich kilkunastu dni, chociaż w sumie nie jestem pewien. - Prawda? Mausu Izuku, Null. - Szyderczo się uśmiechnął.

- Czego chcesz, Tōya?

- Nie nazywaj mnie tak.

- I tak już każdy wie kim jesteś, więc co za różnica?!

- Nie podnoś na mnie głosu dzieciaku.

- O nie, co ja zrobię gdy pan zapałka się na mnie wkurwi?! - Krzyknąłem. Spojrzałem po chwili na niego poważniej. - I tak wiem, że mnie nie zabicie. Nawet gdyby miało to być moje samobójstwo mój 'ojciec' zabiłby was wszystkich, nawet waszego głupiego szefa.

- Tch. - Rzucił do mnie pudełkiem z Sushi. Czemu sushi a nie jakiś chleb czy miska ryżu? Nie wiem. - Żryj to lepiej, a nie się wymądrzasz.

- Widać nie szkoda wam tej kasy, skąd ją macie?

- Interesy, jak zdecydujesz się łaskawie dołączyć i nie być wrzodem na tyłku, to pewnie Creep ci wszystko wyjaśni.

- Szkoda, czyli nigdy się nie dowiem. No chyba że zdejmiecie mi tą jebaną obroże z szyi co mi dar blokuje i będę mógł se sam sprawdzić. - Wskazałem na jakąś metalową obroże z czerwonym-światełkiem. Podobno gdybym próbował ją sobię zdjąć to by mnie zabiła robiąc coś z moją szyją (pozdro dla tych co czytali 'zamek ptasiej klatki' :)). Ręce miałem rozwiązane, z wyjątkiem pobudki w tym miejscu bardzo dawno temu, serio dni się dłużą gdy nie mam co robić. No i jedną nogę też mam przyczepioną łańcuchem do ziemi, przez co do pewnego momentu mogłem łazić po swojej 'celi'. Łóżkiem był dla mnie jakiś tam koc i worek z piachem używany przeze mnie jako poduszkę, a toaletą daleki koniec celi, taki ładny kącik, nawet dziurę miało.

Wyszedł. Po prostu kurwa wyszedł.

- To było chamskie Tōya. - Wyjąłem spod koszuli pióro. Od razu kiedy uciekłem i moja tożsamość jako Null'a wyszła na jaw, spowodowałem żeby Keigo tak jakby się z nim... Rozłączył. Nie mógł mnie znaleźć, a co więcej czuć tego pióra. - ....przepraszam.... - Wyszeptałem do siebie trzymając je w dłoni. Kilka łez poleciało, ale to wszystko. Na dekolcie mojej koszulki wisiały zbite okulary. Miałem parę zadrapań i zaschniętą krew na głowie gdy mnie ogłoszono niedługo po tym jak oddałem ukochanemu pierścionek.

Jestem cały czas zmęczony, walczę ze sobą większość czasu aby nie zasnąć, bo kto wie co oni będą chcieli ze mną zrobić.. Spojrzałem na opakowanie posiłku z podejrzeniami. Chyba nigdy nie zliczę opcji jakie są żeby coś wcisnąć do Sushi. Chociaż gdybym się jeszcze trochę po nudził i dostał kartkę oraz coś do pisania.....

Nagle ktoś otworzył metalowe drzwi, które jako jedyne dawały światło, tylko tam była krata, a za nią jakieś lampy. Od wróciłem od niego wzrok. - Czego chcesz doktorku?

- Chce wiedzieć czemu nie jesz, musisz mieć siły.

- Tch. Nie jestem po prostu głupi.

- Dyskutowałbym. Cóż, minęły cztery lata, ale może chcesz to? - Pokazał z chytrym uśmieszkiem, pod wąsami prawie nie widocznym, strzykawkę.

- Nie ma takiej opcji, wychodziłem z tego gówna przez ponad dwa lata.

- Na nic, wciąż jesteś uzależniony. Twoje źrenice zwiększają się gdy patrzysz na to, twoje serce szybciej bije.

- Zamknij się. - Złapałem się za głowę.

- Nie udawaj. Dobrze wiem że tego chcesz.

- Nie! Zostaw mnie! - Odepchnąłem go i wstałem, niestety nie miałem gdzie za daleko iść.

Legenda UA [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz