Rozdział 11

59 6 0
                                    

Mróz jaki dotknął Jimina był nie do zniesienia, nieprzyjemne dreszcze rozchodziły się po jego plecach, przez co zaczął uciążliwie ciągnąć nosem.

Jednakże, nieprzyjemne uczucie szybko zniknęło, gdy tylko Yoongi okrył towarzysza kocem, który był tak samo puchaty jak włosy Jimina.

Yoongi spokojnie zrobił im herbaty i zaniósł ją do salonu, gdzie siedział chłopak.

- Dziękuję. - Uśmiechnął się Jimin i wziął od muzyka filiżankę z herbatą.

Pianista położył filiżankę wraz ze spodeczkiem na stół, po czym elegancko zasiadł do instrumentu.

Jak gdyby nigdy nic, mężczyzna ułożył na klawiszach blade, kościste dłonie i szybkim ruchem wykonał mocno skomplikowaną, a za razem szybką melodię, której Jimin na pewno by nie powtórzył.

- Co mam zagrać?

Jimin upił łyk herbaty, aby następnie podejść do Yoongiego mocno trzymając puchaty koc, w którym był owinięty. Jimin powoli położył dłonie na ramionach mężczyzny.

- Coś co stworzyłeś. - Wyszeptał Jimin, spoglądając uważnie na Yoongiego. - Coś, co zostało stworzone spod Twoich klawiszy... - Mówiąc te słowa przybliżył się do ucha artysty.

Yoongi czując na swoim uchu oraz szyi delikatny oddech Jimina, delikatnie się uśmiechnął.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Zachrypnięty głos muzyka spowodował, że na plecach chłopaka przeszły mocne dreszcze, które chciał zapamiętać i poczuć na dłużej. Dłonie Yoongiego zaczęły sunąć po klawiszach, wydobywając z instrumentu wspaniały dla ucha dźwięk.

Melodia była delikatna, a za razem... Wprawiała w uczucie melancholii. Jimin zamknął oczy, aby móc się wsłuchać w dźwięk pianina mocniej, przez co mocniej ścisnął ramiona muzyka, gdzie w dalszym ciągu znajdowały się jego delikatne dłonie. Skóra artysty była tak blada, jak same klawisze, przez co jego dłonie wręcz wtapiały się w instrument.

Jimin zamknął oczy, uważnie słuchając melodii, która idealnie trafiała do jego serca. Minęło zaledwie kilka sekund, a Park już zdążył się zakochać w tej pięknej kompozycji.

Yoongi był prawdziwym artystą - jego słowa były piękniejsze, niż jakikolwiek obraz, a jego muzyka była nie do podrobienia. Jego stylu nie dało się ukraść, tak samo jak tego niebiańskiego objawienia, jakim był jego nietuzinkowy talent.

Jimin na moment odsunął się od pianisty, aby upić łyk słodkiej herbaty. Kiedy melodia doszła do końca, Yoongi również wstał od pianina, aby wziąć ze stolika filiżankę z gorzkim trunkiem.

- Pięknie grasz. - Wyszeptał Jimin, opierając się lędźwiami o instrument.

- Dziękuję. - Uśmiechnął się lekko Jimin, spoglądając na artystę.

Yoongi podszedł powoli do chłopaka.

- Jesteś zmęczony? - Wyszeptał zachrypniętym głosem Yoongi.

- Niekoniecznie... zależy co mi proponujesz...

Na twarzy Yoongiego odmalował się delikatny uśmiech. Nie potrafił pojąć, co robi z nim Jimin, że ma taką burzę w głowie. Samo spojrzenie chłopaka wystarczyło, aby pianista oszalał.

Jimin sam nie wiedział co ma myśleć, przy muzyku czuł się tak swobodnie, czuł, że są do siebie podobni, jak świeże kwiaty, które zostały wyrzucone do śmietnika. Ich serca były do siebie bardzo podobne - kochały muzykę, biły w rytm muzyki, która grała w ich umysłach. Od dawna nie czuł takich ciepłych emocji, względem... Chłopaka. I owszem, kiedyś myślał, że może mu się podobać drugi mężczyzna... Ale jego serce wybrało Yerin. Tylko czy słusznie?

death song | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz