- Cóż za osobistość nas odwiedziła? No to teraz się zabawimy - głos Bellatriks promieniował ekscytacją. - Potter bądź grzeczny, oddaj mi różdżkę Draco.Harry przywarł plecami do Lux. Okręcali się powoli wokół własnej osi na ugiętych kolanach z różdzkami sztywno wyciągniętymi przed siebie, dokładnie obserwując każdy najmniejszy ruch. Byli gotowi odeprzeć atak w każdej chwili.
- Negocjujmy - wypalił nagle Harry w akcie czystej desperacji.
- Co ty robisz? - warknęła Lux.
Wysoki śmierciożerca parsknął śmiechem.
- Z Czarnym Panem się nie negocjuje.
Harry go zignorował. Zwrócił się do Bellatrix, która z kolei przyglądała mu się z zaciekawieniem.
- Co się stanie, jeśli zgodzę się przyjąć znak?
- Po moim trupie, kurwa - syknęła Lux tak cicho, że tylko Harry ją usłyszał.
Syknęła ponownie, gdy kopnął ją w łydkę. Zrozumiała.
Bellatrix okręciła na palcu kosmyk włosów, zastanawiając się.
- Nikt ci tu nie ufa, więc złożysz Czarnemu Panu przysięgę wieczystą. Wyrzekniesz się swoich plugawych, szlamowatych kumpli i zaczniesz brać czynny udział w czyszczeniu społeczeństwa, aż zostanie w nim sama czysta krew.
Harry przełknął ślinę.
- A potem co? Mam uwierzyć, że Voldemort zostawi mnie w spokoju?
Któryś ze śmierciożerców wrzasnął i machnął różdżką w kierunku Harry'ego.
- Nie wymawiaj imienia Czarnego pana!
- Protego - Lux wyczarowała tarczę przed Harrym i wykorzystała sekundę, by schylić się po pelerynę niewidkę.
Śmierciożercy wyciągnęli różdżki, a ona narzuciła pelerynę na głowę Harry'ego.
- Co ty rob...Protego! - zaczął Harry, ale magiczne pociski już leciały w ich stronę.
- Uciekaj - warknęła Lux, odbijając zaklęcia. - Ja ich zatrzymam.
Nie posłuchał jej. Wycofał się w inne miejsce, ale nadal walczył. Raz po raz widziała czubek różdżki wyłaniający się spod peleryny. Jego zaklęcia nie były jednak aż tak skuteczne. Różdżka Bellatrix nie słuchała go tak jak powinna.
Lux zatrzymała wzrok trochę za długo na Harrym i została ugodzona drętwotą. Ból w klatce piersiowej był okropny, ale szybko zebrała się z powrotem na nogi.
Harry był bardzo zmęczony. Zdążyli już się na nim poznęcać, a jak na kogoś potraktowanego klątwą cruciatus i tak nieźle się trzymał. Lux chciała wrzasnąć, by uciekał, ale nie chciała sprowadzać na niego jeszcze więcej uwagi. Większość różdżek była skierowana na nią. Sama powoli traciła siły. Gdy odwracała się, by odeprzeć zaklęcie z jednej strony, następne już gnało z drugiej, więc w końcu jedyne co mogła zrobić, to stworzyć zaklęcie tarczy, które nijak pomagało na polu walki. Opadała z sił. Przez to wszystko nie zauważyła, w którym momencie Bellatrix opuściła pomieszczenie.
Ogromna kula niebieskiego światła zmaterializowała się na środku sali. Walka w momencie ustała. Wszyscy wyciągnęli różdżki w jej stronę. Lux upadła na kolana, desperacko usiłując złapać oddech.
- Co to jest? - spytał ktoś w masce.
Nikt nie wysilił się na odpowiedź. Od razu ich zobaczyli.
CZYTASZ
Nikt cię nie zapraszał
FanfictionPo pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną decyzję o zatrudnieniu jej na stanowisku nauczyciela obrony przed czarną magią. Niewiele osób zna p...