Siedziałem na parapecie, na moich rękach bezpiecznie spoczywał już bandaż, z włosów powoli skapywała woda. Niedbale bawiłem się telefonem i wpatrywałem się w rozgwieżdżone niebo, nawet nie myśląc czy przeziębię się od wiatru. Jak zawsze po takiej sytuacji miałem chwilę wytchnienia, a w głowię względny spokój. W końcu odepchnąłem się wstając i ruszyłem do salonu, gdzie z ogromnej klatki wypuściłem Snow. Czyli wielką sowę śnieżną. Ta od razu wzbiła się do góry i trochę polatała po przestronnym pomieszczeniu, ufałem jej na tyle, że nie zareagowałem gdy wylądowała na parapecie przy oknie w sypialni. Lekko przekrzywiając głowę spojrzała na mnie, a ja skinąłem jej głową, widziałem, że wróci. Ona wracała.
***
Zasnąłem w salonie, w którym usiadłem po opatrzeniu ręki. Obok mnie leżała kotka, z którą było coraz lepiej. Ze stolika zgarnąłem okulary, które ubrałem od razu i ruszyłem do łazienki aby się ogarnąć, ubrany już zrobiłem sobie kawę, nie myśląc nawet o jedzeniu. Przez ostatnie burzliwe emocji mdliło mnie na samą myśl o posiłku. Nie miałem dzisiaj żadnych zajęć na uczelni, więc po kawie wyszedłem na spacer w tereny obok domu, których jeszcze nie znałem.
- Znowu się spotykamy? - Po jakiejś godzinie samotnego spaceru poczułem delikatne złapanie za płaszcz, odwróciłem się lekko wystraszony, ale na widok platynowych włosów uspokoiłem się.
- Najwyraźniej Sugawara. - Pozwoliłem sobie nawet na uniesienie kącików ust, co chłopak odwzajemnij kilka razy mocniej.
- Wstąpimy na kawę? - Chłopak wskazał na budynek, obok którego staliśmy, nie wiedziałem nawet, że to kawiarnia. - Yamaguchi tu pracuję więc może dostaniemy jakąś zniżkę. - Zaśmiał się i puścił mi oczko.
Weszliśmy do środka, gdzie panował dość neutralny ruch, nie było ani pustek, ani tłumów. Zza lady wyłoniły się zielone włosy, a następnie piegi gdy chłopak się odwrócił, widząc nas zaczął machać ze szczerym oddechem. Powoli podeszliśmy do kasy.
- Sugawara-senpai, Akaashi-senpai, co byście chcieli zamówić?
Od zawsze lubiłem patrzeć na drużynę Karasuno, byli tacy beztroscy.
- Dla mnie będzie latte, a ty Akaashi? Co bierzesz? - Z rozmyślań wyrwał mnie Suga. Przelotnie zerknąłem na menu.
- Herbata... zielona
Yamaguchi przyjął nasze zamówienie, a my ruszyliśmy do stolika gdyż za nami zaczęła się robić kolejka, po zajęciu stolika panowała między nami cisza. Widziałem jednak jego wzrok, więc lekko westchnąłem.
- Pytaj. - Chłopak z początku wyglądał na zaskoczonego, jednak szybko przeszedł do rzeczy.
- Co się stało? - Nie zrozumiałem o co mu chodzi, ten tylko wskazał głową moją rękę i od razu załapałem. Schowałem ją pod stół i lekko bawiłem się bandażem.
- Emocje? - Bardziej zapytałem sam siebie niż chłopaka.
Suga jedynie skinął głową, a po chwili dostaliśmy już zamówienie, więc zająłem się studzeniem herbaty, zesztywniałem gdy w kieszeni poczułem lekkie wibracje. Nawet nie wiem jakim cudem ten telefon trafił do płaszcza, musiałem rano pomylić się i wziąć złe urządzenie. Widząc komunikat z tej nieszczęsnej aplikacji aż mi się słabo zrobiło, co nie uszło oczywiście uwadze mojego towarzysza. Nie chcąc wszystkiego tłumaczyć, bez słowa podałem mu odpaloną opowieść na samym początku, nie długo zajęło mu przeczytanie jej i widać było, że nim ruszyła.
- Znasz autora? - Pokręciłem tylko głową, więc i on posmutniał, podniósł się i przysiadł obok mnie, na moje zdziwienie pokazał telefon. - Nowy rozdział. - Kiwnąłem mu, że rozumiem, a on położył tak urządzenie abyśmy oboje widzieli.
S
Zawsze po tym gdy to zrobię jest spokój.
Przynajmniej na moment.
Myśli znikają.
A ból psychiczny zamienia się w fizyczny.
I pomimo tego, że myśli znikają, nienawiść do siebie pozostaje.
Nawet jednej obietnicy nie umiem dotrzymać.
Nie dziwię się, że mnie zostawił.
Dlatego siedzę i patrzę na sowę.
Jest taka piękna.
Taka wolna.
Chciałbym być jak ona.
Wylecieć przez okno.
I nigdy już nie wrócić.
Patrzyliśmy na siebie w ciszy, oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć i jak się zachować. Sugawara przeczesał sobie włosy i głęboko westchnął.
- Mocne. - Prychnąłem lekko na to stwierdzenie i wziąłem łyka herbaty, chcąc jakoś odetchnąć, sam widziałem już to wczoraj, więc nie dziwiłem się jego reakcji.
CZYTASZ
Wattpadowa historia (BokuAka)
Fanfiction(Art nie należy do mnie, a wszystkie postacie należą do Haruichi Furudate) Czy jedno nieporozumienie może doprowadzić do katastrofy? A może tak miało być? (Jeżeli jakkolwiek jest zbliżone do któregoś opowiadania nie jest to celowe i nikim się nie in...