Rozdział 14

59 10 0
                                    

Wzrok Yoongiego wypalał dziurę w Jiminie, a sam mężczyzna nie chciał odwracać wzroku od pięknej twarzy artysty. Ostatnie dni, wspólnie spędzony czas pokazał Jiminowi, co jest najważniejsze... Począwszy od szczęścia, wzajemnym pielęgnowaniu relacji, kończąc na... Na czym?

- Nie płacz, Yoonie. - Szepnął Jimin, łapiąc za dłonie pianisty.

Dłonie muzyka w dotyku były bardzo zimne, mógł palcem dotknąć każdej żyły, krzywizny i kości. Sam Yoongi nie pozostał dłużny, po czym delikatnie mocniej palcami ścisnął dłonie należące do Jimina, które dawały tyle ciepła ile najprawdziwszy ogień.

- Powoli o nim zapominam, Jiminie... Myśli o nim nie dawały mi spokoju przez lata. Jednakże, twoja obecność leczy wszystkie moje rany. Jesteś moim lekarstwem.

I Jimin poczuł, że ktoś jednak do niego coś czuję. Spojrzenie mężczyzny nie mogło kłamać, wszystko co mówił Yoongi było szczersze, niż jego łzy.

- Jiminie... - Wyszeptał Yoongi.

- Nic nie mów. - Jimin ułożył palec wskazujący na wargach muzyka. - Wiem wszystko. I jeszcze więcej...

- Zostań tu. - Powiedział szczerze Yoongi, spoglądając w oczy mężczyzny. - Sprawię, że będzie ci tu dobrze. Zrobię wszystko, abyś poczuł się tu jak w domu, nie chcę... Nie chcę żebyś odszedł. Moje ręce są do ciebie tak przywiązane, Jiminie.

Jimin spojrzał uważnie na pianistę, który przełknął cicho ślinę.

- Odbierasz mi mowę, uwierz mi. - Westchnął poruszony muzyk. - Dzięki tobie pokochałem poranki, chciałem na nowo czuć ten świeży wiatr o poranku, ale bez ciebie to nie będzie możliwe. Jeśli odejdziesz, wszystkie moje uczucia odejdą, a Ty w moim umyśle będziesz martwy.

Yoongi powoli poluzował uścisk dłoni na tych należących do Jimina.

- Wiem... Wiem, że do kogoś należysz. Należysz do kobiety. - Yoongi delikatnie spuścił wzrok na ziemię, spoglądając na ciało Jimina, które okryte było luźnym swetrem oraz ciemnymi spodniami.

Jimin spojrzał uważnie na Yoongiego, te wszystkie słowa, które właśnie wypowiedział były z jego ciemnego serca, które tak naprawdę wyrywało się do miłości. Jimin chciał dać Yoongiemu to ciepło, którego mu brakowało, chciał wypełnić pustkę w jego zimnym, jak lód sercu.

Jimin delikatnie ścisnął jego dłonie, aby następnie pociągnąć go w stronę wejścia do domu muzyka.

Jimin delikatnie zdrżał pod wpływem lekkiej zmiany temperatury, jednakże to mu wcale nie przeszkadzało w tym, aby złapać Yoongiego za policzki, które były blade jak ściana.

- Zawróciłeś mi w głowie... - Szepnął mężczyzna. - Jesteś taki...

Jimin cicho się zaśmiał, po czym delikatnie przysunął się do Yoongiego, aby pełne wargi Jimina zetknęły się z wąskimi ustami pianisty. Yoongi momentalnie złapał chłopaka za biodra, aby przysunąć go jeszcze bliżej siebie, ich ciała się ze sobą stykały w każdym miejscu. Pocałunek był delikatny, ciepły, pełen uczuć, a za razem jednak można było poczuć to spragnienie z obu stron... Park dosłownie odlatywał, w jego głowie echem odbijało się jego imię, które cały czas mówił Yoongi, a w brzuchu chłopaka roiło się stado motyli, które chciały ulotnić się na zewnątrz.

Od ścian salonu echem odbijały się subtelne dźwięki mlaśnięć, które wydawały ich języki, które wiły się w dzikim tańcu porządnia i pełnej chciwości. Ciało Jimina zatopiło się w dreszczu przez zimne dłonie Mina, sam muzyk nie mógł kontrolować swoich myśli i ruchów, czekał tylko na ten moment. Ten jeden moment.

death song | m.yg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz