Rozdział 1

2.8K 129 326
                                    

W pokoju oświetlonym przez czerwone neony, można było usłyszeć jedynie sztuczne jęki i blady dźwięk uderzanej skóry o skórę. Dym unosił się między złączonymi ciałami a włosy bezimiennej dla niego brunetki wykonywały wahadłowe ruchy, kiedy poruszała się na jego penisie.

Odgiął swoją głowę w tył, ponownie zaciągając się skrętem, który żarzył się między jego bladymi, przyodzianymi w sygnety palcami. Leniwy uśmiech ozdabiał jego zmęczoną twarz a poplątane loki opadały na jego czoło.

Nie zwrócił nawet uwagi na finalny jęk dziewczyny na swoich kolanach, która szczytując zaczęła kierować jego głowę w swoje piersi. Nie opierał się pozwalając by koniuszek języka powoli zaczął wodzić po twardych sutkach brunetki. Mimo większej niechęci odłożył skręta na oparcie kanapy, na której to wszystko się działo i złapał za ozdobioną tatuażami talię dziewczyny. Płynnym ruchem zepchnął ją ze swoich bioder. Zaśmiała się na to i zaczęła czołgać w jego stronę. Jej dłonie zakończone długimi paznokciami ponownie znalazły się na jego torsie. Znów odciągnął ją od siebie i owinął własną dłoń wokół swojego penisa.

- Kiedy otworze oczy ma cię tutaj nie być. Byłaś tak chujowa, że nawet nie doszedłem.

Dziewczyna spojrzała na niego, oblizując swoje wargi. Naga podeszła do niego i zebrała garść jego włosów. Odrzuciła jego głowę w tył krzyżując swój wzrok z tym bruneta i zachłannie wpiła się w jego wargi.

- Zawsze to powtarzasz, a potem dzwonisz do mnie i prosisz żebym przyjechała.

- Nawet nie wiem jak masz na imię kurwa. - Złapał ją szybko za gardło i odepchnął od siebie. - Masz spierdalać, albo nie żyjesz.

W jego dłoni znalazła się broń, którą zaraz odbezpieczył. Od niechcenia wycelował prosto w jej brzuch i uśmiechnął się perfidnie. Ponownie wrócił do ruchów na swoim penisie, czekając z upragnieniem na jakikolwiek ruch brunetki. Ta jednak jedynie stała przed nim nie robiąc nic. Tylko tyle wystarczyło w jego oczach by kilkukrotnie pociągnąć za spust i pozwolić kulą przyozdobić leżące już teraz na ziemi ciało. Brunet zaśmiał się jedynie przyspieszając ruchy nadgarstkiem i ponownie zaciągając się skrętem.

Leniwie doszedł na swój brzuch wycierając swój tors jakaś starą szmatą którą znalazł na podłodze. Zaczynał zastanawiać się czemu nikt jeszcze do nich nie przyszedł, jednak w tamtej chwili drzwi od pokoju otworzyły się i wpadł przez nie czerwony na twarzy mulat.

- Coś ty kurwa zrobił Styles?

- Zbiłem ją. Była chujowa i nie słuchała. Wiesz, że nie lubię niesubordynacji.

- Jeśli Liam się dowie, że zajebałeś Malakay to...

- Liam? - Brunet zaśmiał się zaciągając bokserki na siebie. - On nic mi nie zrobi. To ja opłacam szkołę dla jego córki i to ja jestem jej ulubionym wujkiem. Nie pozbędzie się mnie bo on nie jest w stanie zranić Matyldy. - Nasunął na siebie czarne spodnie i podszedł do ciała na podłodze. Złapał jej twarz i spojrzał w pozbawione życia oczy. - Malakay, doskonale pamiętałem twoje imię, jednak byłaś zwykłą naciągaczką. A ja tego nad wyraz nie lubię.

Zakończył swój monolog do denatki i wrócił na swoje stare miejsce. Chwycił fioletową koszulę i z lekkością zarzucił ją na swoje ramiona.

- Posprzątajcie to. - Rzucił jedynie i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Zapamięta Malakay jako naprawdę łasą na kasę i chuja.

Szedł powoli korytarzem trzymając między wargami świeżo odpalonego papierosa. W jego dłoniach znajdowała się zapalniczka, która bawił się przypalając przy tym sobie koniuszki palców.

Dark | Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz