Obudziłem się zanim słońce jeszcze wstało, chwilę poleżałem, a później ogarnąłem się na poranny trening. W dresach i termoaktywnej koszulce biegałem po uliczkach miasta, na głowie miałem słuchawki z puszczoną muzyką, na drogach wciąż było pusto, co poniektórzy jeździli do pracy, ale większość jeszcze spała. Przebiegłem przez park i po dwóch godzinach znalazłem się w znajomej okolicy, więc sprawdzając godzinę na telefonie odetchnąłem i ruszyłem do odpowiednich drzwi. Mały dzwoneczek oznajmił moje przyjście, a z zaplecza wyszedł zaspany Kuroo.
- Boku-bro! - Od razu odżył na mój widok, uśmiechnąłem się i zdejmując słuchawki usiadłem przy ladzie. - Rzadko bywasz u nas rano.
- Bo rzadko biegam w tych okolicach, raczej gdzieś bliżej domu, jednak dzisiaj chciałem trochę odetchnąć. - Szeroko się uśmiechnąłem i zerknąłem na specjał dnia.
- Daj mi znać jak coś wybierzesz do jedzenia. - Poklepał mnie po ramieniu i zniknął aby przygotować mi czekoladę, którą niezmiennie biorę, mimo wieku nadal nie przekonałem się do smaku kawy. Niedługo później wrócił i postawił przede mną napój, z bitą śmietaną. Zerknął na moje ręce, które całkowicie zapomniałem zakryć.
- Chyba wezmę tą kajzerkę dzisiaj. - Wskazałem na odpowiedni produkt, Kuroo na szczęście nie poruszał tego tematu i tylko skinął głową.
- Jak sowa tak w ogóle? - Krzyknął z zaplecza, przygotowując posiłek.
- Świetnie, wczoraj trochę polatała na zewnątrz. Jej skrzydło całe już się wyleczyło i pomimo, że codziennie zostawiam dla niej otwarte okna, to ona i tak wraca. - Snow bowiem znalazł Kuroo pewnego razu, gdy wraz z Kenmą udali się na spacer do lasu, było to w zimie i pod wieczór już. Przechadzając się zauważyli sowę, która uderzyła w drzewo i spadła na ziemię, nie zastanawiając się długo przynieśli ją do gabinetu. Skończyła ze złamanym skrzydłem, a przez brak miejsca w klinice zabrałem ją do siebie. Wyleczyła się dobry tydzień temu i od tamtej pory nie odleciała.
- Chyba już z tobą zostanie stary. - Upiłem łyk pyszności i oblizałem wargi.
- Na to wychodzi. - Wzruszyłem ramionami, a później poczułem lekkie ciągnięcie na nogawce. Odwróciłem się, a wokół mnie stały koty z kawiarni, które wypuścił Kenma i podszedł do Tetsuro. - Witajcie piękności, miałem właśnie o was pytać.
Oczywiście przywitałem się z każdym z osobna, to były cudowne zwierzaki, które nie skromnie mówiąc uwielbiały mnie.
- Za niedługo zbliża się ich kontrola to wpadniemy. - Kenma powoli oznajmił patrząc z miłością na małe kreaturki.
- Jasne, już nie mogę się doczekać. Dam znać Oikawie aby termin zaklepał. - Chłopak tylko z wdzięcznością skinął głową, doskonale wiedząc jak czasem trudno się u nas wbić. - Tak w ogóle jak u kotki A-Akaashiego?
- Z tego co słyszałem to dobrze. - Kuroo najpierw zerknął na swojego partnera, a później dopiero na mnie. - Tak w ogóle to rozmawiałeś z nim?
- Nie zdążyłem. - Smutno się uśmiechnąłem i upiłem czekolady. - Po tym jak mnie zobaczył to uciekł i więcej go już nie widziałem, ale nie martw się, nie będę wymuszał na tobie żadnych informacji o nim.
- Bro. - Podszedł to mnie i mocno przytulił na co zaśmiałem się i poklepałem go po ręce. - Naprawdę nie wiesz jak mi cię szkoda, ale jesteście już dorośli, powinieneś w końcu raz na zawsze to zakończyć.
Miał rację, oczywiście, że ją miał. Szybko dokończyłem śniadanie i ruszyłem z powrotem w stronę mojego domu, biegłem dość powoli, aby jeszcze bardziej odwlec to co mnie czeka, bo wiedziałem co mam zrobić i chociaż byłem gotowy, to nadal to przedłużałem. Powoli wychodziło coraz więcej ludzi, więc nie biegało mi się już tak łatwo, mimo wszystko uwielbiałem to miasto. Po drodze mijałem wiele zwierząt, gdzie co poniektóre z nich były moimi pacjentami, przy okazji moja praca była dobrą wymówką dla bandaży.
Gdy w końcu wróciłem do mieszkania, nakarmiłem sowę i zasiadłem przy biurku wyciągając wszystko co mi potrzebne.
![](https://img.wattpad.com/cover/290818263-288-k477740.jpg)
CZYTASZ
Wattpadowa historia (BokuAka)
Fanfic(Art nie należy do mnie, a wszystkie postacie należą do Haruichi Furudate) Czy jedno nieporozumienie może doprowadzić do katastrofy? A może tak miało być? (Jeżeli jakkolwiek jest zbliżone do któregoś opowiadania nie jest to celowe i nikim się nie in...