Rozdział 7

63 5 0
                                    


Ręka bladego mężczyzny była bardzo koścista, mógł policzyć każda większą i mniejszą żyłę, która wystawała spod skóry Yoongiego. Sam jego uścisk był bardzo delikatny, Jimin czuł, iż mógłby poczuć ból, gdyby złapał go mocniej.

Wnętrze mieszkania czarnowłosego było dość ponure; ciemne tapety, które były w odcieniach czerni, przechodzący w granat oraz czarne meble, które komponowały się z granatem w pomieszczeniu. Uwagę Jimina jednak zwrócił największy element salonu, którym było czarne, jak smoła pianino. Instrument był niemalże w stanie idealnym, ani grama kurzu, ani upływu lat. Nad pianinem wisiał zapierający dech w piersiach żyrandol, który był koloru złota, tak samo, jak świeczniki, które stały na meblach.

- Bardzo ładnie mieszkasz... - Wyszeptał Jimin, spoglądając na Yoongiego, który zdjął czarny podrapany płaszcz i odwiesił go na wieszak.

- Ależ dziękuję. - Uśmiechnął się delikatnie gospodarz mieszkania, pokazując Jiminowi swój dziąsłowy uśmiech. - Spocznij proszę. - Pokazał na czarną kanapę, na której były poduszki.

Mężczyzna posłusznie usiadł i spojrzał na Mina, który zabrał z komody zapałki, którymi zapalił świeczki, które stały na stoliku trzymane przez złoty świecznik.

- Opowiadaj, zadaj mi pytania. - Odpowiedział ze stoickim spokojem, siadając na czarnym fotelu stojącym na przeciwko kanapy.

Jimin wziął głęboki wdech i spuścił lekko głowę.

- Zacznijmy może od tego... Że nie wiem gdzie jestem, nie wiem, czemu ludzie tutaj... Są rozczłonkowani! - Powiedział szybko, zamykając oczy.

- Widzę, że jesteś inny. - Wyszeptał rozmówca. - Czuć to po Tobie... Nie pachniesz jak inni i jesteś bardzo ciepły.

Głos Yoongiego wydawał się wcale nie być zdziwiony obecnością Jimina, wydawał się być przeznaczeniem w świecie Yoongiego... Ale do czego miało to dojść?

- Chwila... Co?

Yoongi zaśmiał się cicho i wstał z fotela.

- Nie widzisz, że jesteśmy inni? Nigdy dotąd nie widziałeś takiego miejsca, takich... Istot jak my?

Jimin spojrzał uważnie na Yoongiego, śledząc każdy jego gest, jaki wykonał. Przełknął głośno ślinę, po czym zaczął skubać swoje paznokcie palcami.

- Ja tylko grałem! - Wyszeptał, czując łzy w oczach. - J-Ja tylko...! Grałem...

Jimin przetarł swoje oczy, w których zbierały się słone łzy, ręką wyciągnął z kieszeni swoich spodni kartkę, która była poskładana na kilka części. Delikatnie ją rozłożył i podał ją w ręce zmarłego, który od razu spojrzał na nuty.

- Skąd to masz?

Ton głosu Yoongiego spoważniał, jeździec był wpatrzony w ciąg czerwonych nut, które znał jak własną kieszeń. W końcu... Każdy artysta rozpozna swój utwór. Zaginiony utwór.

Oczy mężczyzny błądziły, jak we mgle wspomnień w swojej głowie. Opuszkami palców przejechał po napisanych czerwonym atramentem nut, które były napisane na papierze lata temu, wiele lat temu... Mnóstwo lat temu. Mężczyzna przyłożył kawałek papieru do twarzy, dokładnie wąchając skrawek melodii... Nigdy nie sądził, że odzyska coś, przez co sam zginął.

W głowie Jimina panował chaos, wiatr w jego głowie zabierał wszystko, co spotkał na swojej drodze. Mężczyzna starał się zrozumieć wszystko po kolei, ale cisza, która panowała między nim, z jeźdzcem była nie do zniesienia. Salon był wypełniony ich cichymi oddechami, które się ze sobą spokojnie mieszały.

death song | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz