Rozdział 17

47 8 0
                                    

Rozstanie było bardziej ciężkie, niż mogło się to wydawać. Jimin, pomimo swojego planu, miał wiele wątpliwości... Być może po prostu powinien zostać z Yoongim? Jednak, nie chciał się źle czuć, nie chciał mieć wyrzutów sumienia. Kocham swoich bliskich i chciał się z nimi ostatecznie pożegnać.

Yoongi to rozumiał w trzystu procentach, ufał ukochanemu, wiedział, że do niego wróci i już nigdy go nie zostawi. Aczkolwiek, z tyłu głowy był przerażony wizją braku obecności Jimina. Nie mógł funkcjonować bez ukochanego, ciosem w serce była myśl o utracie swojego anioła.

Ostatni dzień chcieli spędzić w swoim towarzystwie, chcieli sobie obiecać, iż do siebie wrócą i będą na zawsze razem.

Z samego rana udali się na konną przejażdżkę po mieście, następnie udali się do parku, gdzie powolnym krokiem przespacerowali cały obszar, spędzając czas na szczerych rozmowach.

Yoongi cenił sobie bezpośredniość oraz szczerość. Nienawidził tajemniczy nawet jeśli sam skrywał wiele... Nawet jeśli był hipokrytą.

Po udanym spacerze, wrócili do domu, gdzie artysta w swoim tempie zrobił herbaty. Ciosem w serce była myśl, iż Jimin wróci do swojego świata, ale wierzył, że wróci.

Pod wieczór, Jimin powoli ubrał się w swoje ubrania, w których przybył do świata zmarłych. Wziął głęboki wdech, spoglądając w lustro i dopiero wtedy zobaczył, jak źle wyglądał; wyglądał tak samo dobrze, jak przybył do świata Yoongiego.

Kiedy usłyszał ciche kroki po schodach, wziął głęboki wdech i spuścił głowę. A kiedy poczuł na swoich biodrach cudze dłonie, delikatnie się uśmiechnął.

- Kocham cię. - Wyszeptał Yoongi, delikatnie sunąc nosem po szyi chłopaka.

- Ja ciebie też, Yoonie... Ale trochę się obawiam. - Powiedział równie cicho, przytulając się do chłopaka.

- Rozumiem. - Westchnął cicho czarnowłosy. - Ja również się obawiam, ale... Pomyśl sobie, że po tym wszystkim już na zawsze będziemy mogli być razem i absolutnie nic nas nie rozdzieli.

Słowa artysty podniosły Jimina na duchu, od razu poczuł rozchodzące się ciepło w sercu. Uwielbiał to uczucie, które czuł przy muzyku, dawało mu to dużo szczęścia, a dzięki mężczyźnie chciał się uśmiechać i śmiać, jak nigdy wcześniej.

Yoongi złapał za dłoń Jimina i powoli zmierzył z nim na dół po schodach, aby następnie zaprowadzić go do pianina. Park trzymał w dłoniach napisaną przez siebie melodię, która miała być szczerym portalem do powrotu, do świata żywych.

Yoongi złapał mocno za dłonie ukochanego, a czując jak chłopak lekko drży, powoli przybliżył jego dłoń do ust, delikatnie go pocałował.

- Nie stresuj się, będę na ciebie czekać. Nawet tysiąc lat jeśli będzie trzeba.

- Nie mów tak, Yoonie... - Wyszeptał Jimin, czując cisnące się do oczu łzy.

- Spójrz na mnie. - Powiedział pianista, łapać go za podbródek, zmuszając tym samym do spojrzenia mu w oczy.

- Kocham cię... - Przyznał szczerze muzyk - Będę czekał tyle, ile będę żył. Będę czekał tyle, ile lat liczy moja dusza i więcej.

Słowa Mina były jak prawdziwe zaklęcie, którego nie dało się zdjąć z serca Jimina. Artysta zawsze potrafił dobrać słowa tak, aby policzki Parka stały się gorętsze od lawy, a serce nie potrafiło się w żaden sposób uspokoić.

death song | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz