Biegłem ile miałem sił w nogach.
Po drodze powiadomiłem tez Kuroo.
Nawet w liceum nie uzyskiwałem takich prędkości, jednak kartka, która stale ściskałem w ręce dodawała mi siły.
Byłem na odpowiednim osiedlu.
Szybko znalazłem odpowiedni blok i mieszkanie.
Było otwarte.
Wbiegłem do środka bojąc się zobaczyć najgorszy widok.
Jednak mieszkanie było puste.
Poza biała sowa w klatce nie znalazłem nikogo.
Zaraz za mną wpadli Kuroo z Kenma.
Tak samo przerażeni.
Klęczałam w salonie, wiec nawet nie wiedziałem co robią.
Wrócili jednak po paru minutach trzymając coś.
Nie chciałem nawet na to patrzeć.
Nie chcialem patrzeć na ta kartkę, a dokładnie na list.
Kuroo jednak wcisnął mi go do ręki.
Akaashi...
Jeśli to czytasz to prawdopodobnie przegrałem z samym sobą, a raczej z nimi. Doskonale wiesz o czym mowie, nie bez powodu kazałem ci zainstalować ta aplikacje i przeczytać pewna książkę. Cieszę się jednak, ze zanim wydarzyło się to co powinno już na samym początku udało się nam zobaczyć raz jeszcze. Dużo to dla mnie znaczyło. Ty dużo dla mnie znaczyłeś. I dziękuje, że uczestniczyłeś w moim życiu, bo to właśnie ty byłeś jedynym pozytywem w nim. Jednak nie musisz się smucić Akaashi, teraz jest mi lepiej jak i wam wszystkim. Na zawsze pozostanę z tobą w takiej czy innej postaci.Może nigdy ci tego nie powiedziałem ale na zawsze twój:
Bokuto Kotaro <3Zgniotłem go jednak w ręce, szybko wstałem i wybiegłem na klatkę, przypominając sobie wszystko co pisałeś.
Chciałeś być wolny jak sowa.
W końcu od zawsze kochałeś je.
W mieście był tylko jeden budynek, na którego dach dało się wejść bez informowania ochrony.
Dlatego opuściłem twoje osiedle i gnałem przed siebie.
Tym razem nie mogłem się spóźnić.
Schody pokonywałam po kilka na raz.
Nie miałem czasu.
Zdyszany wpadłem do środka i zobaczyłem cię..
Jak z uśmiechem zdejmujesz buty.
Jak powoli odwracasz się na dźwięk uderzenia drzwi o ścianę.
I jak zaskoczony patrzysz na mnie.
- Jeśli chcesz mi powiedzieć takie rzeczy, powiedz mi to w twarz tchórzu.-
To nie były dokładnie słowa, które w tym momencie chciałem ci powiedzieć.
Ale w tym momencie nic nie było odpowiednie.
Zaśmiałeś się.
Odwróciłeś z tym bajecznym uśmiechem, przez który miękły mi nogi.
- Kocham Cię Akaashi!-
Tak łatwo ci to przeszło.
Dusząc się łzami, których z każda chwila było coraz więcej odkrzyknąłem.
- Ja Ciebie tez idioto, wiec jeśli teraz tu nie podejdziesz i mnie do chuja nie pocałujesz to pieprzne cię w ten pusty łeb! -
Zaskoczyłem cię.
Nie spodziewałeś się tego.
Mimo tego szybko do mnie podbiegłeś i wykonałeś moja prośbę.
- Przepraszam cię skarbie. - Staliśmy razem na tarasie nowego mieszkania, opierałem się o poręcz, a Bokuto wtulał się we mnie od tylu, oboje obserwowaliśmy szybująca sowę pośród gwiazd i wspominaliśmy dawne czasy. - Ile razy mam cię jeszcze przepraszać za to?
- Dopóki mi się nie znudzi, prawie się spoźniłem.
- Na szczęście na nasz ślub również byłeś na czas. - Sprawnie trzepnąłem chłopaka po głowie i westchnąłem.
- Ty to będziesz mi cały czas wypominał?
- Oczywiście, dopóki mi się nie znudzi, ponieważ Kocham Pana Panie Bokuto.
- Ja również Kocham Pana Panie Bokuto.
CZYTASZ
Wattpadowa historia (BokuAka)
Fiksi Penggemar(Art nie należy do mnie, a wszystkie postacie należą do Haruichi Furudate) Czy jedno nieporozumienie może doprowadzić do katastrofy? A może tak miało być? (Jeżeli jakkolwiek jest zbliżone do któregoś opowiadania nie jest to celowe i nikim się nie in...