Rozdział 2

71 6 0
                                    

Delikatny dźwięk pianina głośno rozbrzmiewał po całej, ogromnej sali. Dłonie młodego pianisty zgrabnie sunęły po klawiszach, wydając z siebie najpiękniejszy dźwięk jaki tylko można było usłyszeć w całym teatrze.

Próba trwała w najlepsze, cała orkiestra idealnie się zgrała w brzmieniach instrumentów, wszystko było idealnie.

Koncert miał się odbyć za niespełna dwa tygodnie, pracę nad koncertem były realizowane dwa miesiące wcześniej. Jimin od dawna tak się nie skupił na graniu, jak dzisiaj. Ten koncert był szczególnie ważny dla Yerin, albowiem na występ zespołu miał przyjść znany producent muzyczny. Artystka nie kryła nadziei na to, iż producent weźmie ich pod swoje skrzydła i pozwoli im polecieć ku niebiosom.

Po długich próbach, nadeszła długa przerwa. Jimin przeczesał swoją drobną dłonią po jasnych blond włosach, a gdy poczuł na swoich plecach ciepłe dłonie, od razu poczuł, jak jego mięśnie się rozluźniają.

- Ale jesteś spięty, Jiminie. - Podsumowała Yerin, masując obolałe barki męża. - Może dzisiaj weźmiemy długą i relaksującą kąpiel?

Wyszeptała do ucha mężczyzny, a jej głos rozchodził się echem w głowie pianisty. Sama jej obecność powodowała u Parka uśmiech i szczęście, czuł, że może z nią dosięgać chmur, nawet jeśli te unosiły się wysoko nad ziemią.

- To bardzo dobry pomysł. - Wymruczał z przyjemności Jimin, łapiąc ją za dłonie, aby po chwili złączyć ich usta w gorącym i pełnym uczuć pocałunku. Chłopak wplótł dłonie w miękkie włosy kobiety, powodując jej delikatny uśmiech podczas przyjemnej pieszczoty.

Po krótkiej chwili, Yerin się odsunęła od męża.

- Idę po wodę, zaraz wrócę. - Pocałowała go na odchodne w czoło i poszła za kulisy sceny.

Jimin mimowolnie się uśmiechnął i wstał ze stołka, przeciągając się.

- No no! - Zaśmiał się dźwięcznie Taehyung, opierając się o pianino.

- O co Ci chodzi? - Zaśmiał się pianista, spoglądając na skrzypka.

- Nic, ale nie miziajcie się w miejscu publicznym. - Zaśmiał się artysta, przeczesując ciemne włosy. - Widać, że dobrze wam się układa.

- No oczywiście, że tak! - Machnął ręką pianista, zamykając oczy. - Ona jest cudowna! Nie wierzę, że jesteśmy świeżo po ślubie!

- Weź, bo się zazdrosny zrobię, oczywiście... O Ciebie. - Wzruszył ramionami przyjaciel.

- Daj spokój. - Zaśmiał się cicho Jimin, masując sobie jedną ręką obolały bark. - Jeśli masz ochotę, to możemy iść się napić z Namjoonem i Jungkookiem. - Wzruszył ramionami blondyn.

- Zapytam się go i dam Ci znać czy sam się wyrobię. - Chłopak poczochrał pianistę po włosach. - Okej, idzie Twój terminator. Wracam do domu, baw się dobrze z Yerin. - Mężczyzna puścił pianiście jednoznaczne oczko i odszedł od instrumentu.

Yerin wróciła do ukochanego, trzymając w dłoni butelkę z wodą. Jej wysokie obcasy z delikatnym stukotem rozniosły się po teatrze, szła delikatnie, z gracją i dostojnością, a jej biodra delikatnie się kołysały. Dzisiaj miała na sobie białe spodnie, które idealnie kontrastowały z marynarką i koszulą tego samego koloru co dolna część garderoby. Wyglądała, jak anioł, który był ozdobiony w srebrne, wiszące kolczyki.

Jimin kochał poczucie stylu ukochanej, zawsze wiedziała co na siebie włożyć o każdej porze dnia oraz nocy. Ubierała się zawsze z klasą; bez przesady, a jednocześnie zawsze potrafiła zwalić z nóg nie jedną kobietę i mężczyznę. Podziwiał ją za swój styl bycia... Była po prostu doskonała.

death song | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz